Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział V

Demon Gurena znów stał za tobą śmiejąc się głośno. Spojrzał na swojego pana z wyższością i pewnego rodzaju dominacją. Nienawidził kiedy Mahiru się na niego tak patrzyła. Zaklął cicho dalej wpatrując się to w dziewczynę to w chłopaka z twojego oddziału. Jeszcze brakowało mu kłopotów....

-Mam nadzieję że to był ostatni raz- mruknął jeszcze raz patrząc się w twoje lekko rozkojarzone oczy. Położył dłoń na rękojeści swojej przeklętej broni jednocześnie sprawiając że demon który stał za tobą nareszcie zniknął mu z oczu. Odwrócił wzrok po czym szybkim krokiem udał się naprzód zostawiając ich skołowanych.

-I co? Spełniony?- spytała Mahiru pojawiając się przy nim

-Zamknij się demonie....-warknął mężczyzna czując że jest obserwowany przez osoby, które zostały z tyłu

-Oj Guren, Guren...- westchnęła kręcąc głową- jeśli dalej będziesz taki jaki jesteś wszyscy się od ciebie odwrócą...nawet ci których tak bardzo chronisz

-To nie jest twoja sprawa- powiedział przyspieszając kroku na co Mahiru zareagowała chichotem

-Już zapomniałeś? Przecież jesteśmy połączeni...jesteśmy jednością- szepnęła w jego ucho dotykając miejsca w którym znajdowała się w sumie jeszcze świeża rana po ostatniej walce. Podpułkownik skrzywił się nieco ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku-....wiesz że potrafię dużo- kontynuowała mocniej uciskając materiał munduru...-nawet to by wszystkie twoje problemy prysły! Tylko daj mi przejąć kontrolę....

-Nie-warknął Guren wpatrując się w nią chłodnym wzrokiem- nie pozwolę na to...

-Nigdy nie mów nigdy...- powiedziała uderzając go w ranę na co ten mimowolnie zgiął się w pół. Zamknął oczy sycząc pod nosem niewyraźne przekleństwa

-Guren! Wszystko w porządku?-podbiegłaś do niego lekko przestraszona jego mimiką twarzy oraz tym że uciska ranę. Złapałaś za jego ramie dłonią, ale on szybko strącił ją z siebie.

-Żołnierzu wróć do ...pozostałych- warknął patrząc się na ciebie zimnym wzrokiem, ty jednak miałaś tego serdecznie dość. Złapałaś go za ramię i zmusiłaś by usiadł na gruzie.

-Zachowujesz się gorzej niż pięcioletnie dziecko Guren....czy ty nie widzisz że twoja rana jeszcze się nie zagoiła?!-warknęłaś na tyle cicho by tylko on cię usłyszał, on patrzył się na ciebie przez chwilę po czym westchnął z rezygnacją

-Posłuchaj to nie ta...-nie udało mu się dokończyć

-To jak? No powiedz!

-Ogłaszam postój-powiedział donośnie tak by wszyscy go usłyszeli po czym wstał i ominą ciebie wkładając dłonie do kieszeni spodni, odwrócił się do ciebie i popatrzył wzrokiem kompletnie wypranym z emocji- jeszcze jedna taka zaczepka to porozmawiamy inaczej- mruknął po czym poszedł niespiesznie do swojego oddziału.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro