Part TWENTYSIX
Trochę po tym jak wyjeżdżamy z miasta, Sara wjeżdża na polną drogę, którą dojeżdżamy do lasu. Zatrzymujemy się gdy dojeżdżamy do końca drogi. Korony drzew nie przepuszczają zbytnio zachodzącego słońca, więc panuje tu półmrok. Wysiadamy z auta, i dopiero wtedy zauważam masę innych stojących tu aut.
Rozglądam się dookoła, nie mając pojęcia gdzie ja jestem.
- Tędy - mówi Sara, pokazując w stronę lasu.
Dziewczyny rozmawiają o czymś, i śmieją się głośno. Mnie nie szczególnie obchodzi ich rozmowa. Nagle podchodzi do mnie Sara, i posyła mi ciepły uśmiech.
- Byłaś już kiedyś na wyścigach samochodowych? - pyta. Marszczę brwi.
- Um.. Chyba nie, czemu pytasz? - nagle Sara przygląda mi się jakby właśnie wyrosła mi druga ręka. Och.
- A, um.. Ty wiesz że dziś będą się ścigać, prawda? - pyta. Jak to? Ścigać się? Kto?
- Tak nielegalnie? - Sara kiwa głową - Kto?- kontynuuje. Nagle na jej twarzy pojawia się grymas.
- Och.. Um, nie wiem czy powinnam ci to mówić. Myślałam że ci powiedział - zaciska usta w cienką linię.
- Kto? Noah? - pytam, i nie wiem o co o tym wszystkim mam myśleć. Sara kiwa lekko głową.
- Noah bierze w tym udział? - pytam, a ona po raz kolejny kiwa głową.
- Przepraszam że dowiadujesz się tego ode mnie. Myślałam że ci powiedział.. No wiesz... - wbija wzrok przed siebie - ostatnio często spędzacie razem czas. Myślałam że jesteście na tyle blisko że ci powiedział.
- Och, nie.. Ja i Noah zdecydowanie nie jesteśmy już blisko - mówię, z nutką złości w głosie. Noah bierze udział w nielegalnych zawodach! I nawet mi o tym nie powiedział! To pewnie dlatego nie chciał, żebym dziś przyszła na tą imprezę. Tchórz!
- I spokojnie, nie powiem mu, że dowiedziałam się tego od ciebie - zapewniam ją.
- Naprawdę? Och! Dziękuję - mówi uradowana - wiesz, na początku myślałam że coś was łączy.. Myślałam że chciałaś mi odebrać chłopaka - śmieje się, ale słychać że się denerwuje - ale jesteś naprawdę spoko.
- I wzajemnie - posyłam jej szczery uśmiech, po czym zmieniamy temat. Sara okazała się być naprawdę miła. I znów rozumiem co Noah w niej widzi. Ona wydaje się mieć wszystko czego ja nie mam.
Moja podświadomośc katuje mnie w myślach. Racja, nie powinnam o nim myśleć w ten sposób. On mnie oszukał! Wiedziałam że ściemniał i coś przede mną ukrywał gdy wcześniej próbował mnie namówić do pozostania w domu. "To nie impreza dla ciebie, nie będziesz się tam dobrze bawić", ja mu pokażę, co znaczy dobra zabawa. Ciekawa jestem czy odważy mi się powiedzieć o tych wyścigach, czy będzie mnie unikał przez cały wieczór.
Moja podświadomość krzyżuje ręce na pierśi i kręci niezadowolona głową.
Po chwili słyszymy muzykę dochodzącą z głębi lasu, a potem dostrzegamy światło. To chyba ogniska.
Rozglądam się dookoła gdy dochodzimy. Pełno tu osób, muzyka gra niezwykle głośno, na gałęziach są porozwieszane lampiony, a wokół stoją plastikowe krzesła i stoły. Gdzieniegdzie stoją wielkie skrzynki z przeróżnym alkoholem. Ciekawa jestem kto to wszystko organizuje. Jest tu masa ludzi ale jak narazie nikogo znajomego nie dostrzegam.
- Masz - mówi Sara podając mi jedno piwo z jednej ze skrzynek - za dzisiejszy wieczór, i za nową znajomość - śmieje się, i od razu wprawia mnie w dobry humor. Stukamy się butelkami po czym pijemy ciepłe piwo. Krzywię się, a Sara zaczyna się śmiać.
- Jeszcze z trzy, i będzie dobrze smakować - mówi, a ja wybucham śmiechem, po czym dopijam resztkę na raz. Czuję, że dziś tego potrzebuję. Jestem naprawdę wściekła.. I może trochę rozczarowana tym, że Noah przede mną to ukrywał. Właściwie to ukrywa.
- Potrzebuję czegoś mocnego - oznajmiam Sarze, gdy przechodzimy koło stołów, na których inni grają w BeerPong'a. Nagle zamieram. Noah idzie w naszą stronę. Jego usta są rozciągnięte w łobuziarski uśmiech, ale jego oczy się nie śmieją. Jest w nich coś innego. Złość? Strach? Sama już nie wiem. Może po prostu nie jest przyzwyczajony do widoku mnie razem z jego dziewczyną.
- Proszę - mówi Sara podając mi dwa plastikowe kieliszki wypełnione wódką. Biorę ję, nie zwracając uwagi na zbliżającego się Noah. Sara polewa kolejne dwa kieliszki, po czym wymieniamy spojrzenia i pierw przechylamy jeden, a później drugi, wlewając w siebie ich zawartość.
- Wow, drogie panie, ktoś tu chyba miał zły dzień - mówi to spoglądając na mnie.
- Och, wręcz przeciwnie. Bawimy się świetnie - mówię posyłając Sarze uśmiech który ona po chwili odwzajemniła.
- I dopiero się rozkręcamy - dodaję. Sara wita się z Noah namiętnym pocałunkiem, więc natychmiast się odwracam i kieruję swoja uwagę na dziewczynę która krzyczy że czas na "body-shots". Moja podświadomość kręci niepewnie głową, ale ja doskonale wiem, na co mam ochotę. Mam ochotę się dziś zabawić.
Gdy idę w ich stronę, zatrzymuje mnie Nathan.
- Gdzie się wybierasz? - pyta.
- Nie widać? - mówię to kierując się w stronę stołu, z którego teraz wszyscy ściągają kubki i alkohol.
- Hej - zatrzymuje mnie ciągnąc za mój nadgarstek - wszystko okej? - pyta. Rzucam mu wściekłe spojrzenie.
- Jak najbardziej - już mam zamiar iść dalej, ale obracam się w jego stronę i mrużę oczy - wiedziałeś?
- O czym? - pyta zdziwiony.
- O tych pieprzonych wyścigach - trudno mi utrzymać złość w sobie. Naprawdę potrzebuję coś mocnego. Nathan stoi i gapi się na mnie, jakby nie wierzył że właśnie go o to zapytałam.
- Biorę to za tak - warczę, po czym wyrywam mu swój nadgarstek i idę do reszty. Na stół kładzie się jako pierwszy blond włosy chłopak. Podciąga koszulkę odsłaniając tym samym swoje świetnie zbudowane ciało.
- Alice! - krzyczy Molly - jesteś! Szukałam cię - mówi podekscytowana. Zatrzymuje się i rozgląda.
- Body-Shots? - pyta, posyłając mi uśmieszek, a jej oczy zaczynają błyszczeć. Kiwam głową, a dziewczyna zaczyna piszczeć, po czym pociąga mnie za sobą bliżej.
*
*
*
*BaDumTsss* xD
Miłego wtorku <3
(>^.^)>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro