Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part EIGHTEEN

- Poczekam w aucie - powiedział Noah, gdy zatrzymaliśmy się przy domu babci.

- Co? Nie, powinnam się odświeżyć, lub chociaż się przebrać, i może coś zjeść, to zajmie zbyt dużo czasu, umarłbyś z nudów w tym aucie - zaśmiałam się. Nagle jego telefon zaczął wibrować, a na ekranie wyświetlił się jakiś ukryty numer. Czemu ktoś dzwoni do Noah z ukrytego numeru?

- Okej, idź a ja dojdę do ciebie za chwilę, muszę odebrać - powiedział, a właściwie wręcz rozkazał. Nagle wyglądał poważniej. Przygryzłam wargę, gdy spojrzał się na mnie wyczekująco, po czym wyszłam z auta. Co mogło być tak ważnego? I prywatnego? Cóż, nie moja sprawa.

W momencie w którym weszłam do domu, przywitał mnie Rufik. Kucnęłam żeby powitać mojego czworonożnego przyjaciela, a po chwili z kuchni dobiegł głos babci.

- Alice, słońce, to ty?

Uśmiechnęłam się czując zapach jaki dochodził z kuchni. Wstałam i w podskokach pobiegłam do kuchni.

- I oto jestem! - krzyknęłam entuzjastycznie dosłownie wskakując do kuchni. - A teraz proszę powiedz mi, że jedzenie jest już gotowe - odsuwam krzesło i siadam wygodnie - pięknie pachnie, a ja umieram z głodu.

- Jeszcze dwie minuty - powiedziała babcia zaglądając do piekarnika.

- Prawie bym zapomniała - mówię, a babcia prostuje się i spogląda na mnie z uśmiechem - za chwilę wpadnie Noah - na twarzy staruszki maluje się niepokój, i doskonale wiem czemu. Grace nie oszczędziła żadnych szczegółów o domowych kłótniach, więc natychmiast kontynuuje. - Ale wcale nie jest taki zły jak ostatnio. Może miał po prostu gorszy dzień, czy coś.

- Czyli już się pogodziliście? Przeprosił cię chociaż?

Przeprosić? Za to, co było kiedyś? Jeszcze tydzień temu nie pragnęłam przeprosin bardziej niż czegokolwiek, ale to chyba nigdy nie była jego wina. To ja ubzdurałam sobie że może coś pomiędzy nami być, i wyszła jak wyszło.

- Nie wiem czy można to nazwać pogodzeniem, ale wybieramy się na spacer, więc chyba jest wszystko okej - gdy mówię to, babcia rozciąga usta w dumny uśmiech.

- Oh, tak bardzo przypominasz mi swoją mamę - mówi opierając ręce na biodrach - tyle że ty jesteś trochę mądrzejsza niż ona w twoim wieku - zaczyna się śmiać - twoja mama zawsze lubiła się obrażać, i naprawdę była w tym dobra. Mogła chodzić naburmuszona na mnie, na twojego dziadka lub swoje koleżanki tygodniami, i nigdy nie rozumiała, gdy mówiłam że życie jest zbyt krótkie żeby chodzić ciągle nadąsanym - i w tym momencie oczy babci wypełniają się smutkiem, a jej zmarszczki stają się nagle bardziej widoczne. Posłałam jej ciepły uśmiech, a gdy drzwi od domu ponownie się otwierają, babcia wzdycha, i w ciszy czekamy aż Noah się pojawi.

I oto on, wysoki, dobrze zbudowany, chłopak z ciemnymi włosami i niebieskimi jak ocean oczami staje w progu i opiera się o framugę drzwi.

- Dzień dobry - wita się z babcią. Uważnie mu się przyglądam. No proszę, pan pewny siebie, nagle nie wydaje się taki pewny. Cóż może w końcu kiedyś zacznie się zastanawiać nad tym co robi, zanim coś zrobi, a nie po.

- Witaj Noah - babcia posłała mu ciepły uśmiech - głodny?

- Nie, nie. Jadłem niedawno, ale dziękuje.

- Oh, Noah. Nie wstydź się, zawsze uwielbiałeś moje zapiekany ziemniaczki ze szparagami i mięsem.

Zanim Noah zdążył odpowiedzieć, wstałam - to wy się dogadajcie, a ja muszę iść się odświeżyć - starałam się przejść obok Noah tak, aby go nie dotknąć, ale nagle Noah się obraca, i chcąc nie chcąc ocieram się o jego klatkę i brzuch. Natychmiast spoglądam w górę, gdzie spotykam jego niebieskie oczy i łobuziarski uśmieszek. Odwracam wzrok i odchodzę.

Nie potrafię oswoić się z jego bliskością, a nie powinno to być żadnym problemem. Noah zawsze był taki. Zawsze lubił bliskość, i ja także ją wtedy lubiłam. I minął niby aż rok, ale tak naprawdę to tylko rok. Tak wiele rzeczy stało się w tak krótkim czasie.

Gdy wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w czyste szorty i białą koszulkę, i zawiązałam na biodrach czarną bluzę Noah po czym udałam się z powrotem na dół. Jedzenie było już gotowe, i wszyscy zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy razem.

*


*


*

Jeszcze dziś udostępnię prawdopodobnie jeszcze jeden rozdział :>

Ten rozdział dedykuje  studniauczuc która miała wczoraj urodziny xD spóźnione wszystkiego najlepszego ;>

A teraz do rzeczy xD
1. Ulubiony kolor ? - czarny to kolor (?)
2. Ulubiony film który moglibyście polecić ? xD - zdecydowanie Nerve omnnomnnomnom
3. Coś bez czego nie moglibyście żyć (nie zalicza się tlen :D) - zdecydowanie bekon, nutella i książki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro