Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

-Ile będziesz się jeszcze oszukiwać?- spytała dobrze znana mu osoba, obejmująca go od tyłu. Mahiru jego demon i zarazem ukochana, której nie mógł uratować. Ignorował ją ze wszystkich sił. Wiedział, że od czasu do czasu mu się przyglądasz. Nie miał zamiaru pokazać, że coś jest z nim nie w porządku.

-Doskonale wiesz, że ze mną nie wygrasz- szepnęła mu do ucha na co ten mimowolnie się spiął

-Wszytko dobrze?- spytałaś się go odwracając głowę w jego kierunku

-W jak najlepszym- powiedział siląc się na beznamiętny ton, nie sądził że w to uwierzysz, co jak co ale byłaś uparta.

-Guren ja widzę że coś cię trapi...-powiedziałaś kładąc dłoń na jego ramieniu lekko zwalniając. Oho niedobrze, kiedy to robiłaś zawsze kończyło się na obitym ramieniu przez twoją pięść lub bólem głowy przez kolejne pół dnia. Mężczyzna westchnął, nie miał ochoty się z tobą kłócić. Mahiru w tym czasie stanęła za tobą lekko się uśmiechając. Wpatrywała się w Gurena oczekując po nim jakiejkolwiek reakcji, ale ten wyglądał jakby jej po prostu nie widział.

-Powiedz jej... czego się boisz?- spytał demon głaszcząc cię delikatnie po policzku, mężczyzna syknął przeciągle wyrywając ramię z twojego uścisku. Byłaś zaskoczona jego zachowaniem ale nie ustąpiłaś złapałaś go tym razem za rękaw marynarki.

-O co ci chodzi? Czemu się tak zachowujesz?- spytałaś siląc się na jak najmilszy ton

-To nie jest twoja sprawa- powiedział odwracając wzrok gdzieś w innym kierunku

- Zrozum że jako podwładna, ale także koleżanka martwię się o ciebie- powiedziałaś puszczając materiał munduru

-No powiedz jej...- odezwała się Mahiru wpatrując się uważnie w podpułkownika- ...powiedz jej kim tak naprawdę jesteś i co zrobiłeś z tym światem!- powiedziała pojawiając się tym razem za nim

-Zamknij się- nie wytrzymał, zacisnął jedną z dłoni na rękojeści swojej demonicznej broni. Po chwili jego demon zniknął tak niespodziewanie jak się pojawił.

-Guren...-zaczęłaś, ale nie dokończyłaś ponieważ odwrócił się do ciebie na pięcie i dołączył do pozostałych, nie miałaś jednak pojęcia, że te słowa nie były skierowane do ciebie, a mężczyzna nie mógł tego powiedzieć. Nie mógł powiedzieć o tym nikomu. Zacisnął mocniej usta nie zważając na to co sobie o nim pomyślisz. Szczerze? Miał to głęboko w poważaniu. Doskonale zdawał sobie sprawę za kogo uważają go ludzie z Imperialnej Armii Demonów. Za aroganckiego, pyskatego, zapatrzonego w siebie gościa. Z resztą sam zapracował na ten wizerunek. Chciał być taki i ukryć w sobie swój prawdziwy charakter. Nie mógł pozwolić by ktoś się do niego zbliżył i odkrył to co tak mocno chce ukryć już od ośmiu lat. Ignorował twoje wołania złapał mocniej rękojeść swojego miecza zbliżając się szybciej do towarzyszy. Nie miał ochoty prowadzić z tobą żadnych kłótni. W głowie cały czas wybrzmiewały mu słowa jego demona. To było jak koszmar, z którego nie był wstanie się obudzić. Nie potrafił, nie mógł.

Zaczesał włosy do tyłu i poprawił kołnierz marynarki. Nie czuł się najlepiej z myślą, że tak cie potraktował no ale cóż teraz nic nie zrobi przynajmniej teraz.

-Ej...Guren nie powinieneś trochę zluzować?- spytał Yuu podchodząc do niego- przecież nic takiego nie zrobiła...

-To nie twoja sprawa smarkaczu- bąknął mężczyzna w odpowiedzi

-Czasami pomyśl o czym mówisz idioto- powiedział zerkając wymownie na ciebie, Guren wywrócił tylko teatralnie oczami- mówię poważnie...

-Ta jasne, jeszcze nic poważnego z twoich ust nie usłyszałem

-Jesteś jakiś inny od ostatniej bitwy- powiedział Yuu po chwili i oddalił się nie dając czasu podpułkownikowi odpowiedzieć. Guren znów westchnął przeciągle, ale mimo woli obejrzał się za siebie ukradkiem cie obserwując. Widział zamyślenie jak i przygnębienie na twojej twarzy. Może faktycznie potraktował cie trochę za ostro? No ale gdyby tak nie zareagował jego demon dalej by tu stał i go prowokował. Schował dłonie do kieszeni.

-Nie udawaj kogoś kim nie jesteś...- znów usłyszał głos byłej kochanki ale tym razem w głowie- i kim nigdy się nie staniesz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro