ROZDZIAŁ VIII
Światło przygasło, lecz...
Kiedy zniknęło...
Poza dziewczynką i kolejną małą kozą (ile ich tu kurwa jest?!) wszyscy zniknęli.
- Nareszcie.
Nareszcie wiem, co znaczy nie ogarniać sytuacji.
- Byłem tak zmęczony byciem kwiatkiem.
Wait. To ty to ten kwiatek?!
- Hejka!
Cześć!
- Chara, jesteś tam?
Okej, dziewczynka ma na imię Chara. Spoko.
- To ja, twój najlepszy przyjaciel!
To po gówno chciałeś ją zabić.
- ASRIEL DREEMURR
Co.
To coś nagle urosło.
Wait.
Czy król nie miał na nazwisko Dreemurr?
Okej, to coś to książę. Spoko.
That's the end.
TĘCZA! WYBUCHY! GWIAZDKI! SZABLE! ŁOOOOO! JAK KOLOLOWO! =^.^=
Ten Ariel czy Alriel, czy Asriel, czy jak mu tam gadał coś o resetach i wgl.
Asriel przygotowuje HiperMord.
Co kurwa.
*time skip*
MÓWIŁAM! MÓWIŁAM, ŻE ON ZMIENI SIĘ ZARAZ W SKRZYDLATE, NIEŚMIERTELNE COŚ!
Współczu, Chara.
*kolejny time skip (za dużo ich ;-;)*
- Aktualnie nie jesteś Chara, prawda?
Co. Się. Tu. Dzieje?!
- Chara odeszła dawno temu.
...
Nie wiem, co mam powiedzieć.
Dobra, wiem.
CO SIĘ TU ODPIERDALA?!
- Więc... Jak brzmi twoje imię?
- Frisk.
- "Frisk"? To bardzo ładne imię.
Mózg rozjebany.
- Niedługo znowu zmienie się w kwiat...
Dziewczynka go przytuliła.
Awww...
*time skip (znowu?! Jprdl)*
To... Małe coś ma taką moc... Ono... Rozwaliło barierę...
To było przerażające!
- Blue, bariera zniszczona, wypierdalamy na powierzchnię.
________________________
Yeah! Następny rozdział to już PRAWDZIWY początek książki!
(Wcale już go nie napisałam. Niee...)
Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro