ROZDZIAŁ IV
Przed wejściem do baru stał [POLSAT!!!~dop. aut.] Sans.
Tak.
Sans.
- heya.
- Cześć. Zaprosiłeś mnie na randkę? Rili?
- co? randkę?
Oh god.
Wyjęłam telefon i pokazałam mu wiadomość.
- o. ja napisałem spotkanie.
Więc skąd tam się wzięło słowo "randka"?!
- blue musiała zmienić.
Blue, zamorduję cię.
- Więc skoro to nie jest randka, to... - wyciągnęłam berło i zmieniłam ciuchy na mój zwykły lateks. - Od razu lepiej. Po cholerę Blue mnie w to wciskała. Whatever. Po co chciałeś się spotkać?
- chciałem zapytać cię o parę rzeczy. jesteście tu na misji, prawda?
- Tak. A co?
- więc macie cel misji.
- No mamy.
- jaki?
- Mamy się dowiedzieć, jak wypuścić potwory z Podziemia.
- powinnyście zapytać undyne, chociaż ona pewnie was zabije...
Niech tylko spróbuje, to zginie marnie.
- Niech tylko spróbuje, to zginie marnie.
Zawsze mów to, co myślisz.
- możecie jeszcze spróbować pogadać z asgorem, ale on chyba też będzie wolał walczyć.
Nosz kurwa, jest ktoś, kto NIE będzie chciał walczyć?!
- Nosz kurwa, jest ktoś, kto NIE będzie chciał walczyć?!
- nie ma.
O ja pierdolę, naprawdę?!
- No dobra, czyli musimy iść albo do Undyne, albo do Asgore'a.
- yup.
- Kim oni są i jak wyglądają?
- undyne to czerwonowłosa kobieta-ryba, przywódczyni straży królewskiej, mieszka w waterfall, które jest tuż za snowdin. asgore to król podziemia, mieszka w pałacu tuż przy barierze. jest humonaidalną kozą.
- Okej, czyli... Musimy iść albo do niej, albo do niego?
- tak, ale myślę, że z asgorem łatwiej będzie pogadać.
- Dzięki za pomoc.
- myślę, że powinnyście ruszać.
Odwróciłam się i zaczęłam wracać.
- A tak btw - zwróciłam się przodem do szkieleta. - Dlaczego chciałeś pogadać akurat ze mną, a nie z Blue?
- bo z nią nie da się gadać - uśmiechnął się i gdzieś zniknął.
*time skip*
- Blue - rzuciłam wchodząc do pomieszczenia. - Zbieraj się, ruszamy dalej, wiem do kogo iść.
- Co?! Już?! Siedzimy tu dwa dni!
Ugh, musimy ruszać, bo MT będzie się wkurzać!
- MUSIMY RUSZAĆ, BO MT BĘDZIE SIĘ WKURZAĆ!
- Ugh, okej.
YEAH!
*time skip*
- To chyba Waterfall, o którym mówił mi Sans...
- No to w drogę!
Wkroczyłyśmy na wilgotną ścieżkę. __________________________________________
Okej, napisałam rozdział, opublikowałam rozdział, jest zajebiście, wszyscy się cieszą, a ja musze spierdalać, bo mnie pani z biblioteki wygania.
Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro