Rozdział X
- Co dziecko się nagniewało?- spytał Guren po chwili ciszy, która była pomiędzy wami. Akurat schodziłaś schodami do wyjścia z tego zniszczonego budynku. Podpułkownik oczywiście szedł o jakieś dwa kroki za tobą.
- Nie....
- No to czemu się nie odzywasz?
- Bo nie mam powodu.
- Oh! To coś nowego. Chora jesteś? Może masz gorączkę? Pokaż mi tu czoło- powiedział po czym złapał cię za ramię
-Musisz co nie?- mruknęłaś odtrącając jego rękę
-Może i nie muszę- odparł wzruszając ramionami po czym włożył dłonie do kieszeni spodni
-To czemu to robisz?
-Bo lubię cię denerwować- powiedział po chwili namysłu na co na twoich policzkach zagościł ledwo widoczny rumieniec
- I wice wersa- mruknęłaś cicho po czym wyszłaś na zewnątrz budynku. Panowało tam małe poruszenie
-Oh! Dobrze, że jesteś Guren, miałam już cię szukać- powiedziała Mito podbiegając do was na co mężczyzna uniósł wysoko brwi
-Co jest?- spytał od razu poważniejąc
-Yoichi ze składu Shinoy zaobserwował jakiś ruch od północy- powiedziała pewnie, zachęcając gestem dłoni podpułkownika by ten za nią poszedł. Szybko to zrobił a ty zaciekawiona całą tą całą sytuacją podążałaś z nimi. Po krótkiej chwili dostrzegłaś chłopaka, który siedział na murze z łukiem w dłoniach
- Podpułkowniku zobaczyłem ruch i....
-To już wiem konkrety- ponaglał go Guren grzebiąc po kieszeniach marynarki by po chwili wyciągając małą czarną lunetę. Przyłożył ją sobie do oka po czym zaczął ustawiać ostrość
- Zauważyłem kilka ciężarówek- zaczął niepewnie Yoichi, dalej mierząc z łuku. Guren w tym samym czasie wspiął się na murek by na nim kucnąć i obserwować co się tam dzieje ze stoickim spokojem. Czasami tego spokoju naprawdę mu zazdrościłaś.
- Coś przewożą ale nie jestem pewny co dokładnie jedyne co wiem to to, że jest dwóch szlachciców. To ci sami, z którymi walczyliśmy ostatnim razem podpułkowniku
-Przynajmniej wiemy z kim mamy do czynienia- mruknął mężczyzna po czym nawet na ciebie nie patrząc podał ci lunetę. Zawahałaś się ale po chwili wzięłaś ją i przyłożyłaś do oka, chwilę musiałaś ustawać ostrość ale w końcu pokazał ci się wyraźny obraz- Tak z tą dwójką walczyliśmy na pewno
- Kim oni są?- spytałaś obserwując jak pojazd się zatrzymuje i wysiadają z niego dwie dość wysokie postacie. Pierwszy z nich- brunet z tego co przypuszczałaś był bardzo dobrze zbudowany i na jednym ramieniu miał narzuconą pelerynę zaś drugi- srebrnowłosy długie, czarne buty no i dużą kokardę przy swoim białym mundurze. Szlachta jak się patrzy.
- Niższy to Ferid Barthory siódmy protoplasta ten wyższy Crowley Eusford trzynasty protoplasta obaj uczestniczyli w bitwie....
-W Shinjuku...
-Skąd wiedziałaś?- spytał Guren spoglądając na ciebie lekko zaskoczony lecz ty sobie z tego nic nie robiłaś
- Czysty domysł, no i zajrzałam do twoich raportów kiedy nie patrzyłeś....
- Co robiłaś?!
- Ej uspokójcie się, to nie czas ani miejsce na kłótnie- wtrąciła się Mito- Co robimy Guren?- spytała się po chwili na co ten zabrał ci lunetę z rąk nawet cię przy tym nie uprzedzając
-Podejdziemy do nich jak najbliżej się da by dowiedzieć się co ciekawego mają w tych ciężarówkach- oznajmił chowając lunetę do kieszeni munduru- Mito, zwołaj wszystkich Yoichi ty też idź do swojej drużyny
-Tak jest!- powiedział po czym zeskoczył z murku dołączając do kobiety. Ty też powoli się za nimi skierowałaś lecz zatrzymał cię głos twojego przełożonego
-Ty tutaj zostajesz, musimy porozmawiać...-powiedział spuszczając nogi z murku jednocześnie obserwując ruiny, które kiedyś były miastem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro