#17
Nie zwracaj na mnie uwagi, nie zwracaj na mnie uwagi...
- Panie Nikiforov. Czy Pan już do reszty osiwiał ze szczęścia?
Kurwa...
- Jakby Pan nie zauważył to kolor platynowy. - zmrużyłem oczy w stronę nauczyciela. - Odziedziczyłem włosy po mamusi.
- Podobnie jak styl ubioru. - westchnął. - Mógłbyś z łaski swojej wytłumaczyć mi o co w tym wszystkim chodzi?
Spojrzałem ukradkiem na moich przyjaciół, którzy zamiast mi pomóc w jakikolwiek sposób, woleli odwrócić ode mnie wzrok oraz podśmiewać się pod nosem. Gdzie ja ich znalazłem? Nawet Yuri schował swoją twarz w książce.
- No bo... - wymyśl coś ty przygłupie! Nie raz wybrnąłeś z sytuacji! Teraz też dasz radę! - Zmieniam płeć!
- Serio?
Nie. Na niby.
Uśmiechnąłem się "słodko" do nauczyciela fizyki i posłałem mu całuska. Wzdrygnął się i odwrócił w stronę tablicy, na której zaczął pisać te swoje zakręcone wzory.
Co Ci wszyscy nauczyciele mają do mojego ubioru? Powinni być dumni, że noszę mundurek, mimo że nie jest wskazany! Co z tego, że jest damski? Damskie ubrania są bardziej dopasowane do sylwetki i idealnie opinają poszczególne części ciała.
- Proszę Pana... - Phichit podniósł rękę. Mężczyzna odwrócił się w jego stronę. - Ja nie wytrzymam... Mogę zrobić sobie z nim selfie? - zapytał wskazując na mnie.
Nagle w całej klasie zrobił się szum. Dziewczyny zaczęły piszczeć, że również chcą mieć ze mną zdjęcie, a chłopcy marudzili o moim popisywaniu się. Przewróciłem oczami. Musiałeś ty walnięty selfie-maniaku?
- No Nikuś nie daj się prosić! - krzyknął Chris mrugając do mnie. Pokazałem mu ładny środkowy paluszek.
Idźcie wszyscy w cholerę.
- Niech Pan kontynuuje tą lekcję... - westchnąłem.
- Ale..
- KONTYNUUJ PAN LEKCJĘ! - warknąłem patrząc na niego wściekle. To będzie długi dzień...
Wbiegając na dach szkoły zatrzasnąłem za sobą z hukiem drzwi. Mam cichą nadzieję, że zatrzasnęły się na dobre. Odetchnąłem z ulgą opierając spocone czoło o metalowe, chłodne drzwi. Chwila spokoju...
Poczułem wibracje na klatce piersiowej. Wyjąłem ze stanika telefon by zobaczyć powiadomienie. Chatting. Odblokowałem telefon i czym prędzej odczytałem wiadomość, która była od Darkyego.
*Chatting z Darky*
Darky: A ze mną zrobisz sobie focie? ~~
Darky: Wiem, że chcesz <3
Nikusiek: Nie, dzięki. Nie wnerwiaj mnie już, ok? To był Twój pomysł!
Nikusiek: Ty specjalnie to zrobiłeś?!
Darky: Nie zmuszałem Cię.
Nikusiek: DOBRZE WIESZ, ŻE ZROBIŁBYM TO TAK CZY SIAK!
Darky: No i o co do mnie pretensje?
Darky: Głupoty już nie wyleczysz...
Darky: Lepiej znajdź sobie psychiatrę.
Darky: Ale w szpileczkach byłeś całkiem szekszi ^^
Nikusiek: Milcz ty cichociemny zboczeńcu!
Darky: Od kiedy to ja jestem zboczony? To ty przed Yurim obnażyłeś swojego bambusa.
Darky: Który do najpiękniejszych nie należy.
Nikusiek: A co? Niby widziałeś lepsze?
Darky: Nie chcesz wiedzieć co w życiu widziałem.
Nikusiek: Mój bambus jest NAJ LE PSZY!
Darky: Tak, tak
*Darky opuścił Chatting*
Usłyszałem cichy śmiech. Zmrużyłem oczy i udałem się w jego kierunku. Pod ścianą "nadbudówki" siedział Yuri uśmiechając się delikatnie do telefonu. Korzystając z jego nieuwagi nachyliłem się lekko by podglądnąć jego ekran.
- Czyli jednak masz Chatting! - wypaliłem na co czarnowłosy podskoczył i przy okazji wypuścił telefon z rąk.
- J-jak długo tu jesteś? - wydukał nieprzytomnie. Zmarszczyłem brwi.
- Od kilku minut, ale Ciebie zobaczyłem dopiero przed chwilką. - uśmiechnąłem się, a on odetchnął jakby z ulgą. - Podaj mi swoją nazwę.
- Co?
- No login na Chattingu! - wywróciłem oczami i usiadłem obok niemu przytrzymując przy tym spódnicę.
- Nie mam Chattingu! - krzyknął szybko. Uniosłem wysoko brwi. Nie rób ze mnie idioty.
- Przecież widziałem wyraźnie jaką aplikacje miałeś otwartą.
- No bo ja... Zamierzałem go sobie założyć! Tak! Znaczy... Pomożesz mi? - podrapał się po szyi.
- Nie potrafisz? - pokręcił przecząco głową. Westchnąłem. Chciałem wziąć od niego telefon, ale szybko i skutecznie go ode mnie oddalił. - Pomogę Ci.
- Ale ja potrafię! Tylko... Nie wiem jaki login sobie ustawić!
- Może Yurek? - wzruszyłem ramionami.
- A jak będzie zajęta?
- To Yurosław. - mruknąłem, a ten dał mi kuksańca w bok. Delikatnie się uśmiechnął. - Nikusiek.
- Co?
- To mój login. Jak już założysz sobie Chatting to mnie zaproś do znajomych. - uśmiechnąłem się. - No chyba, że nie chcesz mieć w znajomych babochłopa. Kurde uwierają mnie te majtki.
Yuri spojrzał na mnie i zaśmiał się głośno. Nie słyszałem jego śmiechu od tamtego dnia przy fontannie. Przełamujesz się co do mnie? Chłopak oparł swoją głowę o moje ramię i odetchnął głęboko. Siedziałem sztywno. Taki ze mnie podrywacz, a nie wiem co mam zrobić w takiej sytuacji. Jak go obejmę to się spłoszy jak sarenka?
- Czemu nic nie mówisz? - zapytał. Bo nie wiem co mam Ci powiedzieć! Poczytaj w moich myślach i sam się dowiedz!
- Ta cisza jest bardziej przyjemna niż krępująca, więc... Z resztą stanik uwiera mnie w płuca i rozmawiać nie mogę! - burknąłem, a chłopak parsknął pod nosem.
- Nie jesteś taki zły Nikiforov. - uśmiechnął się do mnie. - Pomijając twoją głupotę, dziwne upodobania, pieprzoną ciekawość, niewyżytość seksualną i umiejętność wnerwiania wszystkich dookoła tylko jednym słowem, to całkiem spoko z Ciebie gość.
- Miło? - uniosłem brew nie wiedząc czy się czasem nie obrazić.
Yuri nagle objął mnie ramionami i przytulił się. Mruknął coś niezrozumiałego bardziej się wtulając w mundurek. Objąłem go powoli ręką, ale Katsuki jakby wyczuł moje zamiary i ugryzł mnie w ramię. Pisnąłem z bólu. Boże jakie on ma ostre kłaki!
- Victor... - szepnął cicho. - Chcę Ci powiedzieć.
- O czym?
- O zawartości tego pudełka.
- A... O tych listach z groźbami.
- Zasłużyłem na nie! - krzyknął nagle podnosząc się. - To ja go zabiłem.
Zamrugałem kilkukrotnie oczami. Nie mogę w to uwierzyć Yuri. To na pewno nie była Twoja wina.
***
Hey!
No na następny rozdział będzie tylko PŁACZ PŁACZ I PŁACZ xD
Dziękuję Wam za wszystko i tą cierpliwość w czekaniu ;-;
Pieprzę tę wenę...
Muszę poprawić fizykę i jeszcze miałam sprawy rodzinne, więc wybaczcie mi zwłokę ;-;
O! I JESZCZE PYTANIE!
Czy jest ktoś kto by czytał opowiadanie yaoi, ale bez konkretnych postaci? Po prostu takich wymyślonych ni z czapy wziętych?
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro