Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bonus: Wujek Nikolai

21.06.2018r.

- Chuuya, chciałbym ci przedstawić swojego podwładnego...
- Przyjaciela! - wtrącił się jasnowłosy mężczyzna, stojący obok Dostojewskiego i wyglądający na kogoś komu przynajmniej w tej chwili doskonałego humoru na pewno nie zabraknie.
- To Nikolai Gogol - dokończył krótko szatyn.
- Miło mi? - rudzielec przechylił głowę w bok, lustrując zainteresowanym wzrokiem omegę, dręczącego chwilę w miejscu.
Zanim rzucił się w jego stronę. Dosłownie.
Gogol pognał ku niemu jakby od tego zależało jego życie. Chuuya już miał zamiar użyć swojej zdolności, gdy gość wyhamował tuż przed meblem, prawie się wywracając.
- To prawda? Jesteś omegą Fiodora?~ To o tobie tak ciągle myśli na spotkaniach? Będziecie mieć maleństwo? Jedno? Chłopiec czy dziewczynka?~
- Eee - zamrugał, przechylając głowę w drugą stronę. - Fiodor to mój alfa - potwierdził w pierwszej kolejności z zaciekawieniem obserwując definitywnie szczęśliwą minę Nikolaia.
- Cudownie!
- Jeszcze nie byliśmy u lekarza żeby dowiedzieć się jaką będzie mieć płeć, ale jedno.
- Mogę być wujkiem?
- Nikolai, siad! - Dostojewski zdzielił współpracownika w tył głowy. - Nie strasz tak Chuuyi.
- Czy on coś zażywał? - zapytał podejrzliwie Nakahara.
- Nie - Fiodor posadził Nikolaia na krześle przy stole, pół metra od kanapy. - Ten typ tak ma... Od urodzenia. Mniej więcej.
- Nie mówcie o mnie jakby mnie nie było! Fiodor, panie Chuuya! Chcę być wujkiem, proooszę!
Dostojewski westchnął.
- Wiem, że on wygląda na dosyć uciążliwego, skarbie, ale w najbliższym czasie będę musiał wyjechać na kilka dni. A ja absolutnie nie chce zostawić cię samego - wyjaśnił powoli Fiodor.
- Czyli mam uznać, że postanowiłeś przydzielić mi nianie? - zapytał gniewnie Nakahara.
- Skarbie, nie złość się na mnie - mężczyzna usiadł przy partnerze, przygarniając go do siebie i głaszcząc po miękkich włosach. - Obaj wiemy, że wedle doktora zostały już co najwyżej dwa tygodnie do porodu - jego dłoń zjechała na duży brzuch. Chuuya westchnął cicho, opierając mu głowę na ramieniu. - Nikolai będzie mógł sprowadzić błyskawicznie mnie albo lekarza gdyby coś zaczęło się dziać wcześniej albo moja nieobecność się przeciągnęła.
- Będzie mógł cię sprowadzić? - zapytał dla pewności, zerkając na Nikolaia.
- Taka moja mała umiejętność~! - radosny z powodu skupienia na nim uwagi Gogol prezentacyjne przeniósł owoc leżący wcześniej na stole obok na szafkę obok drzwi. W jakikolwiek sposób to nie działało - było związane z jego ubraniem. A przynajmniej takie było podejrzenie Chuuyi, który miał okazję pewien czas widzieć z bliska jak funkcjonuje Rashoumon.
-Jak mu powiem, że ma mi dać spokój to się nie będzie zbliżał? - zapytał dla pewności.
- Ani na krok - obiecał Fiodor, całując omegę w skroń. Uśmiechnął się czując pod palcami ręki jak maleństwo się wierci w brzuchu partnera i kopie. - Zdążę na poród... Obiecuję.
- Jak nie zdążysz urządzę cię tak, że się sam w lustrze nie rozpoznasz - obiecał złowróżbnie Chuuya.

***

- Umiesz grać w karty?
Nikolai przechylił głowę w bok marszcząc lekko brwi.
- Pokera, Makao, Piotrusia?
- Cokolwiek... Nudzę się - rudzielec podniósł głowę z blatu stołu, na którym ją oparł robiąc przy tym bardzo smutną minę.
- Umiem. Fiodor ma karty, panie Chuuya? - zainteresował się, rozglądając z namysłem po salonie.
- W szuflaaadzie szafki z lewej - westchnął.
Radosny Gogol, kompletnie nie zwracający uwagi za bardzo na przybicie towarzysza męczącego się z hormonami, wstał z miejsca i podszedł do szafki. Definitywnie było to miejsce, w którym Nakahara często grzebał. Karty leżały pod czterema eleganckimi sztyletami, niemal poszatkowaną książką, z której tytułu ostało się jedynie "...Kara" i małą kolorową paczuszką przewiązaną zieloną wstążeczką. Do wstążeczki był przyczepiony bilecik z imieniem rudowłosej omegi.
Nikolai wziął do ręki talię i prezencik po czym wrócił do stołu.
- Fiodor coś zostawił - powiedział podsuwając Chuuyi odnalezioną rzecz.
Nakahara chwilę patrzył na paczuszkę, a potem zaczął rozwiązywać wstążeczkę. Kolorowa paczuszka był jeszcze sklejony taśmą klejącą. Nikolai roześmiał się, gdy mężczyzna mamrocząc pod nosem coś o okrutnie podstępczym Dostojewskim rozerwał papier.
Fiodor zostawił dla swojej ukochanej omegi śliczny srebrny pierścionek z błękitnym kamieniem.
- Ale się z niego prywatnie romantyk zrobił - roześmiał się, gdy wyglądający na urzeczonego Nakahara zakładał ozdobę na smukły palec.
- I tak go poturbuje jeśli nie wróci na czas - oznajmił, nadymając lekko policzki. - To w co gramy? Umiesz układać pasjansa?
- Zdarzało się - przyznał jasnowłosy, rozkładając karty na blacie. - A pan, panie Chuuya?
- Musisz mnie nauczyć - stwierdził beztrosko.
- Hormony mają wielką moc - skomentował Gogol, chichocząc pod nosem.

***

- Panie Chuuya zostawić czekoladki z nadzieniem malinowym?
- Nie. Wolę te z orzechami - burknął leżący na kanapie omega, pocierając przy tym dłońmi oczy. Dopiero co obudził się z drzemki, ale nie wyglądał na mniej zmęczonego niż wcześniej.
Gogol przytaszczył sobie do kanapy krzesło i usiadł na nim lekko z paczką kupionych przez siebie czekoladek i pralinek na kolanach.
- Na pewno z orzechami?
- Tak.
- I malinowe mogę zjeść?
- Tak.
- Ale tak definitywnie, nie dzieląc się nimi, mogę pochłonąć wszystkie malinowe?
- Twoja teatralność jest komiczna - wytknął mu Chuuya, wywracając oczami.
- Dobrze, już dobrze. Z orzechami dla pana - sięgnął po pierwszy łakoć. - Z orzecha...
- Chcę malinową - burknął Chuuya, czerwieniąc się przy okazji mocno i odwracając głowę, aby nie patrzeć na jego rozbawioną minę.
- Proszę bardzo - chwycił uroczą czekoladkę w białej polewie, zawierającą wewnątrz przesłodkie nadzienie i podał omedze.

***

- Nikolai...
- Panie Chuuya? - Gogol ziewnął szeroko po czym uniósł głowę z poduszki i spojrzał na stojącego przy łóżku mężczyznę ubranego w luźną długą koszulę. Miał bardzo przybitą minę i oczy mu się szkliły.
- Kiedy Fiodor wróci?
- Jest środa? - usiadł powoli na łóżku, nie potrafiąc w między czasie nie docenić w duchu absurdu zaistniałej sytuacji. Siedział w piżamie w łóżku w dawnym pokoju Fiodora, który od dłuższego czasu służył do zbierania kurzu, a omega rzeczonego mężczyzny siadała właśnie ostrożnie na jego skraju, oddychając ciężko i wyglądając na załamaną. - Fiodor powinien wrócić pojutrze nad ranem - wygrzebał z głowy potrzebną informacje, pomagając ciężarnemu położyć się obok i oprzeć na  poduszce.
- To za długo - wyjąkał Nakahara i rozryczał się jak małe dziecko. Gogol przygarnął go opiekuńczo, gładząc po rudej głowie. Przez chwilę siedział słuchając płaczu towarzysza, ale w końcu zapanowała cisza. - Nikolai... siedzisz ze mną już czwarty dzień... Nie masz dosyć? - zapytał żałośnie.
- Dlaczego miałbym mieć dosyć?
- Jestem męczący, wieeem!
- Oczywiście, że nie, panie Chuuya - rozbawiony pokręcił głową mimowolnie. - To właściwie bardzo przyjemne móc sobie odetchnąć od tych wszystkich super niebezpiecznych misji i w ogóle... - dodał.
- Wczoraj rzuciłem w ciebie tuzinem noży - wyjąkał Chuuya, brzmiąc jakby znowu miał się rozpłakać.
- To było zabawne - Gogol wzruszył ramionami. - Trochę w cyrkowym stylu. Mam słabość do takich akcji - rzucił radośnie.
- Nikolai... A ja ci w ogóle chociaż raz pozwoliłem zobaczyć jak maleństwo się rusza? - zapytał zakłopotany, wyplątując się z objęć mężczyzny i zerkając w jego twarz.
Jasnowłosy zamrugał zdziwiony, znów potrzebując krótkiej chwili, aby ułożyć sobie zmianę nastroju ciężarnego towarzysza w głowie.
- Nie - stwierdził po chwili namysłu. - Chciałem spytać czy mogę dotknąć brzucha, ale uznałem, że zabrzmiałoby to zbyt nietaktownie nawet jak na mnie - wyszczerzył się do błękitnookiego, ocierającego policzki rękawami koszuli nocnej.
- Możesz dotknąć - powiedział nieśmiało.
Nikolai musiał przyznać, że poczucie jak wewnątrz brzucha Chuuyi wierci się dziecko było totalnie kosmicznym doświadczeniem.
Jeśli Dostojewski mógł tak głaskać i tulić ucho do brzucha świadom, że tam wewnątrz jest mały żywy skarb, który za jakiś czas będzie do niego wołać "tatusiu"... to nic dziwnego, że wyjechał z tymi ważnymi sprawami w takim beznadziejnym czasie na kilka dni, mając zamiar ogarnąć wszystko trzy razy szybciej i dużo wcześniej niż powinien.

***

- Dzień dobry, panie Chuuya! - Gogol wparował do mieszkania prześlizgując się pod ramieniem Fiodora, który otworzył mu drzwi. - Mam dla maleństwa prezent~
Nakahara leżał w sypialni na łóżku, wsparty na kilku poduszkach. W ramionach trzymał malutkie zawiniątko.
Omega podniósł głowę i spojrzał na Nikolaia łagodnie, z dużą sympatią. Wyglądał na bardzo zmęczonego, ale szczęśliwego. Dosłownie promieniał.
- Nie stój tak w progu - powiedział miękko, unosząc dłoń, aby go do siebie przywołać. - Chodź zobaczyć dzieciątko.
Podczas gdy Fiodor szykował trzy filiżanki herbaty w kuchni i nakładał na talerzyki owocowej sałatki tryskając doskonałym humorem, Gogol przysiadł na krześle przysuniętym do łóżka, odstawiając na bok kosz łakoci.
- Dziewczynka, tak? - nachylił się, aby spojrzeć na różową buzię wykrzywioną w naturalnie dziecięcym rozczulającym grymasie.
- Co tak łypiesz, głuptasie? Weź Choppiri na ręce, wujku Nikolaiu.
Zachwycony jasnowłosy ostrożnie wziął malutką na ręce mając wrażenie, że zaraz się popłaczę. Dostojewski przyniósł jedzenie i picie ustawione na specjalnym taco-stoliczku do stawiania na łóżku i parsknął rozbawiony, spoglądając na podwładnego, gruchającego z zachwytem do dziecka.
Cóż... Zasłużył.
Te kilka dni, które czuwał nad rodziną Dostojewskiego były pewnie dużo cięższe do przetrwania dla niego niż się przyznawał.
- Nasza Choppiri ma wujka - Chuuya uśmiechnął się, wyciągając w stronę Dostojewskiego ręce. Fiodor nachylił się i ucałował go czule.
- Tak, skarbie. Nasza córeczka ma wujka - potwierdził miękko. - Z którym z pewnością nic złego nie będzie miało nigdy szansy jej się stać.
- W to nie wątpię - zamruczał Nakahara. - Przyniesiesz mi bitej śmietany do owoców? - zapytał słodko.
Szatyn ruszył w drogę powrotną do kuchni.
- Jak podrosniesz kupię ci super wielkiego pluszowego misia - powiedział szczęśliwy Nikolai, całując noworodka w czoło ostrożnie. - Będziesz mogła na nim spać i po nim skakać....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro