Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"when the fat girl gets skinny" - Blythe Baird

^

|

link do oryginalnego nagrania

//użyłam przykładu osoby płci żeńskiej, nie dlatego, że mężczyźni nie doświadczają zaburzeń odżywiania, lecz dlatego, że chorują na to rzadziej, zresztą u nich częściej od innych rodzai występuje bigoreksja

///nie jest to moja historia, lecz głównie luźna interpretacja, w odróżnieniu od większości wierszy

////mój ulubiony cytat z tego brzmi "if you are not recoverying, you are dying", chcę, żeby tu to wybrzmiało

If you are not recoverying, you are dying.



W liceum przeżyłam pierwszą jedynkę z historii.

Przeżyłam tam pierwsze zauroczenie, wprost książkowe.

A także przeżyłam te wszystkie momenty, gdy ktoś komplementował przerwy między udami innych dziewcząt.

Próbowałam ćwiczeń znalezionych w internecie, bo one miały mi zapewnić mniejsze obwody, ale dowiedziałam się, że trzeba jeść mniej, niż wynosi zapotrzebowanie kaloryczne, by schudnąć. Znajdowałam więc coraz to absurdalniejsze diety - różnych sławnych osób, abc, balerin, kopenhaskie. Poznawałam nowe hasztagi na wielu platformach, zaczęłam kojarzyć określenia na przerywany post, wilczy głód czy masło orzechowe, nawet nie wiedząc, kiedy mój zasób słów się tak powiększył i nie byłam pewna, czy powinnam być z tego dumna. Zaczęłam wpisywać "cw" na instagramie, cenzurować słowa, za które pinterest usuwał konta, dzielić się przemyśleniami o "mid res" na twitterze.

Co w tym złego? Wszyscy mówili, jakie to fajne.

Zawsze miałam dobry kontakt z tatą. Kiedy schudłam, zaczął nosić moje "przed i po" zdjęcia w portfelu. Chwalił się znajomym, że jego córka zaczęła o siebie dbać, martwi się o swoje zdrowie, a przecież otyłość staje się coraz powszechniejsza. Prawidłowa masa ciała zapobiega chorobom serca czy stawów, a także cukrzycy.

Ale zanim skończyłam szesnaście lat, przeszłam przez nadwagę, niedowagę, otyłość pierwszego i drugiego stopnia, niedożywienie, a bmi w normie się nie utrzymywało.

Kiedy zmagałam się z zaburzeniami odżywiania przy wadze zagrażającej życiu kierowali mnie do szpitali, podłączali do kroplówek i sond, ale gdy zmagałam się z zaburzeniami odżywiania przy wyższej wadze, myśleli o mnie jak o legendzie, bo znajdowałam w sobie samozaparcie. Kultura diet i szczupłej sylwetki tak bardzo krzywdziła. Obce dziewczyny, które kojarzyłam jedynie z widzenia, zatrzymywały mnie w korytarzu szkoły by zapytać, jak to zrobiłam. Odpowiadałam, że jestem chora, ale ona uparcie twierdziły, że jestem inspiracją. Zazdrościły silnej woli oraz determinacji, nie wiedząc, że ta silna wola to płakanie nad jabłkiem.

Jabłko to nie jabłko. To pół godziny przysiadów, lub zapotrzebowanie na cały dzień, czasem dwa, lub wymuszanie wymiotów, lub początek napadu, lub ryk w poduszkę, bo mój brzuch wyglądał jakoś inaczej niż wcześniej.

Oczywiście, że wyglądał inaczej. Żołądek buntował się przeciwko jedzeniu, bo już się odzwyczaił, ale organizm rozpaczliwie potrzebował energii.

Lecz one twierdziły, że taka cena za moją sylwetkę to nic. Dlaczego miałabym nienawidzić mojej choroby, skoro tak bardzo mi pomogła? Dodała pewności siebie, sprawiła, że ludzie mnie zauważali. Nagle stałam się ciekawą osobą, z historią i doświadczeniami, choć to nie ja byłam w tym ważna, tylko anoreksja. Ja byłam dodatkiem do niej. Nie chorowałam na anoreksję; byłam jej poddaną.

Czemu kiedykolwiek miałabym chcieć być zdrowa, skoro to była najważniejsza, najbardziej interesująca część mnie? Po co miałabym przestać być głodna, zmęczona i chuda, skoro ludzie tak to cenili?

Potem było już za późno, bo chciałam przestać być głodna, ale płakałam nad pustą butelką coli zero, bo tylko z pustką w brzuchu czułam się coś warta.

Piłam wodę smakową, z witaminami, wódkę, ale za każdym razem wracałam do zwyczajnej, przefiltrowanej kranówki, niczym córka marnotrawna, błagając wagę o litość i obiecując, że numerki będą niedługo mniejsze.

Przeglądałam konta zawodowych tancerek na instagramie w chwilach wolnych od nauki i ćwiczeń, bo moje życie towarzyskie znikło. Często zresztą ćwiczyłam wtedy, gdy powinnam się uczyć, lub szukałam, ile kalorii ma jeden cukierek z firmy, która podaje ich wartość energetyczną na sto gramów. Zastanawiałam się, jak produktywniej mogłabym wykorzystywać czas, zamiast oglądania dokumentów youtuberek przechodzących anoreksję, czy tracenia przytomności, gdy za szybko wstawałam.

Gdy byłam dzieckiem, myślałam, że stracenie przytomności jest niezwykle ciekawe. Chciałam wiedzieć, jakie to uczucie. Gdy byłam dzieckiem, ludzie używali słowa "gruba" do opisu mnie, jako pierwsze, co przyszło im na myśl i nie uznawałam tego za coś co złego, dopóki nie dowiedziałam się, że powinnam.

Teraz pragnęłam, by myśleli i mówili "chuda", więc znajdowałam nowe wskazówki; jak omijać posiłki, co spala więcej kalorii, jak można sprawić, by w brzuchu nie burczało podczas lekcji. Znajdowałam rzeczy, które odwracały moją uwagę od jedzenia, na przykład uczenie się matematyki w praktyce. Jak zmieniło się moje bmi po zrzuceniu stu gramów, albo jak długo już nie miałam okresu.

Zastanawiałam się, czemu tak długo nie nadchodził, tak samo jak nad tym, czemu włosy tak strasznie wypadają, czemu paznokcie się rozwarstwiają. Czemu cały czas jest mi zimno. Czemu nie mieszczę zwyczajnej porcji obiadu do żołądka. Czemu smak śniadania to smak porażki.

Zamiast zjedzenia kanapki w ramach śniadania, wybierałam wodę. Zimny płyn spływał w dół w ciągu trzech sekund i znów się trzęsłam z chłodu, ale jakże satysfakcjonujące było uczucie pustki.

Nie miałam obsesji na jej punkcie. Nie chciałam czuć tego ssania w żołądku. Jednak wizja poczucia czegoś innego była przerażająca. Nie tyle samo jedzenie czy bycie pełnym, lecz to, co ono oznaczało, czyli przytycie. Przytycie na pierwszym od doby dwustu kalorycznym posiłkiem wydawało się całkowicie realnym zagrożeniem.

A teraz nie czuję się zagrożona. Jak dobrze jest być bezpiecznym. Jak dobrze jest nie karać własnego ciała za jego potrzeby fizjologiczne i uwarunkowania genetyczne. Jak dobrze jest żyć bez strachu przed kromką białego chleba lub bananem.

Jak dobrze jest żyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro