Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ SZÓSTY


                Jakub opierał się o mury szkoły, czekając, aż Cole również dotrze na miejsce, kiedy zauważył, jak chłopcy podchodzą do grupki dziewczyn. Zacisnął dłonie w pięści na widok ich biegnących w stronę płci pięknej, której przedstawicielki były pochylone, ponieważ wkładały swoje rzeczy do strumienia, i podwijających ich spódnice. Dziewczyny krzyknęły zaskoczone, a Jakub odepchnął się od ściany, gotowy do pomocy.

– Ręce przy sobie!

Miller popatrzył na Anię pełnym podziwu wzrokiem. Dziewczyny zazwyczaj nie walczyły o swoje, co było niesprawiedliwe.

– Nie zwracaj na nich uwagi, Aniu. Chłopcy to chłopcy. Uwielbiają nam dokuczać – powiedziała Diana.

– To nie jest w porządku, Diano – zauważył Jakub. – Ty i każda inna dziewczyna powinnyście być traktowane z szacunkiem.

– Będę zwracać na nich uwagę. Zdecydowanie – odpowiedziała ciemnowłosej Ania, po czym odwróciła się do chłopaków. – Spódnica nie jest zaproszeniem!

Druga grupka dalej się śmiała, przez co Jakub jeszcze mocniej zacisnął pięści. Wziął głęboki oddech, zanim rozluźnił dłonie i trochę się uspokoił.

– Hej, chłopaki! – zawołał to nich. Wszyscy popatrzyli na niego z wyczekiwaniem. Dziewczyny obserwowały to z zaciekawieniem. – Jeżeli to tak podchodzicie do kobiet, nie zajdziecie zbyt daleko. Dziewczyny nie są zabawkami, którymi możecie się bawić! Są waszą przyszłością, więc zacznijcie je lepiej traktować, bo inaczej skończycie sami!

Na te słowa przewrócili oczami i odeszli. Jakub odwrócił się do grupki przyjaciółek.

– Wszystko dobrze, dziewczyny?

– Ty, Jakubie Millerze, jesteś najcudowniejszym chłopakiem, jakiego w życiu poznałam – stwierdziła Ania, przyciągając go do uścisku.

– Naprawdę tak myślisz? – dopytała go Diana.

– Oczywiście. Będziecie niesamowite. Nie pozwólcie, by ktokolwiek, a w szczególności jakiś chłopak, wmówił wam inaczej.

– To ten jedyny, Janko.

Wspomniana dziewczyna zachichotała, a na jej twarz wkradł się rumieniec. Jakub uśmiechnął się do nich i podrapał swój kark, nerwowo się śmiejąc.

– No cóż, powinniśmy już iść na lekcje.





               Jakub zajął miejsce na ziemi obok Cole'a. To było ostatnie miejsce, w jakim chciał być. Lekko oparł się o przyjaciela, patrząc na wszystkich dookoła nich. Naprawdę nie chciał całować nikogo obecnego w tym pomieszczeniu. Może Jankę. Diana i Ania również byłyby dobrymi wyborami, ponieważ byłoby to całkowicie platoniczne. Cole także był wystarczająco uroczy, by pocałował go bez żadnego problemu.

– Musicie pocałować tego, kogo wskaże butelka. Musimy siedzieć na przemian, chłopak, dziewczyna, chłopak, dziewczyna – wytłumaczyła Józia, kładąc szklany przedmiot na ziemi pośrodku kółka.

– A gdzie będzie siedział Cole? – zapytał Billy, na co kilka osób się zaśmiało.

– Chcesz mieć podbite oko? Bo już szykuję pięść – odezwał się Jakub. Śmiechy rozległy się z gardeł tych osób, których słowa Billy'ego ani trochę nie bawiły.

– Janko, usiądź obok swojego głupiego brata – poleciła Pye. – Jakub, będziesz obok Janki.

Chłopak z westchnięciem ścisnął ramię Cole'a, zanim usiadł na wyznaczonym miejscu, wymieniając uśmiechy z brunetką obok niego.

– Naprawdę nie chcę tego robić – wyszeptała cicho Janka.

– Miejmy nadzieję, że trafi na mnie, wtedy nie będziesz musiała całować żadnego chłopaka, który cię nie szanuje.

Andrews uśmiechnęła się, jej twarz stała się lekko zarumieniona.

– Kto kręci pierwszy?

– Diana! – zawołał jakiś chłopak, skupiając wzrok na ciemnowłosej.

– Hej! – Jakub podniósł głos i odwrócił się do przyjaciółki. – Diano, chcesz być pierwsza?

– Jest w porządku, Jakub – odparła, po czym pochyliła się, by zakręcić butelką. Miller wydawał się mieć nadzieję, że szyjka wskaże właśnie na niego, gdyż dzięki temu nie musiałaby całować kogoś okropnego. Mimo wszystko wiedział, że nie był godny bycia pocałowanym przez którąkolwiek z obecnych tam dziewczyn. – Uch, Moody.

Przynajmniej Moody nie był aż taki zły jak pozostali.

– Teraz musicie się pocałować. W usta – poleciła Józia.

Jakub przekręcił głowę, podczas gdy wszyscy sapnęli lub się zaśmiali. Diana i Moody wstali, powoli do siebie podchodząc.

– Dzień dobry, Moody.

– Dzień dobry, Diano – odpowiedział chłopak. – Teraz cię pocałuję.

Oboje niezręcznie się pochylili, na krótko złączając swoje usta. Wszyscy wokół zaczęli klaskać, a oni się do siebie uśmiechnęli, zanim ponownie usiedli.

– Kto teraz?

– Jakub – odezwał się Billy.

Wspomniany chłopak pochylił się, aby wprawić butelkę w ruch. Wszyscy obserwowali, jak się kręci, aż w końcu wylądowała na Cole'u. Artysta zrobił się cały czerwony i zdenerwowany popatrzył na swojego przyjaciela.

– Masz coś przeciwko, blondynku?

Zanim Cole zdążył odpowiedzieć, Józia zaczęła mówić.

– Nie możesz go pocałować.

– Um, dlaczego nie?

– Bo to nienaturalne – wtrącił Billy.

– To zabawne, bo pielęgniarka powiedziała to samo po twoich narodzinach – skomentował Miller. – Sama mówiłaś, Józiu. Trzeba pocałować osobę, którą wskaże butelka.

– Jakub – odezwał się cicho Cole. – Zakręć jeszcze raz. Nie warto się o to kłócić.

Szatyn westchnął zirytowany, ale ponownie złapał za butelkę. Obserwowali, jak się kręci, aż w końcu zatrzymała się na osobie obok niego. Jance Andrews.

– Nie pocałujesz mojej siostry – sprzeciwił się po raz kolejny Billy.

– A kogo mam? Jankę czy Cole'a?

Po tych słowach Jakub odwrócił się do dziewczyny.

– Hej – wydusiła z siebie.

– Wiem, że nie jestem godny twego pocałunku, ale czy miałabyś coś przeciwko? – upewnił się. – Ze względu na tę niedorzeczną grę.

Janka kiwnęła głową, delikatnie się do niego uśmiechając. Miller się pochylił, przyciskając ich usta do siebie. Pocałunek skończył się równie szybko, co się zaczął. Jakub odsunął się z uśmiechem.

– To była przyjemność, iż poszczęściło mi się na tyle, by cię pocałować.

Brunetka zachichotała, a następnie oboje wrócili do gry.

– Twoja kolej, Aniu – ogłosiła Józia, więc rudowłosa sięgnęła w stronę butelki.

– Ja odpadam – wtrącił Billy. – Nie ma mowy.

– Czy możesz trzymać język za zębami? – odezwał się Jakub. – Ania jest piękną dziewczyną, a to, że ma mózg większy od twojego, nie oznacza, że nie ma uczuć.

– Czego się boisz, Aniu? Chyba dużo wiesz o relacjach intymnych.

– Jesteście okropni – zauważył szatyn, wstając i pomagając przyjaciółce do niego dołączyć. – Wychodzimy, Aniu.

Shirley-Cuthbert kiwnęła głową, pozwalając Jakubowi wyprowadzić ją ze szkoły. Diana i Cole wyszli niedługo po nich

– Aniu, nie musisz robić niczego, czego nie chcesz – zapewnił rudowłosą. – Masz wybór.

– Aniu! – zawołała Diana. Kiedy Jakub się odwrócił, zauważył goniących ich Dianę i Cole'a.

– Dasz sobie radę z Dianą?

Dziewczyna kiwnęła głową, więc zaczął iść w stronę Mackenziego.

– Hej, wszystko dobrze? – upewnił się artysta.

Nagle zamarł, ponieważ Jakub owinął wokół niego ramiona. Cole powoli również go przytulił, nie chcąc, by Jakubem zaczęły targać jeszcze silniejsze emocje. Szatyn zamknął oczy, czując się o wiele lepiej przy Cole'u. Dzięki niemu czuł ciepło od środka, co było przyjemną zmianą od tego stresu czy irytacji.

Jednak nie wiedział, że podążyła za nimi dziewczyna, którą bardzo zasmucił widok ich uścisku. I pomimo że jej serce było złamane, to wiedziała, iż było to nieuniknione.





               – Co sądzicie? – spytała Ania Jakuba, Cole'a i Dianę następnego dnia w szkole. Typowym dla niej warkoczom towarzyszyły wstążki i jeśli Jakub miałby być całkowicie szczery, nie wyglądało to najlepiej.

– No cóż, trzymasz wysoko podniesioną brodę.

Miller przygryzł wargę, kiwając głową.

– Jeśli nie masz nic przeciwko, to dokonam jednej lub dwóch zmian – wtrącił Cole. – Dla równowagi.

Dwójka przyjaciół usiadła, a chłopak owinął warkocz wokół jej głowy.

– Och, to będzie wyglądało wybornie, Aniu – stwierdziła Diana.

Jakub uśmiechnął się pod nosem, obserwując, jak Cole wyjmuje kilka wstążek.

– Um, Diano, mogłabyś pomóc?

Brunetka kiwnęła głową i zdjęła materiał z drugiej strony głowy. Cole zaczął pleść włosy Ani, dodając do warkocza wstążkę. Jakub posłał mu uśmiech, po raz kolejny czując ciepło rozlewające się po jego klatce piersiowej.

– Gdzie się tego nauczyłeś?

– Mam dwie młodsze siostry.

– Uroczo – skomentował Jakub, nadal obserwując proces tworzenia fryzury.

– Przepraszam, wszyscy na nas patrzą – szepnął Cole, gdy zauważył wzrok reszty klasy.

– Szkoda, że dzisiaj nic nie recytujemy. Wygląd byłby niezwykle ważny.

– Recytacje to najgorsze tortury.

– Tortury?! Nie możesz mówić poważnie – powiedziała zszokowana Shirley-Cuthbert.

– Stanie przed klasą, wszyscy patrzą w moją stronę? – przypomniał jej Cole.

– Właśnie w tym przyjemność!

– Ani trochę. To jest jak bycie pod mikroskopem. Po prostu czuję się zbyt wysoki, zbyt widoczny, zbyt dziwny.

Kąciki ust Jakuba opadły, kiedy popatrzył na blondyna. Bolało go serce na myśl o tym, jak musiał nienawidzić nieustannego pakowania się w kłopoty oraz wzroku innych osób.

– Och, są piękne, Cole! – zawołała Diana po tym, jak chłopak skończył.

– Cole Mackenzie! – Cała czwórka popatrzyła na pana Phillipsa. – Skoro wydajesz się mieć takie kobiece skłonności, dzisiaj pójdę z tobą na ugodę. Możesz siedzieć z dziewczynami.

Wszyscy zaczęli się śmiać, a Jakub jedynie westchnął. Cole zebrał swoje rzeczy i usiadł przy ławce po „damskiej" stronie klasy. Przygryzł dolną wargę, unikając kontaktu wzorkowego z kimkolwiek dookoła.

Dobre albo łatwe.

Jakub podniósł swoje rzeczy oraz wstał, zajmując miejsce obok Cole'a. Każdy na niego patrzył, a on mimo to trzymał wysoko podniesioną głowę. Cole posłał mu smutne, lecz pełne wdzięczności spojrzenie. Położył swoją dłoń na wierzchu tej artysty ukrytej pod ławką i lekko uniósł kąciki ust.

– No cóż, wygląda na to, że Jakub dołączy do Cole'a po dziewczęcej stronie.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro