ROZDZIAŁ SIÓDMY
Jakub siedział obok Cole'a i zerkał przez jego ramię, obserwując proces twórczy artysty. Dość często w milczeniu obserwował, jak blondyn rysuje. Cole nie wydawał się mieć nic przeciwko, więc Jakub nie zamierzał przestawać.
– To trochę straszne, kiedy tak robisz – przyznał Mackenzie.
– Dziękuję za podzielenie się ze mną informacją, którą mam gdzieś – odparł szatyn, po czym oparł podbródek na ramieniu przyjaciela, dalej obserwując ruchy ołówka na papierze.
– Pan Phillips nie miał prawa cię tak obrażać – wtrąciła Ania, która siedziała zaraz obok blondyna. – Przykro mi, że musiałeś tego doświadczyć.
– To nic takiego.
– To skandal.
– Nigdy mnie nie lubił.
– On nie lubi nikogo – wytłumaczyła mu Shirley-Cuthbert. – Nie licząc Prissy.
– Zauważyliście, że zawsze dostaję karę wyłącznie za bycie...
Jakub zmarszczył brwi.
– Jakim?
Cole jednak milczał, a przyjaciel przeniósł na niego wzrok. Martwił się o niego. Cole był wrażliwy, ale również skryty. Miller chciał mu z tym pomóc.
– Jakim, Cole?
– Innym.
– Nie ma nic złego w byciu innym – zauważył cicho szatyn. – To dlatego tak bardzo cię lubię. Nigdy nie poznałem takiego chłopaka jak ty.
– Ja też jestem nietypowa. To dlatego jesteśmy pokrewnymi duszami – wtrąciła Ania. – Jesteś wyjątkowy.
– Nie chcę być wyjątkowy – przyznał. – Wyjątkowy oznacza dziwny.
– Moim zdaniem oznacza jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny.
– No cóż, wolałbym być normalny.
Jakub westchnął, lekko ściskając jego ramię, na co ten cicho odetchnął i przeniósł na niego wzrok.
– Ja też czasami się tak czuję. Ale normalna osoba nie byłaby świetnym artystą.
– Nie jestem nim, ale dzięki. – Cole posłał rudowłosej słaby uśmiech.
– Musisz nauczyć się, jak być odważny – stwierdził Jakub, kiedy Cole odprowadzał go do domu. To nie zdarzało się często, ponieważ zazwyczaj to on odprowadzał wszystkich pod same drzwi.
– Nie muszę, ale dzięki za propozycje.
Jakub mruknął i szturchnął go w żebra, na co Mackenzie przewrócił oczami.
– Po co mam być odważny, skoro mam ciebie?
Szatyn parsknął, przewracając oczami.
– Niezła próba, blondynku. – Zaśmiał się, stając przed jego domem. – Do zobaczenia jutro.
– Okej. – Cole z uśmiechem kiwnął głową.
Jakub się zawahał, ale w końcu stanął na palcach i złożyć pocałunek na policzku drugiego chłopaka. Następnie szybko otworzył drzwi i wszedł do środka, opierając się o zamkniętą powłokę oraz biorąc głęboki oddech. Czuł, jak jego serce wali w piersi, a policzki płoną.
Uśmiechnął się pod nosem, przygryzając dolną wargę. Coś wewnątrz niego się zmieniło. Żałował, że podczas gry w butelkę pocałował Jankę, a nie Cole'a. Ale Jakub rzadko widywał pary składające się z dwójki mężczyzn. Właściwie to samo tyczyło się dwóch kobiet. Postanowił zapytać o to Bet i Szymona przy obiedzie. Miał nadzieję, że otrzyma odpowiedzi, jakich potrzebował.
– Więc... – odezwał się Jakub. – Tak się zastanawiałem... Dlaczego dwóch mężczyzn nie może wziąć ze sobą ślubu? Albo dwie kobiety?
Wszyscy obecni przy stole zamarli, nawet Estera przestała się ruszać, choć nie miała pojęcia, co się właśnie działo.
– Cóż, wiele osób uważa, że nie powinni być razem. To może mieć związek z religią albo z ich własnymi przekonaniami – wytłumaczyła powoli kobieta, jakby starała się dobrać odpowiednie słowa.
– Ale to nic złego? – dopytywał młody Miller. – Co o tym sądzicie?
– Moim zdaniem wszyscy powinni mieć możliwość kochać, kogo tylko chcą – odpowiedziała Bet. – Wszystko będzie dobrze.
– Tato? – ponaglił go syn.
– Nie zgadzam się. Uważam, że wyłącznie mężczyzna i kobieta mogą pokochać się nawzajem. Ale nie mogę nikogo zmienić, więc to nie moja sprawa.
– Więc bardziej pasują ci małżeństwa pomiędzy mężczyzną i kobietą?
– Ale nie zamierzam mówić dwóm mężczyznom, którzy się kochają, że nie popieram ich związku – dokończył Szymon. – Zachowam moją opinię dla siebie.
Jakub kiwnął głową, spuszczając wzrok na swoje jedzenie. Bet posłała mu delikatny uśmiech. Szymon za to mocno zaciskał dłonie na sztućcach, jego żołądek był zaciśnięty. Myślał, iż nigdy nie będzie musiał przejmować się tym, że jego synowi spodoba się jakiś chłopak. Nie wiedział, co powinien zrobić. Chciał, by Jakub pokochał dziewczynę, jednak nie mógł kontrolować jego uczuć.
Musiał się napić.
– Jest tyle miejsc, a ty postanowiłeś usiąść między płaszczami? – zapytał Jakub, siadając obok Cole'a ze swoim obiadem w dłoniach.
– Wybacz. – Blondyn lekko się uśmiechnął. – Po prostu jest tu przyjemniej niż pośród tych wszystkich ludzi.
– Rozumiem. To nic takiego. Nie chcę, byś czuł się niekomfortowo.
Artysta po raz kolejny uniósł kąciki ust, zanim wrócił do rysowania, pozwalając Jakubowi oprzeć głowę na jego ramieniu.
– Witaj, Cole.
Dwójka chłopców uniosła głowy, żeby ujrzeć Józię Pye, która posyłała blondynowi uroczy uśmiech. Jakub zamrugał. Nie był pewny, co właśnie się działo.
– Szkoda, że gra się skończyła, zanim nadeszła twoja kolej. Chyba mogę złamać zasady i pozwolić ci mnie pocałować teraz.
– Nie, dzięki – odparł Cole, wracając wzrokiem do swojego zeszytu.
– Co jest z tobą nie tak?! Nie lubisz dziewczyn czy coś?
– Nie lubię ciebie.
Jakub parsknął, ale zatuszował to kaszlnięciem, ponieważ Józia popatrzyła na niego spod byka. Następnie wstała i zdenerwowana zaczęła iść w stronę siedzących nieopodal dziewczyn.
– Nie owijasz w bawełnę – skomentował Miller.
– Spanikowałem – wydusił z siebie Cole. Jego oczy były szeroko otworzone, a on wyglądał na zestresowanego.
Szatyn zaśmiał się i przeczesał dłonią włosy. Wtedy Cole popatrzył na niego z delikatnym uśmiechem. Jakub nie zwrócił na to uwagi, w zamian jedynie odwzajemnił ten gest.
– Cole jest dziwakiem! – Obaj usłyszeli głos Józi.
– Józiu Pye, w tej chwili to odwołaj! Cole jest moim przyjacielem!
Jakub posłał uśmiech Ani, po czym zerknął na blondyna, na którego twarzy również było widać podobną minę. Miło było wiedzieć, że Cole miał też innych przyjaciół. Był naprawdę szczęśliwy i to wystarczyło Jakubowi.
– Kręć.
Jakub przewrócił oczami i oparł się o ścianę, gdy Ania wprawiła w ruch butelkę. Jej szyjka wskazała chłopaka, który od razu odmówił pocałowania rudowłosej. Wtedy też Billy zaczął wydawać odgłosy przypominające psa.
– Och, kiedy się rumieni, jest cała czerwona! – zawołała Józia.
Jakub westchnął i odezwał się w tym samym momencie co Cole:
– Ja pocałuję Anię.
Wszyscy popatrzyli na dwójkę chłopaków. Jakub uśmiechnął się niepewnie, po czym wskazał na Cole'a, pozwalając mu na wcielenie w życie jego słów. Cole i Ania wstali, robiąc krok w swoją stronę.
– Och, jak cudownie! – odezwała się Ruby.
– Dobrze, niech dziwaki się całują.
Nagle wszyscy zaczęli skandować „Całujcie się, dziwaki!". No cóż, nie wszyscy. Dziewczyny, Jakub i Moody prosili pozostałych, aby umilkli. Janka krzyczała na swojego brata. Jakub za to zaciskał dłonie w piersi, mówiąc łobuzom, żeby zostawili tamtą dwójkę w spokoju.
Jakub przestał, kiedy Ania pociągnęła przyjaciela w dół i ucałowała jego policzek. Oboje zaczęli się śmiać, a pozostali bić brawo, nie licząc tych, którzy ich prześladowali. Jakub podskoczył, ponieważ Diana i Janka złożyły pocałunki na jego policzkach. Nagle dziewczyny zaczęły całować wszystkich chłopaków, którzy głośno się śmiali. Prześladowcy jedynie przewrócili oczami, po czym zostawili ich samych.
Miller pocałował każdego, zanim w końcu postanowili przestać i wrócić do swoich domów. Uśmiechnął się do Ani, która dała mu buziaka w policzek na pożegnanie.
– Dobrze postąpiłaś, Aniu. – Uniósł kąciki ust. – To dlatego jesteś tak cudowną osobą.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, po czym odeszła z Dianą u jej boku. Wtedy podeszła do niego Janka, trzymająca w dłoni kwiatka, którego włożyła mu do dłoni, jednocześnie spoglądając w jego piwne oczy.
– Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy z osobą, z którą będziesz – powiedziała z uśmiechem. Pochyliła się i pocałowała go w policzek. – Do zobaczenia, Jakubie Millerze.
Chłopak zmarszczył brwi, ale mimo wszystko postanowił to zbagatelizować i w zamian popatrzył na Cole'a.
– Więc...
– To było coś godnego zapamiętania. – Wyszczerzył się Jakub.
– Dziękuję za bycie moim przyjacielem, Jakubie – powiedział nagle blondyn. – Nawet nie wiesz, jak wiele to dla mnie znaczy.
– Robię to, co dobre. Ale cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi.
Cole uniósł kąciki ust, zanim się pochylił i pocałował Jakuba w policzek. Następnie się odwrócił i odszedł, zostawiając Jakuba całego zarumienionego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro