Rozdział 2
- Dobrze Marysiu możesz wyjść, tylko wróć przed północą.-Uśmiechnęła się do mnie i powoli opuściła mój pokój.
Pakowałam prawie całą moja szafę, myślami odpływałam w nie zbadana przestrzeń mojej głowy. Po dwóch godzinach w końcu udało mi się spakować.
-Pora szykować się do wyjścia. -Mówiłam sobie cicho w głowie. Zakładam pierwsze lepsze tenisówki oraz kurtkę z lat 90, na wszelki wypadek zabieram ze sobą klucze, gdyby mama spała.
***
Po około 25 minutach znalazłam się na Starym Mieście. Jak cudownie jest zwiedzać Warszawę. Zegar na Zamku Królewskim wskazywał godzinę 20:30. Z daleka było widać już ludzi, którzy powolnym krokiem kierowali się do swoich mieszkań. Tylko ja nie chciałam do niego jeszcze wracać, chodź powinnam. Wyjazd miałam o godzinie 15, więc przydało by się wyspać. Chodząc między zabytkami oraz kamienicami, zastanawiałam się co mnie skłoniło do zostania harcerką.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro