ROZDZIAŁ XXIII/Sans POV (c.d.)
Zakapturzona postać zeskoczyła z kolumny i stanęła obok mnie. Spojrzałem na nią, ale nie wiedziałem kto to. Chociaż jej głos bardzo przypominał mi Camilie...
- Najpierw spróbuj mnie pokonać - wykrzyknęła wojowniczym tonem, po czym zdjęła kaptur.
Serio, Cam?! Poważnie?!
- serio, cam?
- Ser... O, siema - odpowiedziała.
- walka nie ma sansu... odpuście sobie ją...
- Powiedziałeś "sansu", wiesz o tym?
- serio?
- Na niby - powiedziała sarkastycznie. - Jeśli chcesz wojny, to będziesz miała wojnę!
Undyne zaatakowała dziewczynę, jednak zanim cokolwiek zrobiła odbiłem atak.
- No eeeeyyy ;-;
- nie. waż. się. jej. tykać. - powiedziałem wyczarowywując rzędy kości i Gaster Blastery.
- Poradziłabym sobie... Kiedyś ją pokonałam -.-
- ale byłaś z blue - na to słowo Lust się wzdrygnął.
- Sama też bym sobie poradziła :<
Undyne miała większego mindfucka niż kiedykolwiek ktokolwiek podczas tej rozmowy. Odwołałem kości i Blastery i spojrzałem na dziewczynę.
- ale gdyby coś ci się stało?
- Ale co mogłoby się stać? -.-
- cokolwiek. nie wybaczyłbym sobie, gdybyś sobie coś zrobiła.
- No okey, okey - powiedziała przytulając mnie.
- CZY TO TWOJA NARZECZONA? - zapytał mój brat.
Poczułem, że się rumienię. Z resztą jak Camilie.
- yup.
- O MÓJ BOŻE! MIŁO MI CIĘ POZNAĆ, CZŁOWIE... FLAMY?!
- Yy... Tak...?
- ZAWSZE POPIERAŁEM BLUE W KWESTII, ŻE DO SIEBIE PASUJECIE!
Undyne strzeliła facepalm, Frisk się zaśmiała a Chara przewróciła oczami. Toriel się tylko uśmiechnęła, a Asgore nie zareagował w żaden sposób. Ja tylko mocniej przytuliłem Flamy.
- Dobra, starczy - powiedziała cała zarumieniona.
Puściłem dziewczynę.
- ALE - wrzasnęła do Undyne - jeśli chcesz wojny z ludzkością, to nie licz na to, że ci pozwolę -warknęła i odeszła, a ja strzeliłem facepalma.
Taki krótki rozdział XDD
Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro