Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#10

Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Ostatni raz przyjrzałem się w lustrze i poprawiłem swoją ciemną koszulę. Szykowałem się jak jakaś nastolatka na randkę. Co się ze mną dzieje? W życiu nie spędzałem nad ubraniem się więcej niż 5 minut, a teraz? Kilkanaście minut straconych na pierdołach.

Zaczesałem dłonią swoje platynowe włosy do tyłu. Gdy byłem już przy drzwiach stwierdziłem, że to zły pomysł i rozburzyłem je na wszystkie strony świata pozostawiając w nieładzie. Otworzyłem drzwi. Za nimi stał Yuri ubrany w szary sweterek i ciemne jeansy. Idziemy na zakupy. Kupię Ci kolorowe ciuchy i bez gadania. Nie mogę na Ciebie patrzeć, a jestem niemal pewny, że różowy do Ciebie pasuje.

- Włosy... - mruknął. Spojrzałem na niego pytająco. - Stoją Ci.

- Co? - zdziwiłem się i szybko przejrzałem w lustrze zawieszonym na ścianie. Rozszerzyłem oczy i czym prędzej przylizałem je do tradycyjnej grzywki opadającej na lewe oko. - Tak lepiej?

- Normalniej bym powiedział. - czarnowłosy uśmiechnął się lekko. Jest progres! - Gdzie chciałeś wyjść? Ja nie znam żadnych ciekawych miejsc...

- Jak patrzę na Ciebie to mi się rzygać chce. - mruknąłem, a po chwili zasłoniłem swoje usta. - N-nie chciałem tego do Ciebie! To miało być w myślach! Znaczy...! To nie tak..! - zacząłem się tłumaczyć, ale niestety bez skutku. Katsuki od razu posmutniał, a jego ręce zaczęły się trząść.

- Przepraszam, że mnie ujrzałeś... - wyszeptał i odwrócił się chcąc odejść. Szybko złapałem go za rękę zatrzymując go.

- Nie o to mi chodziło! - westchnąłem. Przejechałem drugą dłonią po swojej twarzy myśląc nad idealnym dobraniem słów by ponownie go nie urazić. - Twoje wszystkie ubrania są w takich smutnych kolorach. Czarny, szary, granatowy.. Masz coś innego?

- Nie.

- Tak myślałem... - wywróciłem oczami. - Zabieram Cię na zakupy.

- Że co?! - krzyknął nagle wyrywając się. - Nie potrzebuję niczyjej łaski!

- To nie łaska. - zaśmiałem się. - Chcę tylko zobaczyć Twój szczery uśmiech.

Będąc w jednym z moich ulubionych sklepów ponabierałem ubrań dla Yuriego, które według mnie pasowały do niego o wiele lepiej. Czarnowłosy zaprzeczał mi co chwila, gdy pokazywałem coraz to inną część garderoby. Nie dogodzisz...

- Bierz to co Ci daję i nie marudź. - powiedziałem groźnie wpychając go z ciuchami do przebieralni. - Gorzej niż z dzieckiem.

- Słyszałem!

- O to chodziło! - krzyknąłem pokazując język w stronę kotary. Teraz po fakcie dokonanym stwierdzam, że to musiało wyglądać idiotycznie. Oparłem się o ścianę naprzeciwko przebieralni czekając aż Yuri zademonstruje swój ubiór. Poczułem wibracje w telefonie. Darky.




*Chatting z Darky*

Darky: Debil

Nikusiek: Fajny początek rozmowy.

Darky: Idiota.

Nikusiek: O co chodzi? Masz zły dzień czy coś?

Darky: Mam randkę z amebą.

Nikusiek: U... współczuję. Coś nie tak?

Darky: Zmusza mnie do rzeczy, których nie chcę robić.

Nikusiek: To się postaw!

Nikusiek: Jebnij mu czy coś.

Darky: Raczej wątpię. Chciałbyś dostać od kogoś nagle w ryj?

Nikusiek: W sumie... Ja bym przywalił. Ten koleś to idiota.




Usłyszałem cichy śmiech. Spojrzałem na kabinę, w której znajdował się Yuri.

- Coś nie tak? - zapytałem. - Za mały rozmiar?

- Nie chce...!

- Co nie chce?

- Wyglądam idiotycznie! - krzyknął po czym pokazał mi się. Ubrany był w niebieską koszulkę, granatowo-białą koszulę w kratę oraz białe podziurawione spodnie. Jak dla mnie ładnie.

- Do twarzy Ci. - uśmiechnąłem się. - Następny zestaw.

- Victooooooor...

- Już! - wepchnąłem do z powrotem i ponownie oparłem się o ścianę zaglądając w telefon.



Darky: Ty też jesteś bezlitosny Nikiforov.

Darky: Najchętniej bym CI przyłożył.

Darky: Ale czasami jesteś całkiem pomocny.

Nikusiek: Dzięki?

Darky: On na serio jest chamem -.-

Nikusiek: Jestem nieco zazdrosny.

Darky: Niby o co?

Darky: To ja tu przechodzę piekło!

Nikusiek: Ale z ukochanym. Ja muszę nieźle się postarać by mnie polubił. Więc jestem z nim na zakupach!

Darky: Z kim?

Nikusiek: Z Yurim. Mówiłeś, że go nie znasz, ale mnie ochrzaniłeś, że go zraniłem...

Darky: Fakt. Nie znam go.. Jaki on jest?

Nikusiek: Wiecznie przybity. Nie mogę nic zrobić by go pocieszyć! Jest zamknięty w sobie. Ale też jest uroczy i nie wymaga ode mnie nie wiadomo czego. Mimo, że mam dużo kasy i jestem przystojny..

Darky: Skromny też.




- Mogę wyjść?

- Jasne! - spojrzałem ponownie w jego stronę. Chłopak ubrany był w białą koszulę z napisem "I'M AMAZING", na to miał założoną bordową bluzę z kapturem, a wszystko dopełniały czerwone spodnie z czarnym paskiem.

- Perfect.

- Wal się. - mruknął ponownie chowając się za kotarę.




Darky: Może spróbuj go pocieszyć?

Darky: Zrób coś co on chce! To, że zabrałeś go na zakupy nie znaczy, że mu się podoba!

Darky: Mógłbyś zabrać go na ciastko.

Nikusiek: Ciastko?

Darky: Nom. Ciastko. Ciastka są fajne *O*

Nikusiek: Poznaję Twoją drugą stronę.

Darky: Ja jestem niczym Grey. Mam ciemniejszą stronę.

Darky: Nie umiesz być romantyczny.

Nikusiek: Wiem. Nie dobijaj mnie!

Darky: Zrób coś romantycznego. Ja bym chciał, żeby ktoś zwrócił uwagę na to co ja myślę, ale gówno nikt mnie nie słucha, bo jestem jednym, wielkim wirusem na tym Chattingu!

Nikusiek: Nie denerwuj się!

Darky: To coś zrób!




- Yuri? - zapytałem.

- Tak, tak... Już wychodzę.. - jęknął, po czym z przygnębionym wyrazem twarzy wyszedł spoglądając w prawo. - Miał na sobie tym razem kolorową koszulkę z czarnymi rękawami. Do tego ciemnofioletowe zwykłe spodnie. Uśmiechnąłem się delikatnie.

- Takiego chciałbym Cię widzieć. - powiedziałem.

- Ta.. Jasne. - mruknął chcąc wejść ponownie do przebieralni.

- Yuri! - zatrzymałem go, a on spojrzał na mnie pytająco. - Chcesz iść później na ciastko?

- Ciastko? - powtórzył zaskoczony. - Dobrze..

- Cieszę się.





Nikusiek: Zgodził się!

Nikusiek: Skąd wiedziałeś, że ciasto to dobry pomysł?

Nikusiek: Jesteś moim Aniołem stróżem?

Darky: Chciałbyś.

Darky: Po prostu ciasta są dobre O*O

Nikusiek: Kiedyś zabiorę Cię na miasto! W ramach podziękowania.

Darky: Wiesz... Spasuję!

- Przebrałeś się? - zapytałem.

- Już dawno.

- To się pokaż! - zaśmiałem się. Czarnowłosy ubrany był w białą bluzę z nadrukiem "No.1" oraz czarno-białe spodnie w wąską kratkę. - Świetnie. Kupujemy.

- Okey.. - mruknął ponownie spoglądając w prawą stronę. Westchnął i wszedł do kabiny.

Z zainteresowaniem spojrzałem w prawą stronę. Na wystawie znajdowała się czarna skórzana kurtka. Podszedłem do niej i przyglądnąłem się. Miała mnóstwo kieszeni zewnętrznych jak i dwie wewnętrzne, skóra była wysokiej jakości, a wszystkie dodatki były złote. Spojrzałem na cenę. Już wiem dlaczego Yuri tylko patrzy na to z utęsknieniem. Zagryzłem dolną wargę. Zapunktuje u niego jak mu to kupię czy raczej wnerwi się, że w ogóle wydałem na to pieniądze...

Szybkim krokiem podszedłem do kasjerki i poprosiłem ją o kurtkę z wystawy. Uśmiechnęła się do mnie i wyszła na zaplecze. Już po chwili dostałem zapakowany przedmiot. Zapłaciłem dziewczynie przy okazji mówiąc jej, że mnie tutaj będzie widziała pierwszy raz. Zdziwiła się, ale pokiwała głową.

Po krótkiej chwili wyszedł Yuri ze swoimi rzeczami. Odebrałem od niego rzeczy by za nie zapłacić.

- Victor nie musi...!

- DZIEŃ DOBRY. - uśmiechnąłem się znacząco do dziewczyny. - Chciałbym za to zapłacić.

- Oczywiście. - zaśmiała się cicho łapiąc aluzję.

- Nie musisz... - westchnął czarnowłosy.

- Nie smuć się. - posłałem mu jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów. - Zaraz idziemy na ciastko!


***

Hey!

Kolejny rozdział xD

Wow! Dziękuję za takie zainteresowanie Chattingiem! Chociaż tyle w nim chattingu co kot napłakał xD no ale w sumie tak mi lepiej pisać :P

Wpadłabym w amok -.-

Nie ma to jak obarczać samego siebie nie wiedząc o tym xD

Da się? Da! Trzeba być Victorem!

Dziękuję Wam za wszystko!

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro