Part TWENTY
- Wstawaj - ktoś potrząsnął moimi ramionami - spieczesz się na skwarkę przy takiej ilości słońca.
Otworzyłam oczy, słońce raziło mnie, więc przyłożyłam rękę do czoła, starając się je zasłonić. Obejrzałam się, żeby zorientować się gdzie ja w ogóle jestem. Obok mnie siedzi Noah, i szczerzy się jak głupi. Okej, jesteśmy przy jeziorze, przysnęło mi się.
- A co? Nie lubisz skwarek? - zażartowałam podnosząc się do pozycji siedzącej, po czym spojrzałam na Noah. Tym razem jego wzrok był inny. Jego oczy były bardziej wyraziste, a kąciki ust drgały.
- Lubię - powiedział zachrypniętym głosem, nie odrywając ode mnie oczu. Nie wiem czemu, ale przeszedł mnie dreszcz, a żołądek ścisnął się w mały supeł. Mój wzrok zjechał w dół na jego usta, i nagle zdałam sobie sprawę z tego jak blisko mnie się teraz znajdują.
- Chyba pora się zbierać - powiedział klepiąc mnie po udzie, po czym wstał i włożył ręce do kieszeni. Pokiwałam głową starając się uniknąć jego wzroku, po czym wstałam. Wyciągnęłam telefon żeby sprawdzić czy babcia czasem nie próbowała się do mnie dodzwonić, ale nie miałam żadnych nieodebranych połączeń.
- Jest już za dziesięć szósta, a i tak jest gorąco jak cholera - zauważyłam.
- No i czeka nas droga powrotna - westchnął.
- Oh, zapomniałam że pas cienias ma złą kondycję "gdy jest ciepło" - zaśmiałam się.
- Uważaj sobie - zagroził.
- Oh, nie mam na co uważać. Z twoją kondycją nigdy byś mnie nie złapał - zaczęłam się drażnić, gdy nagle Noah złapał mnie w pasie i przerzucił przez ramię. Pisnęłam bardziej zszokowana, niż przerażona.
- Noah, to nie było fer! Masz mnie natychmiast puścić! - nakazałam widząc że Noah kieruje się w stronę jeziora.
- Mówiłaś że jest ci gorąco, więc z chęcią cię ochłodzę - zaśmiał się.
Śmiejąc się zaczęłam się wyrywać i bić go po plecach i tyłku, ale na marne. Noah jest zbyt silny.
- Noah! Puść mnie!
- Dopiero w wodzie, mała - chichocze. Przy samym jeziorze zaczął obmacywać mnie po udzie, a jak po chwili się okazało, zabrał mi telefon. Położył go na trawie razem ze swoim telefonem i butami. Gdy próbował ściągnąć moje buty zaczęłam ponownie krzyczeć.
- Noah! Proszę! Zrobię wszystko!
Noah się zatrzymał, chyba go przekonałam.
- W takim razie wytłumacz, czemu zniknęłaś z Portland bez pożegnania, i nie odpisałaś na żadne wiadomości, nie odbierałaś ode mnie telefonów... - powiedział, i pomimo tego że go nie widzę, mogłabym przysiąc że zacisnął usta w cienką kreskę, tak jak to zawsze robi gdy rozmawia o czymś niefajnym. Czy może tylko ja uważam że ten temat jest okropny?
Zaczęłam się zastanawiać, czy kąpiel w jeziorze to taki zły pomysł. Co mam mu powiedzieć? Że byłam w nim zakochana po uszy? Że byłam zazdrosna? Że zranił mnie? Może powinnam skłamać? Żadna z tych opcji nie wydaje się odpowiednia.
- Ile można czekać - mruknął, ściągnął moje trampki i przerzucił mnie z powrotem przed siebie. Zaczęłam krzyczeć, i zacisnęłam powieki, gotowa do spotkania z lodowatą wodą. Ale o dziwo wcale nie wylądowałam w wodzie. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Noah trzymał mnie w swoich ramionach. Zaczął powoli wchodzić do wody, mocząc przy tym swoje nogawki jeansów.
- Noah proszę, nie! - objęłam go mocno za szyję, naprawdę nie mając ochoty na zimną kąpiel.
- Mów - zaśmiał się.
- Okej, okej, ale proszę wróćmy na brzeg - poprosiłam, ale Noah pokręcił głową i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Ja.. um.. - jego oczy lśnią w słońcu, gdy patrzy mi się prosto w oczy - powiedzmy że byłam obrażona.
- Na mnie? Za co? - zapytał uważnie przyglądając się mi, co sprawia że moje ciało przepełnia znane mi uczucie, ale nie wiem jeszcze dokładnie jakie. Zdenerwowanie? Skrępowanie? Przygryzam wargę, denerwując się na samą myśl o tym wszystkim.
- Nie przygryzaj wargi - powiedział, a gdy podniosłam wzrok, nie patrzał mi już w oczy. Jego wzrok był skierowane trochę niżej; na moje usta. Zrobiłam jak powiedział.
- Czemu?
- Po prostu tego nie rób - powiedział podnosząc wzrok.
- Od kiedy stałeś się taki tajemniczy? - zaśmiałam się - no wiesz, pierw jakieś plany przez które nie możesz pić, potem ukryty numer, o którym nie chcesz rozmawiać, i do tego nie chcesz mi powiedzieć czemu nie mogę przygryzać wargi.
- Odkąd mnie zostawiłaś - powiedział, a ja zamarłam. Jego oczy wypełniły się smutkiem, a we mnie obudziło się poczucie winy. Nie chciałam go zranić. To znaczy chciałam, ale nie w tym rzecz. Byłam zła, ale nie chciałam żeby było mu przeze mnie przykro. Po prostu chciałam żeby zatęsknił.
- Miałeś Sarę, nie sądziłam że byłam ci jeszcze potrzebna - wyszeptałam wlepiając wzrok w jego ramiona.
- Sara to dziewczyna która mi się podobała, jest moją dziewczyną, a ty byłaś moją przyjaciółką. Oczywiście że cię potrzebowałem.
Właśnie w tym problem, byłam t y l k o przyjaciółką. A wtedy to było dla mnie zdecydowanie za mało. Postąpiłam trochę egoistycznie zostawiając go, tylko dlatego że nie potrafiłam znieść faktu że podobała mu się inna. W końcu nie prosił mnie o zakochanie się w nim. Sama sobie na to pozwoliłam. Wszystko było okej, dopóki poświęcał mi czas. Naprawdę uwielbiałam przebywać w jego towarzystwie, ale gdy zaczął odwoływać nasze spotkania, przestał przychodzić nocą, rozmawiać ze mną, tylko po to, żeby móc spędzić z Sarą więcej czasu, to sprawiało mi zbyt wielki ból.
- Wiesz co? To za karę, że nie porozmawiałaś ze mną o tym wszystkim, tylko uciekłaś i zostawiłaś mnie samego - powiedział, i zanim zdążyłam się zapytać o co mu chodzi, puścił mnie, a moje ciało wleciało do lodowatej wody. Wynurzyłam się z wody, i przetarłam oczy. Gdy wreszcie mogłam otworzyć oczy, ujrzałam moje palce które teraz są pokryte w czarnej odcieni. Cholera! Mój makijaż! Posłałam Noah wściekłe spojrzenie, a on wybuchnął szczerym, głośnym śmiechem.
- Masz przerąbane! - warknęłam, po czym zaczęłam chlapać go wodą, na co on odpowiedział tym samym. Po chwili nie byłam już zła, śmiałam się, razem z Noah. Nagle chłopak podbiegł i objął mnie tak, że już nie byłam w stanie go chlapać.
Unoszę wzrok. Jego oczy lśnią w słońcu doprawiając mnie o gęsią skórkę. Spoglądam na jego usta które są tak blisko, i serce zaczyna mi szybciej bić.
Potrząsam głową. Nie, nie, nie! To nie może się znów dziać! Minął zaledwie tydzień od mojego przyjazdu! Doskonale znam to uczucie. Przez ułamek sekundy poczułam się jak wtedy na plaży. Te motyle w brzuchu, szybkie bicie serca, to ciepło, to pożądanie i pragnienie... Noah ma dziewczynę, ja już do niego nic nie czuję, nic pomiędzy nami nie ma, to przeszłość. Nie powinnam czuć czegoś takiego.
- Chcę już iść do domu - powiedziałam spuszczając wzrok. Jestem pewna że moje policzki mają teraz odcień dojrzałego pomidora.
- Wszystko okej? - zapytał. Pokiwałam głową wychodząc z wody. Moje ciało przeszła gęsia skórka z zimna. Do domu szliśmy w ciszy, dopóki Noah nie zauważył jak marznę. Wtedy złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Byłam na tyle blisko że byłam w stanie poczuć jego perfumy, które naprawde mi się podobają. Od razu poczułam również ciepło, jakie od niego biło. Noah założył mi swoją czarną bluzę a ja mu podziękowałam.
*
*
*
*Tulaaaaaski*
(>^.^)>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro