Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVII

Bolało, ale zaraz przestanie. Sprawiła przyjaciółce przykrość, więc powinna się zabić; to sprawiedliwa wymiana. Inne jej przykłady to poczucie winy po chlastaniu, albo po jedzeniu, albo po niejedzeniu. Do wyboru.

Czuła się jak potwór, albo ofiara, albo może by kobieta drugiego dnia okresu. Była głodna, chciała się pociąć i wypić kawę, spać i obejrzeć operację na otwartym oku, kochać i być kochaną, nie czuć jego dłoni i żeby za dwanaście dni nie było trzeciej rocznicy, od kiedy je czuła.

Znów nie mogła zasnąć w nocy. Przynajmniej nie miała koszmarów. Coś ciężkiego przygniatało jej ramiona i dostrzeganie powodów do wdzięczności ich nie odciążało. Jeny, jak głodna była. Mogłaby zjeść garnek zupy, albo liść sałaty, albo wannę. Jednak na samą myśl czegoś w ustach czuła mdłości. Starała się nie skupiać na języku, zębach, ślinie, popękanych ustach. Na paznokciach, włosach. Powiekach, przełykaniu śliny, dotykających się palców od stóp i głosu Annabeth przebijającego przez muzykę. Czy piersiach.

Nie tęskniła za Piper. Zdecydowanie nie. Czemu by miała?

Chciała się pociąć i zagłodzić. Czy jeżeli mężczyzna ją dotknie, poczuje się kochana?

Jeżeli nie, to może chociaż chciana. Lepszy rydz niż rydz. Może chociaż jej ciało będzie wystarczające. Na przestrzeni lat pokryła uda bliznami jedna na drugiej, tak gęsto, że liczne rozstępy pod nimi stały się niewidoczne.

Za jedenaście dni Magnus ma urodziny. Powinna kupić kuzynowi jakiś kubek sugerujący, że potrzebuje lobotomii, ale tak naprawdę jej nie potrzebował i nie znała osoby chętnej by ją przeprowadzić, poza tym on pewnie nie wiedział, czym to było.

Wszystko, co ostatnio napisała, powiedziała, umyła, założyła, było niewystarczające.

Nienawidziła jego dotyku, nienawidziła siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro