#1
Jestem Victor Nikiforov. Licealista mający 17 lat. Moje życie jest jak każde inne. Rano wstaję do szkoły tylko z myślą, że spotkam tu moich przyjaciół po czym wracam do akademika i resztę dnia spędzam na zanudzaniu się na śmierć. Bo co innego robić na zadupiu?
- Victor!!! - usłyszałem krzyk Chrisa, który podbiegł do mnie radośnie podskakując. Ten to ma wieczne ADHD... Ale bez niego byłoby tu zbyt nudno. - I jak?! Założyłeś?!
- No.. Nie było łatwo.. - zacząłem, a przyjaciel poszerzył swój uśmiech. - Jednak skręcanie mebli z IKEI nie jest takie proste..
- Nie o tym mówiłem baranie jeden! - walnął mnie w tył głowy. - Chodziło mi o Chatting!
- Szczerze mam w dupie ten Chatting.. - mruknąłem.
Stanąłem przed salą, w której mieliśmy mieć lekcje. Jęknąłem cicho na myśl, że babka ma dziś pytać przy tablicy. Ten stres kiedy wlepia w Ciebie swoje ślepia i tylko czyha aż potknie ci się noga by móc zmieszać Ciebie z błotem oraz wykrzyczeć, że lepiej by było gdybyś się nie narodził... Gdybym był dyrektorem już dawno by wyleciała z tej budy.
- No ej, no! - jęknął blondyn. - Może kogoś poznasz! Jesteś całkiem handsome, wiesz? Gdybyś nie był takim nerdem mógłbym Cię schrupać.
- Ty lepiej się lecz. - zaśmiałem się, gdy ten posłał w moją stronę całusa.
Odwróciłem od niego głowę udając, że wymiotuję z jego nadmiaru czułości. Mój wzrok zatrzymał się na Yurim Katsukim. Chłopaku, który zwykle stał pod ścianą bacznie obserwując innych. Nigdy nie widziałem by z kimś rozmawiał czy udzielał się społecznie. No może jedynie na lekcjach, gdy już musiał poprzez nacisk nauczycieli. Był całkowicie skryty i nieśmiały...
Jego wzrok zatrzymał się na mojej osobie. Obserwował mnie w skupieniu. Czułem, że to jest walka na wzrok. Nie chciałem pierwszy odpaść, więc zachłannie wpatrywałem się w jego twarz przy okazji zapamiętując jak najwięcej szczegółów. Lśniące nadzieją brązowe oczy, delikatna i jasna cera uwydatniająca jego kości policzkowe, mały zaróżowiony nosek świadczący o tym, że miał katar oraz wąskie usta zaciskające się w cieniutką kreskę. Do tego na jego czoło opadały niesforne, czarne kosmyki włosów.
- Ty mnie w ogóle słuchasz? - z transu wyrwał mnie głos Chrisa. Niechętnie skierowałem na niego swoje zacne spojrzenie posyłając w jego stronę pretensje z całego świata. Jeszcze z Tobą wygram Katsuki... - Patrzysz się na mnie jakbym dupę Ci truł...
- Skąd wiedziałeś? - uśmiechnąłem się uroczo. - Dobra.. Żebyś mi już jej nie truł założę to dziadowskie konto, okey?? Później podam Ci swoją nazwę...
Chris pisnął z radości czym zwrócił na siebie uwagę przechodzących uczniów. Zasłoniłem mu szybko usta dłonią każąc się zamknąć. Chłopak zmrużył oczy, a po chwili poczułem jak coś mokrego dotyka wnętrze mojej dłoni. Zniesmaczony zabrałem szybko rękę po czym powycierałem ją o jego włosy. Przez cały ten czas śmiał się niczym psychopata, który dopiero co wykonał swój spisek... Nie wiem dlaczego, ale... Dlaczego ja nie mam normalnych znajomych?
***
Hey!
Witajcie w tym czymś co powstało z tak zwanych nudów społecznych xD
Mam nadzieję, że się Wam spodoba XD Co sądzicie? Tak na początek?
Zostawiajcie swoje opinie :P
A teraz idę spać.. DOBRANOC XD
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro