Part TWENTYFIVE
Leżę na łóżku i przeglądam tumblr. Zbliża się osiemnasta, powinnam się za chwilę zacząć szykować. Wydymam wargi i spoglądam w stronę szafy. Nie mam zielonego pojęcia co na siebie ubiorę. Nie chcę robić ze zwykłej imprezy Bóg wie czego. Moja podświadomość zakłada nogę na nogę i wypina pierś. A może chcę? Zamykam mojego Mac'a i zeskakuję z łóżka. Czas się wykąpać.
Wchodzę pod prysznic, i ustawiam temperaturę wody.
Ciepły strumyk wody zderza się z moim ciałem.
Zaczynam się zastanawiać co Noah teraz robi, i czy jest z Sarą. I czy go spotkam na imprezie.
Moja podświadomość podnosi głowę znad książki i kręci niezadowolona głową. Nie powinnam o nim myśleć.
Myję włosy, spłukuję, nakładam odżywkę i namydlam swoje ciało waniliowym płynem pod prysznic. Och, jak ja uwielbiam ten zapach. Spłukuję porządnie odżywkę, i resztę mojego ciała, po czym wychodzę. Wycieram się bawełnianym czerwonym ręcznikiem, owijam go wokół siebie i biorę drugi ręcznik, którym owijam swoje włosy. Po wyjściu z łazienki kieruję się w stronę szafy. Otwieram ją i stoję tak przez chwilę gapiąc się na nią, z nadzieją że coś magicznie wyskoczy z mojej szafy, co mogłabym ubrać. Nagle słyszę pukanie. Ale to pukanie nie dochodzi zza drzwi. Odwracam się w stronę okna, i zamieram na chwilę. Podchodzę szybko i otwieram okno. Noah podskakuje z płotu i wdrapuje się przez okno do środka, do mojego pokoju. Biorę krok w tył, i przyglądam się mu gdy on otrzepuje swoje czarne jeansy, po czym prostuje się, podnosi swój wzrok na mnie i uśmiecha się. Przechylam głowę pytająco, i już chcę coś powiedzieć, ale zamykam ponownie usta, gdyż tak naprawdę nawet nie wiem od czego powinnam zacząć.
- No.. To ten.. - Noah drapię się po głowie - słuchaj, uważam że to jest naprawdę zły pomysł. To nie impreza na której będziesz się dobrze bawić - w jego głosie słychać jednocześnie niepewność i strach. O co tu chodzi? Pan Pewny Siebie, nagle znów nie jest pewny siebie? Marszczę brwi i krzyżuję ręce na piersi.
- Noah, skończ już z tym. Albo bądź ze mną szczery, albo naucz się lepiej kłamać, bo w tym przypadku na pewno chodzi ci o coś więcej - mówię. Kto jak kto, ale znam Noah. Widzę kiedy coś przede mną ukrywa. Chłopak otwiera szeroko swoje niebieskie oczy i przygląda mi się tak jakby właśnie wyrosła mi druga głowa. Nagle jego oczy ciemnieją. Widzę jak budzi się w nim złość.. Złość i coś jeszcze. Zaciska pięści i mruży oczy rzucając mi pełne dezaprobaty spojrzenie. Robi krok w moją stronę, a ja na chwilę ponownie zamieram.
- Prawie zapomniałem, jaka potrafisz być pyskata - mówi. Niepewnie podnoszę wzrok na chłopaka. Spojrzenie Noah błądzi wygłodniale po moim ciele, które osłania tylko ręcznik. Na jego ustach unosi się łobuzerski uśmieszek. Och, wrócił Pan Pewny Siebie. On jest taki zmienny, że czasem trudno nadążyć za nim, i jego humorem.
- Mam zamiar iść na tą imprezę czy ci się to podoba, czy nie - mówię bez tchu. Noah robi kolejny krok w moją stronę i nachyla się lekko po czym mruczy mi do ucha, przez co mimowolnie cała się rozpływam w środku.
- Lubisz robić mi na złość, prawda? - jego głos jest cichy i seksowny. Łapię się na przygryzaniu wargi.
- Ja? Nie - mówię udając niewinną i rzucam mu spojrzenie spod rzęs. Wydymam usta, po czym robię krok w tył - a teraz pozwól że dokończę się szykować. Niedługo przyjeżdża po mnie twoja dziewczyna - mówię to ze szczególnym naciskiem na 'dziewczyna'. Oczy Noah ciemnieją. Chłopak unosi ręce w geście poddania się, po czym obraca się na pięcie i podchodzi do okna.
- Jak sobie księżniczka życzy - rzuca przez ramię po czym wymyka się przez okno, przechodzi po płocie utrzymując idealnie równowagę. Podchodzę do okna żeby je zamknąć, a gdy podnoszę wzrok, Noah jest już u siebie. Również zamyka okno, po czym łapiemy kontakt wzrokowy. Mruga do mnie, i spuszcza żaluzję. Boże, i jak zrozumieć tego chłopaka? Wzdycham, odwracam się na pięcie i ponownie podchodzę do szafy. Jego krótka wizyta wzbudziła we mnie chęć wyglądania szczególnie dobrze, dzisiejszego wieczoru. Tylko muszę pamiętać że to jest niedaleko lasu, koło zamkniętej już dawno autostrady. To raczej nie jest impreza na którą powinnam ubrać sukienkę. Przykładam palec wskazujący do ust i zastanawiam się chwilę.
W końcu decyduję się na czarny, koronkowy top, który odkrywa mój brzuch i czarne spodnie z dziurami.
Nakładam maskarę, i robię delikatne kreski eyelinerem. Maluję usta pomadką w odcieni bordo. Zerkam na zegarek. 18:53. Chowam swój telefon do kieszeni, schodzę na dół i ubieram na siebie białe conversy. Przed wyjściem zarzucam jeszcze na siebie skórzaną kurtkę, i modlę się w duchu, żeby to mi wystarczyło.
Przed autem stoi już zaparkowany czerwony hyundai. Zaczesuje kosmyk włosów za ucho, i kieruję się w jego stronę.
- Alice, wyglądasz bombowo! - piszczy Sara, gdy wsiadam do auta. Dziękuję jej, i witam się z resztą dziewczyn. Z Marthą, Rachel i Gabby.
- No to ruszamy - mówi Sara spoglądając w lusterko wsteczne, tym samym łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. Mam nadzieję, że nie będę tego żałować. Ale jeżeli nie podpasuje mi ich towarzystwo, to wiem że Molly, Rose, Kate i prawdopodobnie Nathan również tam będą, więc powinno być spoko.
*
*
*
(>^.^)>
#22 miejsce w Dla Nastolatków *sending loffff to u all* <3
youmademyday7 to na umilenie poniedziałku xD
OlaWoowska a teraz zdrowiej to rozkaz xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro