Part FIFTEEN
Liceum w Portland jest ogromne. W czteropiętrowym budynku, oprócz 852 klas, była wielka biblioteka, stołówka wielkości boiska futbolowego i równie wielka hala sportowa.
- Okej, pierwszy mam angielski. Klasa A-345 - mówię. Stukam palcem wskazującym o wargi, w trakcie gdy Molly szuka czegoś w swojej szafce.
- Ehe. To gdzieś na trzecim piętrze - mruczy - ja muszę się dostać do sali D-752 na zajęcia artystyczne, więc muszę już lecieć - trzasnęła drzwiczkami od szafki w pośpiechu i krzyknęła - trzymaj się! Zobaczymy się na przerwie! - po czym zniknęła w tłumie licealistów na holu.
Oparłam się o swoją szafkę trzymając dwie książki i kartkę z planem szkoły przy piersi, i westchnęłam. Rozejrzałam się dookoła, w nadziei że ujrzę kogoś, kogo znam, ale na marne. Ciekawi mnie czy zobaczę dziś Noah. Czuję że to będzie długi jeden rok.
Gdy dotarłam na trzecie piętro było już po dzwonku. Na holu panuje cisza. Spóźniona na moją pierwszą lekcje, super.
- Hej, wiesz może gdzie znajduję się klasa A-345?
Słysząc to pytanie natychmiast się odwracam, a moim oczom ukazuje się wysoki blondyn. Ma co najmniej z metr dziewięćdziesiąt.
- Klasa A-345? - mruknęłam, próbując zebrać myśli. - Tak, to znaczy nie - zakryłam twarz dłonią, brawo Alice.
- To znaczy nie wiem, ale też tam zmierzam - zaśmiałam się, podnosząc wzrok na blondyna. Chłopak pokiwał głową uważnie mi się przyglądając.
- Jestem Theo - powiedział rozciągając usta w szeroki uśmiech.
- Alice - powiedziałam po czym skupiłam się na planie szkoły. - Naprawdę nie rozumiem tego planu, i tych liter. Wiem tylko tyle, że powinno to być gdzieś tu.
- No to nie traćmy więcej czasu - powiedział po czym kiwnął głową dając mi do zrozumienia żebyśmy ruszyli.
Po dobrych dziesięciu minutach znaleźliśmy naszą salę. Okazało się że znajdowała się na drugim piętrze, a nie trzecim, no cóż. Nasza nauczycielka od angielskiego; Marlene, o dziwo w ogóle nie była na nas zła. Śmiała się tylko i opowiedziała całej klasie jak wiele razy ona sama przyszła w połowie lekcji, ponieważ gdy zaczęła pracę w tej szkole, sama nie potrafiła się odnaleźć.
Całą pierwszą lekcje poświęciliśmy na zapoznanie się, i pogawędki. Okazało się że wszyscy, którzy chodzą ze mną na angielski są bardzo mili.
Na następnej lekcji włoskiego (na którą nie przyszłam spóźniona, ponieważ zamiast pójść spotkać się z Molly i resztą znajomych, poświęciłam moją przerwę na poszukiwanie klasy) okazało się że dwie dziewczyny; Kate i Rose z którymi miałam angielski, chodziły ze mną również na włoski.
- No wreszcie - mruknęła Rose wychodząc z klasy. - Umieram z głodu.
- Będzie dobrze jeśli zdążymy znaleźć stołówkę zanim przerwa na lunch się skończy - powiedziała Kate, na co wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
- Spokojnie, spokojnie. Alice was uratuje - powiedziałam dumnie wypinając pierś. - Akurat wiem gdzie znajduje się stołówka. To było pierwsze miejsce w jakie zaprowadziła mnie moja koleżanka.
Przechodziłyśmy przez hol gawędząc o pierdołach, gdy moją uwagę przycięła grupa futbolistów, która szła w naszą stronę, z Noah na samym przodzie. Wszyscy chłopcy się z czegoś śmiali, i rozmawiali. Musieli co dopiero skończyć trening, gdyż wszyscy mieli na sobie ochraniacze na barki, i kaski pod ręką. Wow. Dawno nie widziałam Noah w tym stroju. Spocony, brudny, zmęczony, czy on naprawdę zawsze musi dobrze wyglądać?
- Boże jakie ciacho - mruknęła Rose przypatrując się całej grupie. Nie potrafiłam odgadnąć o kim dokładnie mówi, gdyż tak naprawdę wszyscy z nich byli mega przystojni.
- Zdecydowanie - powiedziała Kate zakładając rękę na biodro - Te czarne włosy, i szerokie barki. Wrawr - mruknęła jak kot, na co wszystkie wybuchłyśmy głośnym śmiechem. Gdy ponownie spojrzałam w ich stronę, złapałam kontakt wzrokowy z Noah. Nasz głośny śmiech musiał być naprawdę głośny. Noah obleciał mnie wzrokiem od góry do dołu, a jego usta rozciągnęły się w łobuziarski uśmiech, który natychmiast mnie onieśmielił. Co jest, do cholery? Moja podświadomość natychmiast spojrzała się na mnie spod okularów i pokręciła niezadowolenie głową. Ughh.
- Boże on idzie w naszą stronę! - jęknęła Kate - Kapitan drużyny futbolowej, najprzystojniejszy chłopak w szkole, idzie w naszą stronę!
*
*
*
*BaDumTsss* xD
Może udostępnie dziś jeszcze jeden rozdział, jeżeli wszyscy mielibyście na to ochotę ;3
*Tulaaaaam*
(>^.^)>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro