#14
Yuri... Yuri... Yuri... Przestań. Ja tu powinienem dominować.
Jedną ręką objąłem chłopaka w tali, a drugą zatopiłem w jego włosach. Pchnąłem go całym ciałem na ścianę i mocno do niej przycisnąłem.
- Yuri... - mruknąłem zagryzając jego dolną wargę. - Nawet nie wiesz jak bardzo mnie podnieciłeś. Pragnę Cię tu i teraz.
- V-victor? Ni-emh.. nh!! - czarnowłosy nie zdążył dokończyć swojego zdania, ponieważ wpiłem mu się w jego różowiutkie wargi, które w tej chwili wydawały mi się takie samotne. Wepchnąłem na chama swój język przejeżdżając nim po podniebieniu.
Próbował mnie odepchnąć. Czułem jego drobne dłonie na moich ramionach, które próbują uwolnić swoje ciało. Napierałem mocniej. Całym swoim ciałem. A może lepiej przenieść się do pokoju? Już słyszę nad sobą głos Yuria krzyczącego "GET A ROOM!". Tylko do niego czy do mnie? Jego łóżko jest o wiele bardziej miękkie.
Wszystko szło dobrze. Dopóki nie poczułem jak chłopak gryzie mnie boleśnie w język.. Pisnąłem i odskoczyłem od niego. Cholera!
- Kurwa to bolało! - wydarłem się. - Skoro Ci się nie podobało to po co zaczynałeś?!
- Bo Twoi przyjaciele patrzyli! - krzyknął wycierając dłonią swoje usta. - To chyba ważne dla Ciebie by myśleli o Tobie jak o Playboy'u!
- Prowokujesz mnie! Świadomie mnie prowokujesz!
- Raczej ratuje Ci Twoją pierdoloną dupę z opresji!
- Moja dupa jest święta! Rozumiesz?! Jedynym tu dominującym jestem JA. Tylko ja będę z Tobą robił co będę chciał i kiedy chciał! Nikt inny tylko ja! Jesteś tylko mój! Beze mnie skończysz w rowie jak ostatni kretyn!
Katsuki zamachnął się i dał mi mocno w twarz. Złapałem się za obolały policzek. Chłopak spojrzał na mnie zapłakany. Chwycił siatki, które wcześniej opuścił.
- Myślałem, że się we mnie zakochałeś i dlatego jesteś takim przydupasem! Ale ty po prostu chciałeś znaleźć sobie sex zabawkę, tak?! Wszyscy jesteście tacy sami!!!
Wrzasnął i uciekł do swojego pokoju. Pobiegłem za nim, ale zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Cholera, cholera, cholera!!! Znowu to zrobiłem!
- Yuri!!!
- Ty może ja Ci dam więcej niż miesiąc? - koło mnie pojawił się blondyn.
- Wal się Pilsetsky. - warknąłem opierając się czołem o drzwi.
- Jesteś pewny, że nie powinieneś go przeprosić? - Chris wydął usta w dzióbek. - Trochę przesadziłeś z tym "ja" i "mój".
- Nie dołuj.
- Ładnie rozegrane, Nikiforov. - uniosłem głowę patrząc z bólem na osobę, którą teraz chciałem szczególnie nie widzieć.
- Otabek? - uśmiechnął się szeroko Yurio. - Widziałeś to wszystko?
- Jasne. - wzruszył ramionami. - Byłem koło Ciebie przez cały ten czas. Nie widziałeś mnie? - blondyn odgarnął swoje włosy na ucho. Też go nie widziałem... Widmo jakieś czy co?
- Otabek. Powal mądrością. - westchnął Chris. Błagam tylko nie to...
- Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację stwierdzam, że jesteś gorszym dupkiem niż przypuszczałem. A teraz zamiast dobijać się do niego i błagać na kolanach o przebaczenie to jebiesz czołem o jego drzwi. Weź pod uwagę, że on może za nimi stać i słuchać tej rozmowy. Ale ty oczywiście na to nie wpadniesz. Bo po co? Nie wiem czy to możliwe, ale wydaje mi się, że ostatnio Twój mózg skurczył się jeszcze bardziej do wielkości ziarenka piasku. Chyba nawet bakterii nie przypomina. - mruknął i ziewnął. - Dalej tu stoisz?
- A co mam kurwa zrobić?! Za dużo słów! Nie myślę! - jęknąłem podchodząc do wejścia od swojego mieszkania.
- Nic nowego. - prychnął Yurio. - Dobijaj się przez okno.
*Chatting z Darky*
Nikusiek: Spierdoliłem z nim znowu!
Nikusiek: Ja jestem jakiś trudny w tym wszystkim!
Nikusiek: A jak on sobie coś zrobi?! Zamknął te pieprzone drzwi! Ja nie wejdę!
Nikusiek: JESZCZE BYŁEM NA DOBREJ DRODZE! JUŻ SIĘ WE MNIE ZAKOCHAŁ, ALE DUPA VIC CHCE SOBIE POFIKAĆ TO BRYKNIE TU I TAM NA KORYTARZU
Nikusiek: Że mi się seksu zachciało! Ale nie moja wina, że jest taki pociągający! Wiesz jaka to ekstaza, gdy te wszystkie emocje wypełniają cię od środka i chcesz więcej i więcej?
Nikusiek: Kurde... Zdarłbym z niego te smutne ciuszki i zrobił co trzeba.
Nikusiek: Nie odpowiadasz mi? Kurde no! Teraz ty?! Też już mnie nie kochasz?
Nikusiek: Dlaczego tracę wszystkich po kolei...?
Nikusiek: I dlaczego jestem takim zjebem? Moja wina?
Nikusiek: Ja tylko chcę by ktoś mnie pokochał...
Nikusiek: No ej!!! Nie zostawiaj mnie! Darkyyyyyyyyyyy!!!! Co mam zrobić?! Ej!
Darky: MASZ CHYBA KURWA OKNO, NIE?! TO SKORZYSTAJ TY GŁĄBIE KAPUŚCIANY, A NIE SPAMUJESZ MI SWOIMI ŻAŁOSNYMI WIADOMOŚCIAMI. PRZYSZEDŁBYŚ I BYŚ GO POCIESZYŁ! DAŁ CAŁUSA W CZUBEK GŁOWY!
Nikusiek: Odo do radości!
Darky: Spierdalaj.
*Darky opuścił Chatting*
Co wy wszyscy do tego okna? Jak ja mam przez nie niby wyjść?
Podszedłem do okna, które znajdowało się nad biurkiem. Otworzyłem je na oścież i wchodząc kolanami na mebel wychyliłem się. Okno od kuchni czarnowłosego. Było tak blisko.
Tak blisko... Tak blisko jak ja... (xD musiałam~).
Uśmiechnąłem się szeroko do siebie widząc, że jest uchylone. Oh Yeah! Teraz może się nie zabiję...
Przełożyłem jedną nogę na kamienny parapet, a następnie drugą. Stanąłem na parapecie usilnie przylegając do ściany budynku. Cholera.. Wysoko. Jeszcze ludzie pomyślą, że jestem jakimś powalonym samobójcą. Spojrzałem w dół i przełknąłem ślinę. Zachciało mi się słuchać tych idiotów. Proszę Państwa przed Wami Victor Nikiforov jako Spider-man!
- Ze mną już coraz gorzej... - jęknąłem, próbując nogą dosięgnąć drugiego parapetu.
Dziękuję w głębi duszy, że chodziłem w młodości na balet. Mamo dziękuję, że mimo, iż robiłaś ze mnie dziewczynkę to zapisałaś mnie na te lekcje. Ale nie wybaczę Ci tych kokardek we włosach i różowego tutu, w którym kazałaś mi biegać.
Odepchnąłem się i w mgnieniu oka znalazłem się na drugim parapecie prowadzącym do kuchni chłopaka. Amen! Teraz tylko szybko do środka. Odchyliłem okno i wskoczyłem na jego podłogę. Gdzie jesteś, Yuri?
Zakupy, które zrobił były niedbale rzucone na wyspie kuchennej. Podniosłem jabłko, które leżało na podłodze. Położyłem je na blacie. Skierowałem się do salonu skąd dochodził cichy szloch. Yuri leżał na brzuchu twarzą w poduszce. Westchnąłem i ukucnąłem przy chłopaku. Pogłaskałem go po czarnych włosach. I co teraz mam robić Darky? Poradź coś!
- Yuri... - szepnąłem i pocałowałem go w czubek głowy.
- Vi.. cto.. e.. - spojrzał na mnie swoim zamglonym wzrokiem. - J.. ak ty.. u.
- Przez okno. - westchnąłem. Nachyliłem się do niego i przytuliłem go. - Przepraszam Yu... Jestem idiotą.
- Przepraszam...
- A ty niby za co? - prychnąłem oraz odgarnąłem włosy z jego zaczerwienionej twarzy.
- Zasypiam, ciemność.. Victor. Nie martw się.. - wyszeptał. - To działanie uboczne..
- Yuri o czym ty gadasz? - rozszerzyłem oczy. Brązowooki uśmiechnął się do mnie, po czym zamknął oczy. - Yuri! Yuri!! YURI!
***
Hey!
Wiem, że mnie kochacie za te reklamy xD ja was też za te komentarze pełne grozy :D
Jak tam u Was? Ja chcę już jakieś wolne ;-; Muszę wszystko nadrabiać...
Dziękuję Wam za wszystko <3 A WŁAŚNIE!
OFICJALNIE MAM TE 0.5K OBSÓW <3 MOLTO MOLTO GRAZIE! I... CHCIAŁABYM Z TEJ OKAZJI ZROBIĆ JAKIŚ OS. Co wy na to? ;D Czekam na propozycje! <33
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro