Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dodatek

Siódma rano nie była szczytem marzeń Kola, jako pora na wstawanie, ale Noah wylatywał dziś znów w interesach i chciał zjeść z nim śniadanie. Obiecał sobie już jakiś czas temu w tajemnicy przed nim, że będzie pilnował jego jadłospisu i ograniczy mu tę białą herbatę. Zwlekł się więc z łóżka i ruszył w stronę łazienki. Kiedy wziął prysznic, owinięty ręcznikiem wokół bioder stanął przed lustrem i dotknął palcami brody. Obejrzał się z każdej strony w odbiciu okrągłego lustra.

— Muszę się ogolić — powiedział sam do siebie.

Chwilę później, gdy umył zęby i brał się za golenie, tuż za nim zjawił się Noah. Ubrany jedynie w ten swój czarny, rozwiązany szlafrok, stanął w futrynie i Kol widział w odbiciu srebrnej tafli, jak mierzy wzrokiem jego pośladki.

— Przysięgam Kol, że jak tylko wrócę, twój tyłek będzie w opałach — pogroził i podszedł bliżej.

Objął go w pasie, kładąc mu brodę na ramieniu.

Kol się wyprostował, złapał w odbiciu lustra jego oczy, a golarkę odłożył z powrotem na miejsce.

— A dlaczego nie teraz? — zapytał sugestywnie.

Noah zastygł w bezruchu. Jego oczy wpatrzone były w niego i czekały.

Kol złapał go za rękę i okręcił tak, że teraz Noah stał tuż przed nim, plecami przyparty do jego klatki piersiowej.

— A może to ja dziś zająłbym się tobą? — wyszeptał w jego szyję, muskając ją ustami.

Noah odwrócił twarz bokiem, żeby na niego spojrzeć, ale Kol objął go i złapał za brodę. Nakazał patrzeć w lustro.

— Może mógłbym... dać ci coś, za czym będziesz tęsknił? — szeptał przymilnie i całował jego ramię, odsłaniając je spod szlafroka.

Zerknął na jego odbicie w lustrze, nie odrywając ust od jego skóry, a powieki Noaha opadły ciężko i Kol już wiedział, że jest w tym stanie, który mówił: tak, chcę tego. Zrób to.

Jego spaczony przez długie lata pornografią i wyuzdanymi praktykami w pokoju 609 umysł, potrzebował czasem mocniejszego bodźca. I tylko tyle. Dziś było nim lustro. Tydzień temu ogród w biały dzień, a czasem sprośny sms w ciągu dnia lub jakieś świństwo powiedziane do ucha w miejscu publicznym, sprawiało, że zapominał o całym świecie. Kol był gotowy wypróbować z nim je wszystkie. Zsunął mu z ramion szlafrok, a potem całując w dół jego plecy, ściągnął mu bokserki. Kiedy znów wstał i złapał jego spojrzenie w lustrze, oparł go o siebie i gładził jego ciało dłońmi, nakazując patrzeć. Podziałało. Noah przymknął oczy i oparł głowę o jego ramię. Kol szarpnął za ręcznik opasany wokół swoich bioder i wpasował się między jego pośladki. Noah rozpływał mu się w dłoniach.

— Kol... — jęknął jego imię z rozkoszą, gdy naparł na niego mocno i znów złapał go za brodę, nakazując spojrzeć w lustro, podczas gdy on całował zachłannie jego szyję.

Noah wcale nie był trudny w obsłudze ani wcale tak mocno zablokowany, czasem tylko potrzebował silniejszych doznań i przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa, gwarancji, że wszystko jest okej, na wypadek ewentualnej porażki. Nic trudnego. Kol nauczył się w końcu jego potrzeb. Odkrył, że rano, to najlepsza pora. Że Noah jest wtedy wypoczęty i myśli w jego głowie się nie tłuką tak bardzo, jak po całym dniu wytężonej pracy. Że wspólne spacery, gra w piłkę, wyjścia do restauracji, a najbardziej wizyty w domu jego brata, gdzie Emma gotowała najlepiej na świecie, Keith żartował w kółko o mandacie z szalonej jazdy wzdłuż plaży, a mały Tomas, który urodził się w zamian wyczekiwanej dziewczynki, dawał popalić jak mało kto, bo wciąż chciał tylko nosić się na rękach, sprawiały, że Noah szybko się rozluźniał, potrafił oderwać swoje myśli od tych uporczywie stresujących i się zrelaksować. Po prostu było mu łatwiej je znosić, gdy ktoś niósł je z nim na pół.

Wykonał jeszcze kilka pchnięć i było po wszystkim. Noah osunął mu się w ramionach, zemdlony i doszedł mu w dłoni, a on wtulił twarz w jego szyję.

— Wracaj szybko kochanie... żebyśmy mogli to powtórzyć.

🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀

Da się? 

Odpowiedź jest jedna: oczywiście, że się da. Nie ma takiej rzeczy, której uczucie nie potrafiłoby zrozumieć i zaakceptować, a potem podstępnie znaleźć swoje rozwiązanie ^^

Do zobaczenia w następnej opowieści :)

Monika.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro