Praca
Pierwszy dzień w pracy okazał się udany. Rano omówiłam z moimi nowymi pracodawcami wszystkie formalności. Zatrudnili mnie od razu. Miałam spędzać z małą Adelą niecałe 5 godzin. Moja praca zaczynała się popołudniu kiedy miałam odebrać dziewczynkę ze szkoły. Następnie przyprowadzić do domu, dać obiad i odrobić pracę domową. Zabawa też wchodziła w grę. Za jeden dzień pracy miałam otrzymywać 23 dolary, z czego byłam zadowolona. Znalazłam w internecie dość tani pokój za 279 dolarów. Mieszkanie wynajmowała jeszcze czwórka studentów i jeden pokój mieli wolny. Postanowiłam zarobić na pierwszy miesiąc i wynająć pokój.
Pierwszego dnia po omówieniu formalności w czasie wolnym postanowiłam udać się do lasu. Dziwne, ale las o tej porze wydawał się być straszny i ciemny. Mgła otulała go z każdej strony. Spędziłam w nim niecałą godzinę, kiedy postanowiłam wyruszyć w drogę do szkoły małej Adeli.
Dziewczynka stała już grzecznie przed szkołą. Uśmiechnęłam się do niej i złapałam za rękę. W drodze powrotnej opowiadała mi o wydarzeniach ze szkoły. Przypomniałam sobie moje czasy dzieciństwa i szkoły podstawowej. Nagle również przyszło do mnie inne wspomnienie. Adam... Była to moja pierwsza miłość. Znaliśmy się od dziecka, ale zakochałam się w nim dopiero w liceum. Wtedy to już pod koniec klasy maturalnej Adam zerwał z dziewczyną i poprosił mnie o chodzenie. Zgodziłam się, bo to było spełnienie moich marzeń. Nie byliśmy razem zbyt długo. Trwało to miesiąc do czasu, gdy w dziwnej kopercie nie dostałam zdjęć, na których Adam całował się z jakąś dziewczyną. Byłam wściekła. Zerwałam z nim od razu. Od tamtej pory nie widziałam go. Dość. Nie mogę o nim myśleć. Muszę skupić się teraz na rodzinie i pracy.
Mała Adela zjadła już obiad i właśnie zabrałyśmy się za pracę domową. Dziewczynka miała wyraźne trudności, ale na szczęście Pan Bóg dał mi mnóstwo cierpliwości, więc udało mi się jej pomóc. W końcu na zegarze wybiła godzina 20:30 i rodzice małej wrócili do domu. Dziewczynka rzuciła się ku nim na przywitanie, a ja podążyłam za nią.
- Dzięki za dzisiaj, 23 dolary, jak się umawialiśmy - powiedział kumpel mojego kuzyna.
Uśmiechnęłam się i opuściłam ich dom. W drodze powrotnej pojechałam do lasu. Choć było ciemno, to jakaś delikatna poświata oświetlała mi leśną ścieżkę. Spędziłam tam godzinę i w dobrym humorze wróciłam do domu. Abe od razu zaczął mnie pytać o pracę. Uśmiechnęłam się i podziękowałam mu za pomoc. W pokoju wzięłam słoik, który wykradłam ciotce z kuchni. Włożyłam do niego moją zapłatę i uśmiechnięta położyłam się na łóżku. Po chwili zasnęłam...
Dni mijały, a ja cieszyłam się z mojej pracy. Rodzice małej Adeli poprosili mnie, abym przychodziła do nich również w soboty, co oczywiście robiłam. Po całym tygodniu pracy, czyli 6 dniach miałam ponad 100 dolarów. Cieszyłam się, więc już wcześniej umówiłam się na przyszły tydzień na oglądanie mieszkania i pokoju, który chciałam wynająć. W piątek po powrocie zobaczyłam, że w słoiku mam już 294 dolary. Było to już 15 dolarów więcej niż potrzebowałam.
Po sobotniej pracy udałam się do mieszkania. Było całkiem ładne. Przedpokój miał ciemne ściany i stała tam stara drewniana szafa. Na przeciwko drzwi wejściowych znajdował się pokój, który miał być moim pokojem. Jego ściany były koloru lawendy i bieli. Nie był zbyt duży, ale taki, że piętrowe łóżko mogło się tam zmieścić. Stała tam rozkładana kanapa, biurko i szafa. W tym mieszkaniu mieszkała jeszcze czwórka studentów - dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Jeden z nich, który pokazywał mi mieszkanie w końcu zapytał:
- To jak?
- Jeśli cena się nie zmieniła to biorę
- Super!
- Mam jeszcze pytanie
- Tak?
- Czy będę mogła kupić nowe łóżko?
- Jasne
- A może być ono piętrowe? Chciałabym ściągnąć tutaj moją siostrę z Londynu
- Słuchaj, dla mnie nie ma problemu, ale ona też będzie musiała płacić
- Okey, będę płacić za dwie osoby
- Okey, witamy na pokładzie
- Super, kiedy mogę się przeprowadzić?
- Nawet jutro
- Oki, to do zobaczenia!
- Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro