Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

   Nagle obudziłam się, aby szybko zaczerpnąć powietrza, tylko nie byłam w wodzie, ale w oświetlonym przez promienie słońca namiocie ratownika medycznego. Dziwne, przecież wpadłam do wody i nie mogłam się tu tak nagle znaleźć.

- O! W końcu wstałaś, nie wiedziałem, że tak długo będziesz spać. Jak się czujesz? -Spojrzał na mnie Bartek, nasz ratownik, w jego oczach mogłam dostrzec zmartwienie.

 - Kręci mi się delikatnie w głowie oraz bolą mnie płuca.- Wypowiadając te słowa złapałam się za klatkę piersiową.

 - Nie dziwie się, że cię bolą, w końcu wpadłaś do wody i straciłaś w niej  przytomność. Weź proszę ventolin, jeżeli ból nie przejdzie jedziemy do szpitala. Na razie nie wstawaj, musisz odpocząć przed pionierką i tak miałaś dużo szczęścia, że przyniósł cię ten chłopak.- Wstał z kanadyjki, aby podać mi inhalator. - Gdyby nie on, mogło cię tu już nie być, ale nie pora na robienie ci wyrzutów, musisz odpoczywać. Ja wychodzę, jak coś jadę do miasta załatwić leki z apteki, zadzwoń do mnie, gdyby było źle. -Kierował się w stronę poły od namiotu, aby wyjść

 -Jasne! Będę informować, ale teraz trochę się prześpię. -Nie czekając na jego odpowiedź wzięłam dwa ziewy  z inhalatora i położyłam się na bok. O dziwo miałam ma sobie nie swoje ubrania, pewnie ktoś na szybko mnie przebrał, abym nie leżała cały czas w mokrych.

                                                                                        ***

 Przebudziłam się jakoś po 2h spania na szybka toaletę. Bartek zajmował się akurat jednym harcerzem, który nadepnął stopą na deskę z wystającym gwoździem. Po załatwieniu potrzeby rozmyślałam jeszcze nad wydarzeniami z ranka, co dokładnie się wydarzyło nad pomostem. Muszę zapytać się Maksa. Wróciłam do zgrupowania, aby porozmawiać z Bartkiem o tym, że mogę już pracować i pomagać przy kwaterce.

 -Serwus Bartek, jest już mi lepiej, dlatego chce wrócić do pracy przy pionierce. -Przez chwile mi nic nie odpowiedział, był zajęty robieniem papierologii. 

 - O Marti, przepraszam. Możesz powtórzyć pytanie? - Patrząc na mnie czekał na odpowiedź. 

 -Jasne, chciała bym już wróci do do reszty osób z kwaterki, czuje się już lepiej  i dawno nie słyszałam tego przezwiska. -Patrzyłam na niego z lekkim uśmiechem na twarzy.

 -No nie wiem, jednak wpadłaś do wodny, a chcesz się zabrać za pionierkę? 

 -Tak wiem, że jest to nieodpowiedzialne, ale nie chce zostawić reszty, w końcu przyjechałam tu pracować, a nie się lenić. - Wbiłam wzrok w niego.

 -Eh Marti... Nie wiem czy to dobry pomysł, ale jesteś najbardziej upartą osobą jaką znam. Niech Ci będzie, ja muszę zająć się papierami, ale proszę uważaj na siebie i nie przemęczaj się. Jeżeli będziesz źle się czuć, to powiedz to komuś. Nie chce, aby coś się stało tobie, jasne? -Patrzył na mnie zmęczonym oraz troskliwym wzrokiem.

 -Jasne! Nie będę się przemęczać. Dziękuje Ci, jesteś najlepszym ratownikiem jakiego mogliśmy mieć. -Wychodząc z namiotu dostrzegłam znajomą mi posturę chłopaka... To Maks. Podbiegłam w jego stronę, aby zapytać się go  o szczegóły dzisiejszego wydarzenia. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro