Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part SEVENTEEN


Dzisiejszy dzień nie mija mi tak szybko i przyjemnie jak pierwsze trzy dni. Miałam dziś więcej lekcji, i tylko na jednej z nich widziałam się z Rose. Obie mamy francuski. Okazało się że Rose ma językowy kierunek, dlatego wszystkie zajęcia językowe mamy razem, co zapowiada się ciekawie. Kate jakby zapadła się pod ziemię, ani razu jej jeszcze dziś nie widziałam.

Lunch spędziłam z Molly, Davidem i dwójką innych drugoklasistów, których już imiona wypadły mi z głowy.

Gdy ostatnia lekcja dobiegła końca, godzina zbliżała się szesnastej. Wyszłam przed szkołę na parking, gdzie miałam się spotkać z Molly przy jej białym citroenie C3. Nie było jej jeszcze przy aucie, więc postanowiłam do niej napisać.

Ja: Czekam przy aucie ;>

Popołudniowe słońce dało o sobie szybko znać. Podeszłam do białego citroena który stał w cieniu, i oparłam się o jego maskę. Spojrzałam ponownie na ekran mojego iphona, ale nadal nie dostałam żadnej wiadomości od Molly. Rozejrzałam się po prawie pustym parkingu, a moją uwagę przyciągnęło czarne BMW i8, i grupka ludzi przy nim stojąca. Noah stał oparty o maskę auta jak ja w tym momencie, a Sara stała pomiędzy jego nogami. Razem z nimi stała jeszcze jedna dziewczyna, o długich blond włosach, i dwóch chłopaków, którzy jak mi się wydaję również należą do drużyny futbolowej. Noah i jeden z chłopaków palili, i wszyscy o czymś zaciekle rozmawiali. Gdy Noah skończył palić rzucił peta na ziemię, a Sara niemal natychmiast obróciła się i wpiła się namiętnie w jego usta, na co poczułam jak mój żołądek się skręca. Dziewczyna zarzuciła swoje ręce na jego ramiona, a jego ręce powędrowały na jej tyłek. Czy oni nie mają wstydu? Nie żebym miała coś przeciwko takim rzeczom, ale tak przy wszystkich? Spojrzałam na resztę ich znajomych, ale nie wyglądali na zbytnio zszokowanych lub przejętych. To ze mną jest coś nie tak? Gdy wreszcie przestali się obściskiwać, Sara wróciła do rozmowy ze swoją blond-koleżanką. Nagle mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Noah. Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę, gdy nagle poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni moich szortów. Natychmiast potrząsnęłam głową i wyciągnęłam telefon.

Molly: Alice wybacz mi! Muszę zostać jeszcze w szkole i znaleźć materiał na jutrzejszy test... Jeżeli nie chcesz wracać sama, to możesz na mnie poczekać, i posiedzieć ze mną w bibliotece :)

Podnoszę wzrok, i po raz kolejny łapię kontakt wzrokowy z Noah. Uśmiecham się delikatnie, choć nie mam pewności że zauważy z takiej odległości. Mój wzrok kieruje się nagle w stronę Sary, która ze skrzyżowanymi rękami i niesmakiem przygląda się mi i Noah. Natychmiast spuszczam wzrok. Zaczesuje jeden z kosmyków za ucho, i postanawiam odpisać Molly.

Ja: Wybaczam ci, ale wisisz mi pizzę z pepperoni :P nie mam aż tak daleko, przejdę się ;)

Chowam telefon z powrotem do kieszeni, po czym poprawiam plecak i ruszam w stronę domu. Mam stąd jakieś trzy kilometry, to jeszcze nie koniec świata. Do tego pogoda jest wspaniała, a to coś z czego trzeba korzystać w Portland.

Z jakiegoś powodu nie potrafię wymazać obrazu ich dwoje razem z mojej głowy. Może to dlatego, że tak dawno już tego nie widziałam? Kiedyś ten widok mnie naprawdę ranił. Zastanawiam się co robi babcia, ale jak zakładam robi coś w ogródku. Unoszę wzrok ku niebu na którym jak na obrazie, rozlewają się pomarańczowo czerwone odcienie. Nie ważne ile czasu już minęło, nadal nie potrafię pojąc tego, że nie ma już Amandy i mamy przy mnie. To takie nie do pojęcia, są z tobą przez całe życie, i nagle, z dnia na dzień po prostu odchodzą. W takich chwilach jak teraz czuję pustkę. Tak jakby nie docierało do mnie do końca że naprawdę ich nie ma, po prostu w środku czuję że czegoś brakuje. Czuję jak ból przeszywa moją klatkę piersiową, pozostawiając głębokie rany. Biorę głęboki wdech i ocieram łzę która powoli spływa po moim policzku.
Rozprasza mnie głośny ryk silnika, i zanim zdążę się obejrzeć, słyszę dobrze znany mi głos.

- Podwieźć cię?

Odwracam się, a moim oczom ukazuje się czarne BMW i8. Noah trzyma prawą rękę na kierownicy, a drugą opiera się o bok drzwi. Uważnie mi się przygląda.

- Czy ja wiem - odwracam od niego wzrok - jest dziś wyjątkowo ładna pogoda.

Fakt, przeszłam już z kilometr, a moje stopy błagają o przerwę, nie dlatego że są zmęczone, tylko dlatego że popołudniowe słońce naprawdę daję dziś w kość. Problem w tym, że nie chcę, żeby Noah znów jechał szybko. Nie chcę go prosić o to, żeby zwolnił bo to wzbudza tylko jego ciekawość. Miałam zamieszkać w Portland żeby pozbyć się całego współczucia, jakie ciążyło nade mną po tym, jak wszyscy się dowiedzieli, nie chcę żeby to samo stało się i tutaj.

- Czyli chcesz się przejść, tak? - spytał, na co pokiwałam delikatnie głową - to wskakuj, zawiozę cię do domu, odłożysz torbę, i wtedy pójdziemy na spacer.

Natychmiast odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka, jakby chcąc upewnić się że on nie żartuje. Ale nie wyglądał jakby robił sobie ze mnie jaja, wręcz przeciwnie; wyglądał na bardzo poważnego, pomimo tego że się uśmiechał .

- Jak to pójdziemy? Że my? Razem?

- No tak, dawno nie rozmawialiśmy. Ktoś zniknął na rok i nie dawał oznaki życia, więc powinniśmy mieć o czym rozmawiać - zaśmiał się, ale wiedziałam że mówi serio.

- No chyba, że nie chcesz ze mną się przejść, zrozumiem.

- Nie, ym - nie mam pojęcia co powiedzieć. To nie jest tak, że nie chcę. Bardziej chyba się boję

- Niech ci będzie - powiedziałam. Cholera, mam nadzieję że nie będę tego żałować. Ścisnęłam ramiączko od plecaka trochę mocniej, westchnęłam i obeszłam auto, po czym wsiadłam od strony pasażera. Zapięłam pas bezpieczeństwa, cały czas czując wzrok Noah na sobie. Podniosłam wzrok, i okazało się że miałam rację. Przyglądał mi się. Uśmiechnęłam się niepewnie i zmarszczyłam delikatnie brwi, jakby chcąc zapytać się czy coś się stało, a Noah posłał mi jedynie ciepły uśmiech po czym ruszyliśmy. To był jeden z tych uśmiechów którego tak dawno nie widziałam. Jeden z tych szczerych uśmiechów.

*

*

*

*


Z ostatnich komentarzy wyczytałam że jest kilka pomysłów na shipp.

Nolice , Alioh, Aloh, Nalice

(mam nadzieję że zapamiętałam wszystkie xD)

Teraz tylko pytanie które wydaje się najlepsze xD 

Uznałam że fajnie by było poznać trochę swoich czytelników, więc postanowiłam że spróbuję zrobić kilka pytań do każdego rozdziału xD

A czy będzie wam się chciało pisać to się okaże <3

1. Ulubiony smak lodów?  - to bardzo trudne ale uwielbiam owocowe sorbety xD

2. Czekolada gorzka, mleczna czy biała?  - mleczna OH YEAh i jeszcze jakby była z Oreo omnomnomnom

3. Znak zadiaku? - byk

Wasza kolej! (>^.^)>


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro