Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part EIGHT


Wszystko szło jak po maśle. Wieczór mijał nam spokojnie. Słońce zachodziło powoli, zamieniając niebo w paletę kolorów. Wszyscy byli strasznie mili, bez potrzeby tak panikowałam wcześniej. Szczególnie dobrze rozmawiało mi się z Molly. To niska blondynka która wcześniej zapukała w szybę gdy byłam z Nathanem. Nie dało się ukryć sposobu w jaki patrzyła na Nathana. Była zauroczona. Nie mogłam się przestać uśmiechać widząc jak na niego patrzy. To takie słodkie. I to jak Nathan ją rozśmieszał, i jak dał jej swoją bluzę gdy zrobiło się chłodno.

Trevor, który wygląda jakby wyrwał się z jakiejś bandy przestępców, okazał się niesamowicie miły i przyjazny. No i jeszcze David, który przedstawił się jako mój "nowy przyjaciel gej" nie przestawał opowiadać śmiesznych historii z tego lata, przez co cały czas się śmiałam. Gdybym tak z nim przesiedziała z tydzień to bym miała sixpack, na pewno. Greg i Poul też byli mili, ale nie rozmawiałam z nimi za dużo.
Przez większość czasu oni dwaj, Noah i Sara prowadzili osobną rozmowę. Starałam się nie zwracać na nich uwagi. To przywoływało wiele wspomnień. Pod koniec tamtych wakacji często tak było. Ona wpatrzona w niego, to pieściło jego ego. Podobało mu się to. W końcu postawił ją na pierwszym miejscu, a swoją przyjaciółkę na drugim. No i w jakiś sposób denerwował mnie widok ich dwoje, choć nie powinien.

- Zaraz wrócimy powiedział Jack podnosząc się z leżaka, tym samym wybijając mnie z myśli.

- Przyniesiemy więcej alkoholu - oznajmił Nathan, po czym obaj weszli do środka. Obejrzałam się za siebie, w stronę Noah. Sara siedzi mu na kolanach, i namiętnie go całuje. Jego dłonie spoczywają na jej tłuku. Nie mają za grosz wstydu.
Moja podświadomość kręci zniesmaczona głową.

- Jak ci mija dzisiejszy wieczór? - zapytała Molly przesiadając się na leżak Nathana, czyli bliżej mnie.

- Ym, o wiele lepiej niż się spodziewałam - zaśmiałam się. Molly usiadła jeszcze bliżej.

- A Jack? Jak ci się podoba?

- Jack? O nie - zaczęłam się śmiać, ale Molly wyglądała na zbitą z tropu. - Jack to typowy podrywacz. Jest miły, ale nie ma.. 'Tego czegoś'. A co do ciebie i Nathana? To coś poważnego? - uniosłam pytająco brew. Dziewczyna natychmiast oblała się rumieńcem. Miałam tak często gdy byłam z Noah. To słodkie.

- Dziewczyna wstała i ciągnąc mnie za sobą krzyknęła przez ramię do Davida "za chwilę wrócimy, idziemy poprawić makijaż."

Weszliśmy do łazienki, a dziewczyna zamknęła drzwi i spojrzała na mnie.

- Skąd wiesz o mnie i o Nathanie? - Szepnęła, jakby bała się że ktoś ją usłyszy. Wzruszyłam ramionami.

- Jeżeli powiem ci że doskonale znam sposób w jaki się na niego patrzysz, to będzie to wystarczająca odpowiedź? - uśmiechnęłam się gdy dziewczyna wzięła głęboki wdech, i razem z powietrzem wypuściła z siebie cały stres.

- Aż tak to widać? - zapytała ze zmartwionym wyrazem twarzy.

- Nie, chyba nie. To znaczy, po prostu wam się przyglądałam, i uznałam że to słodkie. Też kiedyś patrzyłam się na jednego chłopaka tak, jakby był najcudowniejszą istotą na ziemi - powiedziałam opierając się o umywalkę. - Tak przynajmniej mówiła mama - zaśmiałam się, a na twarzy Molly ponownie pojawił się uśmiech.

- Ale jest pewien problem - westchnęła. - Ja nie wiem co on o mnie myśli. To znaczy wiem, przyjaźnimy się, ale no.. Nie wiem czy lubi mnie w taki sposób w jaki ja lubię go.

- W sensie czy ma ochotę się do ciebie przyssać jak ty do niego? - zażartowałam.

- Dokładnie - Molly zaczęła się śmiać.

- Przez cały następny rok Nathan mieszka dosłownie na przeciwko, więc mogę go tak dyskretnie wypytać.

- Naprawdę? Było by cudownie! Wiedziałabym wtedy czy mogę zrobić jakiś krok, bo na razie boję się narażać naszą przyjaźń - powiedziała  podciągając sukienkę do góry, po czym usiadła na toalecie. Dopiero teraz, gdy siedziała i trochę się przechylała to na jedną, to na drugą stronę, zaczęłam się zastanawiać nad tym ile dziś wypiłyśmy. Molly zdecydowanie dużo, a ja nie pamiętam.. Cztery kieliszki? Pięć? Chyba piłam też jedno piwa... Nie jest źle, ale jeżeli chcę wrócić do domu, i być w stanie wejść sama po schodach chyba powinnam przestać.

*
*
*
Zostaw po sobie ślad!
(>^.^)>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro