Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Noah ~

— Jesteś pewien, że to ten? — zapytał surowo Noah, wskazując dłonią na nagrobek.

W drugiej trzymał doniczkę z białą różą, którą dostał od Kola. Było mu gorąco. Deszczowy monsun odszedł dawno w zapomnienie, a marcowe słońce zwiastujące rychłą jesień wciąż przypiekało mocno. Jasna marynarka grzała go w plecy.

— Tak, jestem pewien — odpowiedział stanowczo Kibo. — Lało wtedy jak z cebra, ale to na pewno ten.

— Skąd wiesz? — dopytywał natarczywie Noah.

Musiał mieć stuprocentową pewność. Kibo uciekał wzrokiem. Oczy mu poczerwieniały.

— Ma tak samo na imię, jak moja matka, nie zapomniałbym — wyznał, a gula stojąca mu w gardle dała Noahowi do zrozumienia, aby nie dręczyć go dłużej.

Wiedział, że jego matka nie żyje i że to wystarczający dowód na to, że znajdują się w odpowiednim miejscu.

— Chcę zostać sam — powiedział do niego.

Kibo odszedł na stosowną odległość i zatrzymał się na skraju alejki. Noah pochylił się i ustawił doniczkę z różą przy tablicy. Potem tylko stał i patrzył na litery wygrawerowane w kamieniu. Długo. Było tyle rzeczy, o których chciał z nią porozmawiać, za które przyszedł jej podziękować, ale w tej chwili nic nie przychodziło mu na myśl, jak tylko... ogród.

— Zwrócę pani ogród i zadbam o pani syna. Obiecuję.

🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀

Naoh ma dobre serce, tylko... jak zamierza tego dokonać? Ktoś wie?

Do jutra!

Monika :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro