Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part TWENTYSIX

Trochę po tym jak wyjeżdżamy z miasta, Sara wjeżdża na polną drogę, którą dojeżdżamy do lasu. Zatrzymujemy się gdy dojeżdżamy do końca drogi. Korony drzew nie przepuszczają zbytnio zachodzącego słońca, więc panuje tu półmrok. Wysiadamy z auta, i dopiero wtedy zauważam masę innych stojących tu aut.
Rozglądam się dookoła, nie mając pojęcia gdzie ja jestem.
- Tędy - mówi Sara, pokazując w stronę lasu.
Dziewczyny rozmawiają o czymś, i śmieją się głośno. Mnie nie szczególnie obchodzi ich rozmowa.  Nagle podchodzi do mnie Sara, i posyła mi ciepły uśmiech.
- Byłaś już kiedyś na wyścigach samochodowych? - pyta. Marszczę brwi.
- Um.. Chyba nie, czemu pytasz? - nagle Sara przygląda mi się jakby właśnie wyrosła mi druga ręka. Och.
- A, um.. Ty wiesz że dziś będą się ścigać, prawda? - pyta. Jak to? Ścigać się? Kto?
- Tak nielegalnie? - Sara kiwa głową - Kto?- kontynuuje. Nagle na jej twarzy pojawia się grymas.
- Och.. Um, nie wiem czy powinnam ci to mówić. Myślałam że ci powiedział - zaciska usta w cienką linię.
-  Kto? Noah? - pytam, i nie wiem o co o tym wszystkim mam myśleć. Sara kiwa lekko głową.
- Noah bierze w tym udział? - pytam, a ona po raz kolejny kiwa głową.
- Przepraszam że dowiadujesz się tego ode mnie. Myślałam że ci powiedział.. No wiesz... - wbija wzrok przed siebie - ostatnio często spędzacie razem czas. Myślałam że jesteście na tyle blisko że ci powiedział.
- Och, nie.. Ja i Noah zdecydowanie nie jesteśmy już blisko - mówię, z nutką złości w głosie. Noah bierze udział w nielegalnych zawodach! I nawet mi o tym nie powiedział! To pewnie dlatego nie chciał, żebym dziś przyszła na tą imprezę. Tchórz!
- I spokojnie, nie powiem mu, że dowiedziałam się tego od ciebie - zapewniam ją.
- Naprawdę? Och! Dziękuję - mówi uradowana - wiesz, na początku myślałam że coś was łączy.. Myślałam że chciałaś mi odebrać chłopaka - śmieje się, ale słychać że się denerwuje - ale jesteś naprawdę spoko.
- I wzajemnie - posyłam jej szczery uśmiech, po czym zmieniamy temat. Sara okazała się być naprawdę miła. I znów rozumiem co Noah w niej widzi. Ona wydaje się mieć wszystko czego ja nie mam.
Moja podświadomośc katuje mnie w myślach. Racja, nie powinnam o nim myśleć w ten sposób. On mnie oszukał! Wiedziałam że ściemniał i coś przede mną ukrywał gdy wcześniej próbował mnie namówić do pozostania w domu. "To nie impreza dla ciebie, nie będziesz się tam dobrze bawić", ja mu pokażę, co znaczy dobra zabawa. Ciekawa jestem czy odważy mi się powiedzieć o tych wyścigach, czy będzie mnie unikał przez cały wieczór.
Moja podświadomość krzyżuje ręce na pierśi i kręci niezadowolona głową.
Po chwili słyszymy muzykę dochodzącą z głębi lasu, a potem dostrzegamy światło. To chyba ogniska.
Rozglądam się dookoła gdy dochodzimy. Pełno tu osób, muzyka gra niezwykle głośno, na gałęziach są porozwieszane lampiony, a wokół stoją plastikowe krzesła i stoły. Gdzieniegdzie stoją wielkie skrzynki z przeróżnym alkoholem. Ciekawa jestem kto to wszystko organizuje. Jest tu masa ludzi ale jak narazie nikogo znajomego nie dostrzegam.
- Masz - mówi Sara podając mi jedno piwo z jednej ze skrzynek - za dzisiejszy wieczór, i za nową znajomość - śmieje się, i od razu wprawia mnie w dobry humor. Stukamy się butelkami po czym pijemy ciepłe piwo. Krzywię się, a Sara zaczyna się śmiać.
- Jeszcze z trzy, i będzie dobrze smakować - mówi, a ja wybucham śmiechem, po czym dopijam resztkę na raz. Czuję, że dziś tego potrzebuję. Jestem naprawdę wściekła.. I może trochę rozczarowana tym, że Noah przede mną to ukrywał. Właściwie to ukrywa.
- Potrzebuję czegoś mocnego - oznajmiam Sarze, gdy przechodzimy koło stołów, na których inni grają w BeerPong'a. Nagle zamieram. Noah idzie w naszą stronę. Jego usta są rozciągnięte w łobuziarski uśmiech, ale jego oczy się nie śmieją. Jest w nich coś innego. Złość? Strach? Sama już nie wiem. Może po prostu nie jest przyzwyczajony do widoku mnie razem z jego dziewczyną.
- Proszę - mówi Sara podając mi dwa plastikowe kieliszki wypełnione wódką. Biorę ję, nie zwracając uwagi na zbliżającego się Noah. Sara polewa kolejne dwa kieliszki, po czym wymieniamy spojrzenia i pierw przechylamy jeden, a później drugi, wlewając w siebie ich zawartość.
- Wow, drogie panie, ktoś tu chyba miał zły dzień - mówi to spoglądając na mnie.
- Och, wręcz przeciwnie. Bawimy się świetnie - mówię posyłając Sarze uśmiech który ona po chwili odwzajemniła.
- I dopiero się rozkręcamy - dodaję. Sara wita się z Noah namiętnym pocałunkiem, więc natychmiast się odwracam i kieruję swoja uwagę na dziewczynę która krzyczy że czas na "body-shots". Moja podświadomość kręci niepewnie głową, ale ja doskonale wiem, na co mam ochotę. Mam ochotę się dziś zabawić.
Gdy idę w ich stronę, zatrzymuje mnie Nathan.
- Gdzie się wybierasz? - pyta.
- Nie widać? - mówię to kierując się w stronę stołu, z którego teraz wszyscy ściągają kubki i alkohol.
- Hej - zatrzymuje mnie ciągnąc za mój nadgarstek - wszystko okej? - pyta. Rzucam mu wściekłe spojrzenie.
- Jak najbardziej - już mam zamiar iść dalej, ale obracam się w jego stronę i mrużę oczy - wiedziałeś?
- O czym? - pyta zdziwiony.
- O tych pieprzonych wyścigach - trudno mi utrzymać złość w sobie. Naprawdę potrzebuję coś mocnego. Nathan stoi i gapi się na mnie, jakby nie wierzył że właśnie go o to zapytałam.
- Biorę to za tak - warczę, po czym wyrywam mu swój nadgarstek i idę do reszty. Na stół kładzie się jako pierwszy blond włosy chłopak. Podciąga koszulkę odsłaniając tym samym swoje świetnie zbudowane ciało.
- Alice! - krzyczy Molly - jesteś! Szukałam cię - mówi podekscytowana. Zatrzymuje się i rozgląda.
- Body-Shots? - pyta, posyłając mi uśmieszek, a jej oczy zaczynają błyszczeć. Kiwam głową, a dziewczyna zaczyna piszczeć, po czym pociąga mnie za sobą bliżej.

*

*

*

*BaDumTsss* xD

Miłego wtorku <3

(>^.^)>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro