Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#18


REKLAMA:

Zapraszam do nowego opowiadania YAOI pt. "Parcel" Może komuś się spodoba...



Po policzkach Yuriego zaczęły spływać łzy. Wyjąłem ze stanika paczkę chusteczek. Jak dobrze, że wypełniłem go niepotrzebnymi rzeczami. Czarnowłosy wyjął jedną chusteczkę i otarł swoje oczy. Objąłem go w pasie dodając otuchy.

- Jak nie chcesz możesz nie mówić. - szepnąłem. Chociaż szczerze to ciekawość mnie zżera. 

- Ale ja chce! - jęknął wycierając nową fale łez. - Nie mam z kim o tym porozmawiać! Jestem sam! Ja chcę!

- Cii.. Uspokój się. - chłopak spojrzał na mnie swoimi wielkimi, brązowymi oczami. Nie patrz na mnie tym swoim wzrokiem. Dobrze wiesz jak to na mnie działa...

- Miałem 8 lat, siostrę, brata oraz mniej normalnych rodziców. Już od młodszych lat siedziałem sam, zamknięty w pokoju podczas, gdy moja rodzinka spędzała czas razem. Nie chodziło o to, że byłem nieakceptowany. Widzieli we mnie potencjał. Miałem spełnić ich ambicje: zostać najlepszym synem i uczniem oraz osiągnąć wielki sukces zawodowy. Pewnego dnia moja starsza siostra miała jakieś ważne zebranie w szkole. Zostałem sam z młodszym bratem Haruką, który przeszedł do mojego pokoju. Miał 4 latka. Chciał się pobawić. Nie znałem się na zabawach czy spędzaniu czasu z bliskimi. Nie wiedziałem jak mam się nim zająć. Mały powiedział, że lubi bawić się w berka, więc przystałem na jego propozycje. Gdy go goniłem poślizgnął się przed schodami i spadł po nich na sam parter. Wystraszyłem się. Zbiegłem na dół, a on... - spojrzał na mnie załzawionym wzrokiem. Wyjąłem kolejną chusteczkę.

- Już nie żył? - zapytałem niepewnie.

- Żył! - załkał. - Znaczy chyba... Zbiegłem na dół, a on był we krwi. Uderzył się w głowę i mocno krwawił. Oczy miał zamknięte przez co wyglądał jakby spał. Nie wiedziałem co zrobić! Pobiegłem po wodę i chlusnąłem mu w twarz z nadzieją, że się przebudzi, ale to nie pomogło. Zaczął mieć drgawki. Przytrzymywałem go za głowę przez co sam ubabrałem się krwią. Wtedy wrócili rodzice. Gdy zobaczyli mnie zakrwawionego nad zwłokami młodszego braciszka cała wina zeszła na mnie. Od tego czasu zaczęło się moje piekło. Byłem opuszczany, pomijany.. Nie wiesz jaki to ból kiedy przez pierwsze dni nic nie potrafiłem zrobić..

- Yuri.. - przerwałem mu. - Nie musisz już mówić. Naprawdę.. - dowiedziałem się wystarczająco.

- Wiesz jak ja się czułem?! - krzyknął. - Kiedy pierwszy raz od dawna zszedłem na obiad, wszyscy już zjedli, a moja rodzona matka powiedziała, że dla mnie nic nie przygotowała. Nie potrafiłem korzystać z kuchenki, pralki, byłem praktycznie bezużyteczny! Musiałem wszystko robić sam dla siebie! I do tego późno w nocy kiedy jeszcze nikogo nie było, bo inaczej ojciec mnie bił za pokazanie się. Oni wyjeżdżali na wakacje. Dwa, trzy tygodnie byłem sam w domu. Płakałem, krzyczałem, ale oni mnie zamknęli! Byłem tylko ja i..

- I myśli samobójcze, prawda? - zapytałem. Yuri schował głowę w moim ramieniu i zaczął swobodnie płakać. 

- Ja go zabiłem.. - wyłkał. 

- Nie zrobiłeś nic złego. - przytuliłem go mocniej do siebie. - Yuri ja Ciebie nigdy nie zostawię samego. 

- Tak mówisz, ale wiem, że będzie inaczej. - jęknął. - Zrobiłbym dla Ciebie wszystko, gdybyś tylko powiedział, że mnie nie opuścisz do końca życia. 

Czy to było wyznanie miłosne? Dobrze, że na mnie teraz nie patrzy... Z pewnością wyglądam jak burak. 

Współczułem Yuriemu. Cała jego rodzina uważa go za mordercę. Chociaż prawda jest inna. Sam zamknięty ze swoimi myślami, odcięty od świata i osób, które by go pokochały. Prze tyle lat był sam. Kompletnie sam. 

- Yuri... - szepnąłem nachylając się do niego. Chłopak spojrzał na mnie załzawionym wzrokiem. Jesteś taki słodki...

Nie mogłem się powstrzymać by choć nie musnąć jego delikatnych ust własnymi. Całowałem go delikatnie bojąc się, że zaraz może się rozpłynąć gdzieś w powietrzu. Obejmowałem go mocno ramionami coraz to bardziej przyciskając go do siebie.

Zakochałem się.

Tak cholernie, bardzo się zakochałem.

Dlaczego?

- Vic... tor... - jego płacz ucichł. Teraz wpatrywał się we mnie jak w obrazek z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Ty mnie nie opuścisz?

- Dlaczego? - zmarszczyłem brwi. - Dlaczego wybrałeś mnie skoro mogłeś mieć każdego jako przyjaciela? 

- Bo jesteś idiotą i łatwo Cię przekonać.

- Miło.





Siedziałem na łóżku w swoim pokoju i patrzyłem na Yuriego, który co chwila wywalał moje rzeczy z szafy. Oczywiście sam już przebrałem się w normalne ubrania, a tamte zakopałem gdzieś w szkolnym ogrodzie głęboko pod ziemią. Tam znajduje się dowód mojej zbrodni...

- Czemu masz wszystko kolorowe?

- A co Ci ta szafa zrobiła? - zapytałem kiwając głową na lewo i prawo. 

Nie miałem nic przeciwko niezapowiedzianej wizycie czarnowłosego... Ale żeby od razu rzucać się na niewinną szafkę z ubraniami? Chłopak wyciągnął z niej jakieś ciemne ubrania i rzucił mi je na twarz. O co Ci chodzi? Zakochałem się w Tobie niecałe 3 godziny temu i już myślę, że to był mój życiowy błąd!

- Przebieraj się. - mruknął siadając na krześle obrotowym. 

- Ale po co? - wytłumacz mi swą nagłą wizytę oraz powód buntu na szafkę! TAK! BĘDĘ PRZEŻYWAĆ!

- Wychodzimy. - wzruszył ramionami. - Szybko, bo nie mam czasu.

- Gdzie mnie zabierasz? - prychnąłem ściągając koszulkę. Na następny raz nie otwieram drzwi.

- Na cmentarz.

Zamarłem. Czyżbyś już wykopał mi grób?

Spojrzałem niepewnie na Yuriego, który ze skupieniem wpatrywał się w moją nagą klatkę piersiową. Ona też Ci coś zrobiła? Takim samym wzrokiem pożerałeś moją garderobę... Przed egzekucją.

Szybko założyłem czarną koszulkę czym wyrwałem chłopaka z transu. Yuri uśmiechnął się lekko, ale nic nie powiedział. Dokończyłem swoje ubieranie się. Kątem oka widziałem jak chłopak zagryza dolną wargę. Nie sprowokujesz mnie dziadu...

Odwróciłem się do niego tyłem i podciągnąłem spodnie. Gdy skończyłem je zapinać coś, a raczej ktoś przyległ do moich pleców mocno mnie przytulając. Odwróciłem delikatnie głowę by zobaczyć Yuriego, który z zaciśniętymi oczami otoczył mnie swoimi ramionami. Wyglądał uroczo. 

Westchnąłem i chwyciłem jego dłoń. Kciukiem gładziłem delikatną, bladą skórę chłopaka. Nie bój się. Aktualnie jestem tutaj jedyny, który umiera z przerażenia. 

Dlaczego tam idziemy?



***

Hey!

Jak tam?

WAKACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie ciesze się..

Od razu mówię, że wraca "cennik" rozdziałów xD na moim profilu głównie pisze który co i jak. 

W trakcie szkoły wrzucałam co tydzień, a teraz bd... różnie xD

Dziękuję Wam za wszystko i zapraszam do nowego YAOI ^^

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro