Bonus2: Wujek Nikolai i Toshinori
03.06.2019r.
Czasem Fiodor wychodził z Chuuyą wieczorem. Nie daleko. Do teatru. Albo kina. Albo restauracji. Tak po prostu, aby pobyć we dwoje w innych warunkach niż dom, park albo plac zabaw.
Nikolai uwielbiał zajmować się Choppiri.
Tym razem jednak wieczorne wyjście zapowiadało się pod znakiem minimalnie bardziej nerwowym dla Chuuyi niż normalnie.
- Na pewno sobie poradzą? Tym razem będzie ich troje - poruszył się niezdecydowanie, poprawiając ciemny płaszcz.
- Dadzą radę.
- Będę bardzo grzeczny - obiecał Toshinori, obejmując jedną ręką Choppiri. Dziewczynka stała obok, wczepiając się w brzeg jego koszuli, aby zachować równowagę.
- W to, że będziesz bardzo grzeczny nie wątpię - Chuuya kucnął, aby spojrzeć w jasne oczy. Uśmiechnął się miękko.
- Zawse gzecny - Choppiri pokiwała głową.
- Tak, właśnie tak - rozbawiony rudzielec parsknął mimowolnie. Wargi Dostojewskiego również wygięły się lekko, w niemal niezauważalny, ale szczery, uśmiech.
Przyjemną scenę przerwał huk. Drzwi aż zadygotały pod wpływem uderzenia z drugiej strony.
- Nikolai zjawił się w samą porę - oznajmił Chuuya. Fiodor wpuścił lekko oszołomionego po kontakcie pierwszego stopnia z drewnianą granicą blondyna.
- Spieszyłem się - Nikolai uśmiechnął się szeroko, lekko zakłopotany, odrzucając warkocz na plecy. - Trochę za długo zabawiłem w sklepie z zabawkami!~
- Z zabawkami? - Chuuya uniósł brew. - Co ty robiłeś o tej porze w sklepie z zabawkami?
- Musiałem kupić dużego misia! - wyjaśnił rezolutnie, naturalnych rozmiarów błękitny zakup, uszlachetniony białą kokardą obwiązaną wokół szyi. - Żeby nasz, nowy w tej roli, starszy brat też miał swojego~~ będzie pasował idealnie do tego, którego dałem Choppiri~~
- Nikolai to Toshinori - Fiodor postanowił szybko dopełnić swoistych formalności, bo mały wyglądał na kogoś, kto może lada moment uciec. - Toshinori - zerknął na chłopca. - To wuj Nikolai.
- Witaj w ro~dzi~nie! - Nikolai przeciągnął pluszaka w głąb mieszkania, podsuwając go chłopcu. Toshinori wpatrywał się w zabawkę wielkimi, błyszczącymi oczami, nie mogąc zdecydować, czy wyciągnąć ręce po prezent, czy jednak nie.
- Wrócimy przed jedenastą - oznajmił spokojnie Dostojewski, spoglądając na zegarek wskazujący dokładnie siódmą wieczorem.
- Kolację trzeba tylko podgrzać za pół godziny, Choppiri idzie spać o ósmej, Toshinori może posiedzieć do ósmej trzydzieści - dodał Chuuya.
Chwilę później wyszli.
- Wuuuja - dziewczynka wyciągnęła w górę rączki. Nikolai najpierw stabilnie oparł zabawkę o ścianę, aby - jego zdaniem po prostu strasznie nieśmiały - chłopiec mógł się oswoić, a później wyciągnął ręce, aby podnieść małą.
- Ty też byś chciała prezent, księżniczko? Oczywiście, że wuja ma mały upominek~ tylko nie mów mamusi, okay? ~ to będzie nasz S e K R e T~!
I machnął dłonią, wykorzystując swoją zdolność, aby już po chwili trzymać w dłoni coś zupełnie niepozornego. Prostokątny pakunek wielkości pudełka na buty.
Nikolai ruszył do salonu, zachęcającym ruchem wskazując jasnookiemu, aby podążył za nimi. Toshinori jednak wycofał się do pokoju. Zamykając za sobą cicho drzwi.
*
Toshinori nie wychodził że swojej kryjówki w sypialni. Początkowo Nikolai myślał, że mały jest onieśmielony, ale nie wiedział ja interpretować to chowanie się i w ogóle.
Starał się być jak najlepszym wujkiem. O właściwej godzinie podgrzał przyszykowaną wcześniej przez Chuuyę kolację, zanim nakarmił Choppiri poszedł do pokoju dziecięcego i zapukał do drzwi, a później przekradł się do środka. Toshinori drgnął zdziwiony, gdy zobaczył go przed sobą.
- Przyniosłem kolację - zakomunikował miękko, najłagodniej jak potrafił brzmieć. - Pomyślałem, że skoro się przede mną ukrywasz to jeść też będziesz wolał sam - dodał.
Chłopiec nie odpowiedział, ale wziął talerz.
Nikolai wrócił do dziewczynki.
Dosyć długo po jedzeniu zabawiał Choppiri używając swojej zdolności. Przenosił przedmioty, części swojego ciała, żonglował owocami i robił śmieszne miny.
Mała księżniczka usnęła słodko rozłożonym w salonie kocu za piętnaście ósma. Blondyn wziął ją na ręce i zabrał do łóżeczka. A później westchnął, spojrzał na siedzącego na łóżku chłopca... I podszedł. A następnie schylił się energicznie, chwytając pusty talerz po posiłku.
- Pójdę trochę posprzątać po moich psotach - oznajmił lekko. - Jakbyś chciał pograć w karty, puzzle albo obejrzeć ze mną jakąś bajkę, będę w salonie - uśmiechnął się życzliwie.
I wyszedł, nie narzucając się dalej.
Dostojewski mówił, że maluch był po przejściach. Mógł być przestraszony. A nawet nie chcieć relacji w ogóle z obcymi ludźmi.
*
Nikolai kończył zmywać naczynia po tym, jak już wszystkie przesunięte książki, przedmioty i zabawki odłożył na ich miejsca, aby Fiodor nie zamordował go, gdy zobaczy ruinę salonu. To wtedy przyszedł Toshinori.
Mały, zgarbiony i ze spuszczoną głową.
- Wujku? - powiedział bardzo cicho.
- Hm? Potrzebujesz czegoś?~ - zapytał ucieszony, że jednak jest choć trochę potrzebny.
- Ja... Możemy... Poczytasz mi? - wyrzucił z siebie, czerwieniejąc aż po czubki uszu.
Nikolai zamrugał, a później rozpromienił się i przypadł do malca, prawie wywracając ich obu, gdy chwytał go na ręce jakby był co najmniej o połowę mniejszy niż w rzeczywistości.
- Co będziemy czytać?~~
Cóż. Jeśli chodziło o książki, w na razie jeszcze skromnym dobytku kilku najpotrzebniejszych rzeczy kupionych, aby mógł spokojnie przetrwać póki zupełnie nie wyzdrowieje znajdowały się dwie pozycje.
Historie antyczne. I bajki dla najmłodszych pełne ślicznych, kolorowych ilustracji. To właśnie te bajki, nieśmiało Toshinori wygrzebał z szuflady obok łóżka, podając Nikolaiowi.
Rozłożyli się z tym na ziemi. Była już prawie ósma dwadzieścia i Gogol zarzekał się, że zdoła w dziesięć minut przeczytać wszystkie sto stron.
*
Kiedy Chuuya i Fiodor wrócili, w mieszkaniu panował ład. Jeśli nie liczyć miśka wciąż sterczącego w korytarzu.
W salonie było czysto, w kuchni Nikolai zapomniał zgasić światła i wypić swojej kawy, a w dziecięcej sypialni mężczyzna leżał rozciągnięty na dywanie, z książką z bajkami rozłożoną na twarzy i Toshinorim ułożonym na brzuchu. Choppiri słodko spała w łóżeczku, obejmując rączkami pluszowego tygrysa.
- Widzisz? - Fiodor uśmiechnął się, całując partnera w szyję. - Wszystko jest w prawie idealnym porządku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro