Rozdział XIII
Wszyscy twoi przyjaciele zamarli a ty nie mogłaś już powstrzymać łez napływających ci do oczu. Pozwoliłaś im spokojnie spływać po twoich policzkach. Dla ciebie czas jakby stanął w miejscu. Yuu oraz Shinoa spojrzeli na siebie po czym uśmiechnęli się. Kiedyś musiało się to zdarzyć.
Pierwsza była Shinoa. Przegryzła pastylkę którą miała w ustach zaraz potem Yuu. Byłaś dumna z tego dzieciaka, choć raz cię posłuchał. Twój skład zrobił to samo. Tak samo jak Kimizuki i Mitsuba. Już po chwili wszyscy przyjaciele, cała twoja rodzina leżała bez życia na ziemi. Ty też miałaś to zrobić....gdy jednak ktoś złapał cię za tył głowy i wsadził ci dwa palce do buzi. Tym kimś był Crowley. Zakasłałaś, starając się nabrać powietrza. Gdy w końcu cię puścił padłaś na kolana kaszląc głośno. Dla ciebie jednak chyba nie było ratunku. Po chwili jednak usłyszałaś te same nabieranie powietrza i głośny kaszel a potem jęknięcie. Spojrzałaś przed siebie i ujrzałaś że nie jesteś jedyna. Zaraz obok ciebie leżał Guren łapiąc się za brzuch. Najwyraźniej arystokrata o srebrnych włosach sprzedał mu solidnego kopniaka. Obok niego stał również i jego oddział.
-Podpułkowniku!- Krzyknęła Shigure starając się wyrwać z uścisku jednego z wampirów, niestety przypłaciła za to mocnym uderzeniem w głowę.
-Związać tę dwójkę, chcę przeprowadzić pewien eksperyment- oznajmił Ferid i wskazał na ciebie i Gurena. Spuściłaś głowę nie patrząc na swoich towarzyszy. Słyszałaś tylko szczęk stali zapinanej na waszych nadgarstkach. Myśli kotłowały ci się w głowie. Dlaczego kazał skuć tylko waszą dwójkę? Zerknęłaś na Gurena. Patrzył wściekłym wzrokiem na szlachcica. Nagle jednak się poderwał i pewnie rzuciłby się na wampira gdyby nie inne wampiry, które natychmiast podbiegły do niego, przytrzymując go. Ten jednak nie dawał za wygraną. Dopiero jak Crowley uderzył go w splot słoneczny, zamarł na chwilę by paść z powrotem na ziemię. Szlachcic sprzedał mu jeszcze kilka kopniaków w twarz.
-Guren!- krzyknęłaś i spojrzałaś na niego
- Zostaw.... ich.....-jęknął przez zęby kuląc się na ziemi
-Hm? Mówiłeś coś?- spytał Ferid odwracając się w stronę mężczyzny
-Wypuść ich!- warknął głośniej po czym podniósł głowę. Nawet jeśli znajdowałaś się w pewnej odległości od niego, bez trudu mogłaś zobaczyć, że ma rozcięty łuk brwiowy oraz a z jego nosa wypływa niewielka stróżka krwi.
- Ohoho! Widzę, że nie tracisz zapału podpułkowniku!- zaśmiał się szlachcic klaszcząc w dłonie- widzę, że w końcu zależy ci na kimś oprócz swojego ego
-Zamknij się!- warknął i ponownie dostał po twarzy tylko tym razem Ferid przygniótł głowę mężczyzny do podłoża swoim butem
- Może zabawimy się w prawdę i wyzwanie, co?
-Zostaw go pijawko! - warknęłaś na co szlachcic uniósł teatralnie brwi
-Naprawdę komuś zależy na takim nieudaczniku- zaśmiał się- porozmawiajmy może o naszym małym sekrecie?
-Pierdol się
-Oj grzeczniej panie namanari, bo zaraz nie będzie tak przyjemnie- słysząc jego słowa zamarłaś, wszystko w twoim umyśle stanęło i echem rozbrzmiewało ci to jedno słowo
-Kto?- spytała zszokowana Mito wpatrując się w Gurena, który spuścił głowę w dół
-Jak?- udało ci się wydusić i spojrzeć na zadowolonego z siebie szlachcica.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro