Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11

Usiedliśmy przy stoliku w jakiejś przeciętnej kawiarni. Było tutaj całkiem przytulnie. Co prawda tłumów tu nie było, mam nadzieję, że nie jest to związane z jakością kaw czy ciast.

Spojrzałem na Yuriego. Spokojnie śledził kartę menu. Chyba nie byłeś zbytnio zadowolony z zakupów, prawda? 

-  Chciałbyś coś? - zapytałem w końcu przerywając nieznośną ciszę. Czarnowłosy spojrzał na mnie swoimi intensywnymi oczami. Miałem wrażenie jakby skanował właśnie moją duszę...

- Herbatę mrożoną i... nie wiem.

- Ja z chęcią skosztuję sernika. - uśmiechnąłem się do niego szeroko. - Chciałbyś może skosztować? Ja stawiam.

- Chciałbym chociaż raz za siebie zapłacić. - wtrącił. Zmrużyłem groźnie oczy.

- Nalegam.

Czarnowłosy westchnął głośno i kiwnął głową. Usatysfakcjonowany zawołałem jedną z kelnerek. Różowowłosa dziewczyna natychmiast znalazła się obok nas.

- Dzień dobry. Panowie zdecydowali się na coś? - zapytała uśmiechając się szeroko. Gdyby nie ten tynk na twarzy...

- Tak. Poproszę dwa serniki, herbatę mrożoną i mrożone cappuccino. - podałem nasze zamówienie, a dziewczyna szybko je zanotował w notatniku. - Ja płacę za wszystko.

- To będzie 37 złotych (bo na jenach się nie znam macie w złotówkach xD). - powiedziała, a ja podałem jej wyliczoną sumę pieniędzy.

Katsuki zaczął błądzić wzrokiem po lokalu. Podobało mu się? A może nie? Czemu ja mam taki problem by rozgryźć człowieka? Co ja jestem jakimś debilem?

- Yuri... - zacząłem wyjmując torbę z zakupioną dla niego kurtką. Chłopak spojrzał na mnie. - Przepraszam za te wyczerpujące zakupy, ale uwierz mi, że w kolorach też jest Tobie do twarzy. Czarny pasuje do wszystkiego, to fakt i wyszczupla... Ale trochę kolorów nie zabraknie. - westchnąłem. - To dla Ciebie w ramach przeprosin. 

- Serio?... - jęknął przeciągle. Przełknąłem ślinę. Chyba jednak mnie zgani za to. Chwycił torbę i zajrzał do środka. Jego źrenice lekko się rozszerzyły. - Co...

- Widziałem jak spoglądasz w tamtym kierunku. Pomyślałem, że Ci się spodobała. Jak Ci się nie podoba zwrócę ją, naprawdę! Nie chcia..

- Dziękuję, Victor. - na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Odetchnąłem z ulgą.

Kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia. W spokoju zaczęliśmy jeść nasze ciasta rozkoszując się ich smakiem. Nie wiem dlaczego tutaj jest tak mało osób. Tutejszy sernik jest wręcz genialny! Podobnie jak moje cappuccino. Gdybym mógł zrobiłbym im niezłą reklamę. Ale co może tylko zwykły uczeń liceum? Pewnie dużo tylko wykracza to poza moje możliwości...

- Zaciąłeś się?

- Hmm? - głos Yuriego wybudził mnie z przemyśleń.

- Victor.exe has stopped working? - zapytał na co potrząsnąłem głową. Zaśmiałem się i dokończyłem swój napój.



Odnieśliśmy nasze rzeczy do akademika. Minako widząc nas aż wypluła z zaskoczenia kawę, którą piła. Wywróciłem oczami. To aż takie dziwne wiedzieć mnie gdzieś poza budynkiem z jednym z najbardziej nieśmiałym i nie rzucającym się w oczy uczniem? 

Tym razem skierowaliśmy się do "centrum" w parku. Był tam jeden wielki plac, a na samym środku fontanna. Miejsce odwiedzane przez wielu turystów ze względu na swój urok. Tak naprawdę nie było to nic szczególnego. Takie o sobie miejsce by przyjść, pomyśleć lub zrelaksować się po ciężkim dniu.

Usiedliśmy na skraju ogromnej fontanny. Odetchnąłem głęboko myśląc jak zacząć temat. Nie miałem żadnego oryginalnego pomysłu.

- Lubię tutaj przebywać. - mruknął Yuri, który patrzył z utęsknieniem w niebo. - Zawsze się uspokajam patrząc na te białe obłoki smętnie poruszające się po niebieskim morzu.

- Faktycznie. - spojrzałem w górę. Jedna, wielka, ciemna chmura. - Będzie padać...

- To dobrze. - szepnął.

- Jesteś tajemniczy. - zagaiłem. - Nigdy nie mogę zrozumieć co czai się w tej Twojej czarnej głowie.

- Czarnej?

- No wiesz o co chodzi! - mlasnąłem pod nosem. - Jesteś dla mnie czystą Enigmą.

- Mów w moim języku, dobrze? - zaśmiał się cicho Japończyk. 

- Przecież nie nawijam po Rusku. - prychnąłem. Poczułem jak pierwsze krople skapują na moje platynowe włosy. Oho... Zaczyna się.

Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć czarnowłosemu zaczęło lać. Wszyscy zaczęli uciekać przed deszczem. Wstałem i zacząłem iść w kierunku najbliższego schronienia. Spojrzałem na Yuriego, który nawet nie drgnął.

- Yuri! Zmokniesz i się przeziębisz! - warknąłem podchodząc do niego. Spojrzał na mnie radosnymi oczami czym wybił mnie z tropu.

- Kocham deszcz. - zaśmiał się. - Nie chcę się stąd ruszać. 

Zamrugałem próbując przyswoić do siebie tą informację. On się uśmiechnął, zaśmiał. Cieszy go deszcz? I co ja mam zrobić? I tak już jestem zmoknięty do suchej nitki. Przekręciłem oczami podchodząc do fontanny. Nabrałem trochę wody i chlusnąłem nią w czarnowłosego.

- Co ty robisz?! - krzyknął Yuri podrywając się z miejsca. Nareszcie!

- Skoro tak kochasz deszcz to choć! - uśmiechnąłem się i pociągnąłem go na plac. Obróciłem go kilka razy wokół własnej osi. 

- Victor! Kręci mi się w głowie!!! - wrzasnął głośno chwytając mnie za ramiona. - Ty... ty...

- Wariacie?

- Niedorozwoju!

Prychnąłem. Schyliłem się i łapiąc go za nogi przerzuciłem przez ramię. Czarnowłosy zaczął się szarpać i piszczeć. Zaśmiałem się. 

- Przeprosisz? - zapytałem stojąc przy miejscu, w którym zamierzałem dokonać zbrodni.

- W życiu! - zaśmiał się. - Ja pierdziele mam krew w mózgu.

- Przeproś.

- Nie!

- Ostatnia szansa.

- Nie!

- W takim razie sam tego chciałeś. - burknąłem i wrzuciłem go do fontanny.

Chłopak podniósł się  i stanął dosłownie pod wyciekającą wodą z dyszy. Wyglądał jak zmokła kura... Zaśmiałem się głośno widząc jego zaczerwienioną twarz. Trzeba było mnie przeprosić. Odgarnąłem mokrą grzywkę. Warga czarnowłosego zaczęła drgać, a sam zaczął pociągać nosem. Cholera...

- Yuri..? Płaczesz? - moja radosna twarz z pewnością zmieniła się na poważną. - Przepraszam Yuri! Wyjdź stamtąd! Chodź.

Wyciągnąłem do niego rękę. Chłopak chwycił ją i mocnym ruchem pociągnął mnie na siebie. Teraz razem z nim pływałem w fontannie. 

- Udawałeś?! - krzyknąłem unosząc się i siadając chyba na jego udach.

- Tak. - pokazał mi język.

Jego radosne oczy były teraz takie piękne. Chciałbym widywać je codziennie. Może niekoniecznie w fontannie...

- Victor?

- Jesteś piękny...

- Co?

- Co. - zamrugałem kilka razy. Powiedziałem to na głos?

- Victor?

- Nie ruszaj się... - poprosiłem nachylając się do niego. - Ten jedyny raz...


***

POLSAT

Hey!

Jak tam?

Wesołej Wielkanocy i wgl! Happy Happy!

Wszędzie rzucam jedne i te same życzenia no ale ... no.

Z okazji Wielkanocy,

By Victor przyszedł z jajkiem w nocy,

Yuri przyjedzie na króliku,

I będzie krzyczał wio Katsudoniku!,

Za to nasza blondyneczka,

Wlewa wodę do kubeczka,

Ledwo przeszła do Altina,

Już mu chlustem w łeb i zaklina,

Chris z Phichitem szukają kurczaka,

Który z selfiestickiem lata,

A gdy koszyka nikt nie pilnuje,

Makkachin babeczki podjaduje,

Cóż poradzić na naszej rodzinki zabawy,

Po prostu szczęścia, zdrowia i by Śmingus był udany!


Dziękuję Wam za wszystko!

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro