Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#19

Im więcej czasu spędzałem w pociągu wraz z Yurim, tym bardziej myślałem, że chce on mnie wywieść na jakąś puszczę. Na moje pytania czy jedziemy w dobrą stronę otrzymywałem odpowiedzi: Wiem co robię oraz zamknij się. Chciałem dla zabicia czasu popisać z Darkym, ale jak na złość chłopak nie był dostępny. Czarnowłosy za to nie był skory do rozmowy, siedział w ciszy na swoim miejscu przeglądając coś w internecie. O! I dostałem jego Chattinga! Nareszcie będę mógł z nim popisać!

- Wysiadamy. - Katsuki wstał ze swojego miejsca i przytrzymując się siedzeń podszedł do wyjścia. Chcąc nie chcąc musiałem wstać i ruszyć za nim by go nie zgubić. 

Wokół nas było pełno ludzi, którzy akurat MUSIELI wysiadać tam gdzie my. Jedźcie dalej.. Albo zawróćcie. 

W momencie, gdy pociąg zaczął hamować złapałem się pierwszej lepszej rury by nie polecieć jak długi. Niestety Yuri o tym nie pomyślał. Wiedząc co się szykuje, szybko wyciągnąłem wolną rękę. Czarnowłosy stracił równowagę i wpadł prosto w moje ramię. Prychnąłem pod nosem.

- To ja nienawidzę i nie korzystam z tego typu transportu, a w przeciwieństwie do Ciebie wiem co należy zrobić by się w nim nie zabić. Jak to możliwe?

- Pieprz się, Nikiforov. - burknął. - Zapomniało mi się.

- Ogólnie mało coś dzisiaj do mnie mówisz. Na dachu byłeś bardziej rozgadany. - mruknąłem puszczając go, gdy pociąg całkowicie się zatrzymał.

- Zdaje Ci się. - uśmiechnął się delikatnie i wyskoczył przez otwarte drzwi. Wyszedłem z tej piekielnej maszyny.

- Nie zdaje! - zrównałem z nim krok. - Wbijasz mi do pokoju i jak szalony wyrzucasz wszystkie ciuchy, po czym wybierasz kilka z nich bym się w nie ubrał! Nawet w trakcie jazdy tym pyciągiem nic się do mnie nie odezwałeś!

- Pyciągiem? - uniósł wysoko brwi. - Chyba pociągiem.

- Nie dyskutuj ze mną na temat mojego zasobu słownictwa oraz wady wymowy! Pyciągi to pyciągi i tyle! - krzyknąłem, a chłopak parsknął śmiechem. Pociąg, pyciąg.. Jaka różnica?!

- Wybacz... Będę więcej z Tobą rozmawiał w drodze powrotnej. - a teraz?! - Lepiej załatwmy to szybko. Cmentarz jest niedaleko stąd.

Fajne by było, gdybyś w końcu powiedział po co tam idziemy! I najważniejsze: po chuj tam ja? 
Spojrzałem na twarz Yuriego. Po raz kolejny była bez emocji, zamyślona... Dosłownie taka sama mimika jak na początku naszego spotkania. Chociaż wtedy chyba ryczałeś... Co ja wtedy zrobiłem, że ryczałeś...?

- Powiesz mi chociaż gdzie jesteśmy? - zapytałem.

Dookoła było pięknie, kolorowo. Czułem morską bryzę, która miło otulała moje nozdrza. Niedaleko jest morze? Boże, jak tu musi być cudownie w wakacje! Ciepło, plaża i te dupy. Już wiem gdzie się wybiorę na wczasy.

- Karatsu. - mruknął. - Moje rodzinne miasto.

To chyba jednak tu nie przyjadę... 

Szliśmy jeszcze dobry kawałek trwając w całkowitej ciszy. Nie żartował z tym "Będę się odzywać w drodze powrotnej". Spojrzałem na swój telefon, gdzie była wiadomość od Yurio.

"Gdzssdie Cje Wczeło ty gchrusa ryvha" 

Bałem się czytać dalej. Dyskretnie zerknąłem na Yuriego. Chyba tego nie przeczyta, prawda?

"Otchjorzyli mjy vodke!" A to już dobrze napisał... Chyba translator.

"Choi tju do nasz ty zflachały buju! Ojabeke dencuje nja sztule. DAVAI!"

- Yuri... - chłopak popatrzył na mnie pytająco. - Naprawdę, naprawdę Cię przepraszam, ale muszę zadzwonić. Nie poczujesz się ignorowany?

- Nie martw się. - uśmiechnął się. - Coś się stało?

- Obawiam się, że tak. - mruknąłem wybierając numer do blondyna. Już po odebraniu usłyszałem głośne hałasy po drugiej stronie. Nawet Japończyk się skrzywił, a przechodnie zaczęli się za mną rozglądać. Jaki wstyd...

- VICTOR! E! ZAMKNĄĆ MOJDY SIWUS DRYNDA! 

- Yurio co tam się dzieje?! - krzyknąłem zaniepokojony.

- IMPRA JEEE! WPADAJ! MAMY VODKE!

- Skąd niby?! Przypominam, że jutro mamy zajęcia na 8 rano!

- JEBAĆ!! PÓKI ŻYCIE, PÓKI TRWA CHWYTAJ VODKE PIJ DO DNA!

- Kto tam jest? - jęknąłem przerażony. Yuriemu wymalował się uśmiech na twarzy. No nie wiem czy to takie śmieszne!

- NACHA EKIPA DO RŻNIĘCIA!

- Do wzięcia! - poprawił go jak myślę po głosie Chris.  - Ota te triki na stole to po północy!

- Jak to możliwe, że Chris mówi normalnie? 

- Wychlauuu najwiejcej~! 

- Yurrrrrrrrrri poszłem se do kibla nie?

- Dżian nie idisz eja tju rrrozmawijam?!

- Poszedłem. - mruknąłem choć wiedziałem, że za dużo to nie wniesie. Yuri bezdźwięcznie kazał mi poczekać, a sam wszedł do jakiegoś kiosku. Może to i nawet lepiej.

- No ale byłem tam! I wjesz czo?! SRAJTAŚMY NIE MA!

- Piczajto ma klisze! Ja tju gadjam!

- Yurio... - złapałem się za nos w dramatycznym geście. - Nakazuje Ci wyjebać tą VODKE przez okno.

- Aje je Vkusno! - jęknął płaczliwie.

- Słuchaj mnie. - rozejrzałem się dookoła czy, aby nikogo nie ma. - Jeśli nie wypierdolisz tego alkoholu w mniej niż minutę, wrócę do tego pyciągu, wbiegnę do Twojego pokoju, wezmę te wszystkie butelki i wsadzę Ci je tak głęboko do dupy, że z wyciągnięciem będziesz miał problem.

- OJEJEJEJEJEJEEE... Seme Vica! - krzyknął. - No dobzie dziedzie. Najpiew wychleje, a potem wyjuce.

- Yurio!

- CJOO SJE VODKA MA MARNOWAĆ, LEPEJ JĄ DJO DUPY SCHJOWAC! - rozłączył się. Przejechałem sobie dłonią po twarzy... Z kim ja się zadaję?

Z kiosku wyszedł Yuri z czarną torbą.

- Skończyłeś? - zapytał. Pokiwałem głową. - No to chodź.

Dosłownie za tym kioskiem znajdywał się cmentarz.. A ja gadałem z pijakami przez telefon. Czarnowłosy poszedł przodem, a ja ciągnąłem się za nim. Jaki wstyd. 

Weszliśmy do cmentarza. Praktycznie nie odnajdywałem się tu. Co innego Yuri, który brnął pomiędzy płytami grobowymi. Chciałem się go zapytać, gdzie idziemy i na co. Jednak po tym co odwaliłem bałem się odezwać. 

Nagle zatrzymaliśmy się przy jasnej płycie. Haruka Katsuki.

- To twój brat? - palnąłem. 

- Tak. - szepnął. Wyciągnął z reklamówki znicze oraz białą różę. - Dzisiaj jest kolejna rocznica. 

- Rozumiem. - ale dlaczego mnie zabrałeś?

- Chciałem z kimś być. - czytasz mi w myślach. - Zawsze o tej porze spotykam rodziców, a pociągi jak na złość nie zmieniają godzin przyjazdów i odjazdów. Nie chcę być poniżany.

- A Twoi rodzice... - rozejrzałem się dookoła. Przy krzakach stała dwójka dorosłych i młodsza, dojrzała kobieta. Czy to oni? Kobieta jest podobna do Yuriego. Czy to możliwe?

- Wybacz braciszku... - Katsuki dłonią dotknął wytłoczonego napisu. Po jego policzku spłynęła samotna łezka. - Kocham Cię. Kiedyś do Ciebie dołączę. Obiecuję Ci to.

- Yuri... - szepnąłem. - Twoi rodzice.

Rozejrzał się. Gdy ich spojrzenia się spotkały, Yuri jak najszybciej odwrócił wzrok i złapał mnie za ramię. Otuliłem go ramieniem. Chciałem jak najszybciej przejść obok jego rodziny. Niestety na chwilę zatrzymał mnie głos mężczyzny.

- Gej. - homoseksualista jak coś. Odwróciłem się do niego chcąc odgryźć.

- Nie warto. - powiedział półgłosem Yuri. Dla Ciebie nie, dla mnie to nic do stracenia. - Proszę Victor...

- Dobrze. - westchnąłem. Obdarowałem faceta nienawistnym spojrzeniem. - Sflaczały fiut.




Siedzieliśmy w pociągu. ZNOWU. Ale w przeciwieństwie do pierwszej przejażdżki Yuri zaczął się do mnie odzywać.

- Musiałeś.. - zaśmiał się. - No po prostu musiałeś coś dodać od siebie!

- A co innego miałem zrobić? Pozwolić mu jak oczernia mojego przyszłego chłopaka?

- A skąd wiesz, że przyszłego? - uniósł wysoko brwi. Uśmiechnąłem się.

- Kochany, wszyscy to już wiedzą. - pokazał mi język.

Nagle w pociąg wjechał do tunelu. Światła zaczęły błyskać jak piekła rodem z horroru. Spojrzałem przerażony na Yuriego, który odruchowo złapał moją dłoń. Ścisnąłem ją mocniej. 

- Victor? - jęknął wystraszony.

- Ciii... - ucałowałem jego serdeczny palec. Będzie dobrze, prawda?

Światło całkowicie zgasło, a po tym rozległ się donośny odgłos hamowania. Pociąg jakby w coś przywalił, a ja poleciałem do przodu tracąc przytomność od uderzenia. Było ciemno, cicho i chłodno. A ja puściłem jego dłoń.




***

Hey!

Jak tam u Was?

Ogólnie wakacje nie? Nie czuje tego :P

Dziękuję Wam za wszystko <333 Very very :D

A w szczególności za cierpliwość ^^

No i co by tu... O! Wbiło mi 600 obserwujących. No to ten.. OS?

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro