Rozdział XV
Wpatrywałaś się w podpułkownika jak zaczarowana. Jeszcze chwilę temu był nawet spokojny, a teraz? Nie dziwiłaś mu się, nie tylko on stracił wszystko na czym mu zależało. Twoja drużyna też poniosła śmierć tylko, że z twojego rozkazu. Jeśli przeżyjesz świadomość o tym jak postąpiłaś, nie da ci już spokojnie zamknąć powiek. Odegnałaś te myśli. W tym momencie najważniejsze było wydostanie się z tego bagna w jakim się znaleźliście. Wy tylko zostaliście i musicie się jakoś z tego wykaraskać. Musisz uspokoić Gurena jak to tylko będzie możliwe.
-Guren, przestań! To nic nie da! Nie zwrócisz im życia!- Krzyknęłaś do dalej szarpiącego się podpułkownika- Słyszysz mnie?!
Guren jednak wydawał się, że cię w ogóle nie słyszał. Musiałaś coś z tym zrobić,
-Oj podpułkowniku, współpracuj tak jak wcześniej to nie zrobimy jej krzywdy- Mruknął Ferid, dając znak swojemu kompanowi, który cisnął cię z impetem w ziemię tak, że na chwilę straciłaś dech. Obróciłaś się na bok kaszląc i starając złapać oddech. W tym momencie miałaś wrażenie, że dostałaś obuchem w tył głowy. Spojrzałaś na Gurena, który w tym momencie stał w kompletnym bezruchu, wpatrując się w ziemie pod nim.
-Jak to....współpracuj? Guren...czy ty?
-Oh! Nareszcie się domyśliłaś? Pewnie sporo było takich sytuacji, w których przychodziłaś do niego i nie zastałaś go, prawda? To teraz już wiesz gdzie był. Przekazywał nam wszystkie informacje. Był po prostu kapusiem!- Spuściłaś wzrok. W głowie miałaś kompletną pustkę.
-To nie możliwe, kłamiesz..... On kłamie prawda Guren?!- Krzyknęłaś zalewając się kolejną falą łez, ale podpułkownik milczał- On musiał mieć do tego jakiś powód!
-Może miał, może nie. Tego ci nie powiem. Wiecznie nie będę robił za jego obrońcę- Mruknął Ferid łapiąc go za włosy i nakierowując jego twarz na twoją. Ból wymalowany na jego twarzy ale też i widoczny w jego oczach załamywał cię jeszcze bardziej. On to zrobił, ten człowiek zdradził całą ludzkość. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę z tego co on musiał przeżyć. Strach i obawa przed tym, że to wszystko wyjdzie na jaw i nie zdoła uratować tego o co tak walczył. Z rozmyślań jednak wyrwał cię huk dosłownie obok ciebie. Zmrużyłaś oczy by kurz i pył nie dostał się do oczu. Guren stał mocno ściskając Ferida za szyję. Jego twarz wyrażała jednocześnie gniew i szaleństwo. To nie mogło się dziać. Szybko podjęłaś kolejną próbę uwolnienia się.
-Zginiesz tutaj pijawko- oznajmił chłodnym głosem i w ułamku sekundy zobaczyłaś jak jego katana pojawia się w jego dłoni, aktywując klątwę i przebijając pierś wampira. W końcu usłyszałaś charakterystyczny zgrzyt towarzyszący otwieraniu kajdan.
-Guren, wiem, że jesteś zły ale nie pozwól by demon zawładnął twoim ciałem!
-Na to już jest niestety za późno- Mruknął, nie zauważyłaś nawet kiedy ten do ciebie podbiegł i złapał cię za gardło by podnieść jednym sprawnym ruchem do góry. Jego tęczówki były krwisto czerwone a źrenice nienaturalnie zwężone.
-Guren...proszę opamiętaj się- Jęknęłaś ze wszystkich sił starając się zaczerpnąć świeżego powietrza. Wpatrywałaś się w niego z przerażeniem jednocześnie szukając czegoś w saszetce.
-Nic mi to nie da i tak jestem zgubiony już nikogo nie mam
-Masz, przecież ja żyję, ja przetrwałam....- jęknęłaś znajdując to czego szukałaś. Nie zwracałaś nawet uwagi, że pozostałe wampiry zbliżają się do waszej dwójki
-Ale reszta zginęła przeze mnie! Powinnaś mnie znienawidzić! Czemu tego nie robisz idiotko?!- Krzyknął po czym zaczął się śmiać.
-Bo cię kocham!- Krzyknęłaś i zanim ten zdołał zareagować wbiłaś w jego plecy strzykawkę z lekiem po czym wtuliłaś się w niego czując przeszywający ból w brzuchu. Znów łzy zaczęły spływać po twoich policzkach. Zsunęłaś się razem z nim na kolana. Zostaliście przeszyci na wylot włócznią. Wczepiłaś palce w jego miękkie ciemne włosy zaczynając krztusić się swoją własną krwią. Poczułaś jak ten również niepewnie obejmuje cię i zaczyna wolno głaskać po plecach.
-Wybacz mi....
-Nic już nie mów. Ja...już ci wybaczyłam dawno.- szepnęłaś osuwając się razem z nim na ziemię. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia byłaś szczęśliwa. Uśmiechnęłaś się lekko po czym wszystko się rozmyło. Nastała ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro