Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szesnasta kropla w morzu smutku

9 lipca nadszedł szybciej niż Hideko by tego chciała i zdecydowanie nie zdążyła mentalnie się na to przygotować. Pomimo ogromnego smutku jej towarzyszącemu, wstała z łóżka jak tylko zadzwonił budzik. Z zaskoczeniem stwierdziła, że tej nocy nie obudziła się o 2:00 jak to miała w zwyczaju. Siedząc na łóżku westchnęła głęboko i przetarła zaspaną twarz dłońmi. Nie pozostało jej nic innego jak wzięcie prysznica i wyszykowanie się na wyprawę z Kotaro. Postanowiła założyć koszulkę od tej Sowy i krótkie spodenki. Do plecaka wrzuciła najpotrzebniejsze rzeczy po czym weszła do kuchni aby zjeść śniadanie.

- Dzień dobry. - przywitała się z nią matka stawiając na stole talerz.

- Dzień. - mruknęła siadając na krześle.

W milczeniu pomiędzy kęsami obserwowała jak Chisato szykuje sobie jedzenie do pracy. Nawet w sobotę miała dyżur w szpitalu, ciężko jest utrzymać dwie osoby z pensji pielęgniarki. Nageki właśnie myślała ile jej matka dla niej robi gdy usłyszały pukanie do drzwi wejściowych. Nastolatka wstała od stołu i korytarzem podeszła do wejścia. Otwierając drzwi w progu zobaczyła uśmiechniętego od ucha do ucha Bokuto ubranego w koszulkę z sową i z plecakiem na ramieniu.

- Hey, hey, hey! - przywitał się głośno i wszedł do środka nie czekając na zaproszenie.

- Ta, rozgość się. - burknęła pod nosem, zamykając drzwi.

Siatkarz doskonale wiedział gdzie iść więc sam dostał się do kuchni i przywitał z panią Nageki. Zaraz i on dostał porcję posiłku chociaż Hideko była pewna, że jadł on już w domu.

- Pospiesz się bo mamy jeszcze spotkać się z Kuroo. - powiedział z pełną buzią.

- Dlaczego? - podniosła na niego zaskoczony wzrok.

- Żebyśmy nie musieli płacić za pociąg to zawiezie nas jego starsza siostra. - wyjaśnił marszcząc brwi. - Nie mówiłem Ci? - zapytał zdezorientowany.

- Nie. - westchnęła poirytowana.

- To już mówię. - wymamrotał między kęsami. - Wczoraj zgadałem się z Kuroo a on powiedział, że jego siostra musi jechać nad morze w związku ze studiami czy czymś takim. - wzruszył obojętnie ramionami.

- Aha. - mruknęła grzebiąc widelcem w jedzeniu. - Skończyłam. - poinformowała wstając z krzesła.

Odniosła niedokończony posiłek na blat i zabrała swój plecak z pokoju. W przedpokoju czekał na nią Kotaro zakładający buty, Chisato chciała mu jeszcze dać jedzenie na drogę, które chętnie przyjął. Trzecioklasistka z obojętnym wyrazem twarzy wsunęła wytarte trampki na stopy i bez słowa wyszła z mieszkania. Schodząc po schodach słyszała jak głos chłopaka niesie się po korytarzu gdy żegnał się z kobietą i obiecywał, że będzie dbał o Hideko. Dogonił ją przed blokiem gdzie nastolatka stała mrużąc oczy przed promieniami słońca.

- Chodźmy. - powiedział kładąc jej dłoń na ramieniu.

Pokiwała głową i pozwoliła się prowadzić na spotkanie z kapitanem Nekomy.

~

Już z daleka było widać ponadprzeciętnie wysokiego trzecioklasistę i jego stojące, czarne włosy. Bokuto zobaczył go jeszcze wcześniej niż Nageki i zaczął energicznie machać i krzyczeć do przyjaciela. Podchodząc do niego zauważyli, że razem z nim jest też rozgrywający, który standardowo stał zatopiony myślami w swojej grze.

- Hey, hey, hey! - przywitał się tak głośno, że ludzie wokół odwrócili się do nich.

- Nageki-san! Bokuto! - brunet wyszedł im na spotkanie ciągnąc za sobą drugoklasistę.

- O której będziemy mogli pojechać? - zapytał białowłosy kątem oka zerkając na towarzyszkę.

- Za około dwie godziny powinna skończyć zajęcia. - odparł Tetsuro patrząc na zegarek.

- Pójdziemy gdzieś w tym czasie? - zaproponował atakujący.

- Nie chcę. - przerwała im Hideko. - Chcę gdzieś usiąść i wypić herbatę. - podniosła smutny wzrok na przyjaciela.

- Popieram. - mruknął Kenma znad konsoli.

- No dobrze. - westchnął Kuroo. - Chodźmy, tam jest fajna kawiarnia. - wskazał ręką kierunek.

Razem z rozgrywającym poszli przodem prowadząc ich w odpowiednią stronę.

- Dasz radę Hideko. Wierzę w Ciebie. - szepnął Bokuto idąc obok niej.

- Dziękuję Kotaro. - odszepnęła siląc się na słaby uśmiech.

Dotarli na miejsce i weszli do środka a wnętrze pełne było przeróżnych roślin. Zajęli czteroosobowy stolik i w milczeniu wybrali swoje zamówienia z karty. Tetsuro wraz z Bokuto poszli do kasy uprzednio konfiskując Kozume grę.

- Irytujący. - burknął blondyn podpierając brodę na dłoni.

- I głośni. - dodała zerkając za okno.

W tej pozycji zastali ich kapitanowie wracający z ciastami. Białowłosy postawił przed Nageki jej ulubione czekoladowe.

- Nie chciałam ciasta. - zauważyła patrząc na deser.

- I tak Ci wziąłem. - odparł posyłając jej szeroki uśmiech.

Z westchnięciem zrezygnowania sięgnęła po widelec i wbiła go w puszyste ciasto. Do jej nozdrzy dotarł kuszący zapach czekolady, który tak uwielbiała. Mieszał się on z zapachem szarlotki, którą zamówił rozgrywający, bezą jedzoną przez Kotaro i sernikiem stojącym przed brunetem. Dziewczyna z nostalgią obserwowała żywą rozmowę kapitanów, którzy nie szczędzili śmiechów i słownych przepychanek. Ona natomiast z Kenmą naprzeciwko w milczeniu skończyli swoje ciasta i popijali ciepłe napoje, które wcześniej przyniósł im kelner.

- A ty Nageki-san? - usłyszała pytanie przywracające ją do świadomości.

- Co ja? - spojrzała zdezorientowana na Tetsuro.

- Masz jakieś plany na przerwę letnią? - powtórzył pytanie.

- Nie. - pokręciła głową i wróciła do herbaty.

- Może wybierzecie się gdzieś z nami? - zaproponował brunet.

- Najpierw musimy zdać egzaminy. - przypomniała białooka.

- Ty nie masz się o co martwić. - zaśmiał się Kotaro. - Przecież przez dwa lata byłaś w najlepszej klasie. - zaznaczył patrząc na nią wymownie.

- Od lutego praktycznie się nie uczyłam. - burknęła spuszczając wzrok.

- Dlaczego? - zaciekawił się Kenma podnosząc na nią spojrzenie.

Bokuto gwałtownie wciągnął powietrze i już miał się odezwać ale Nageki uniosła rękę aby go powstrzymać. Spojrzała prosto w brązowe oczy rozgrywającego wewnętrznie przełamując się aby odpowiedzieć na jego pytanie.

- W lutym zmarł mój starszy brat. - powiedziała spokojnie.

- Oh. - mruknął tylko i spuścił wzrok poświęcając całą swoją uwagę na kubku trzymanym w dłoniach.

- Przepraszam, nie wiedzieliśmy. - szepnął zmieszany Kuroo.

Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i dopiła herbatę do końca. Gdy wszyscy skończyli swoje jedzenie w ciszy przerywanej tylko wtrąceniami Bokuto i Tetsuro, wyszli z lokalu i ruszyli na miejsce spotkania z siostrą bruneta.

Podeszli do czarnego samochodu przy którym stała wysoka, szczupła dziewczyna o czarnych włosach rozwiewanych przez wiatr.

- Siostro, Bokuto miałaś okazję poznać a to jest jego... przyjaciółka, Nageki Hideko. - przedstawił licealistkę.

- Kuroo Taeko. - uśmiechnęła się szeroko studentka ignorując chłód bijący od trzecioklasistki. - Wsiadajcie i jedziemy. - machnęła ponaglająco ręką i wsiadła do samochodu.

- Jest dość chaotyczna, energiczna i lubi dużo mówić. - uprzedził kapitan Nekomy.

- Cudnie. - burknęła sarkastycznie białooka.

Nie żegnając się weszła do samochodu i usiadła na tylnym siedzeniu. Zaraz dołączył do nich Kotaro siadający z przodu przez co Nageki mentalnie przygotowała się na ich gadanie przez całą drogę.

~

Gdy dojechali na miejsce było samo południe a głowa Hideko pękała z bólu. Jak najszybciej wyszła z samochodu a pierwsze co w nią uderzyło to wiatr niosący zapach morza, który tak uwielbiała. Z nostalgii w jej oczach zakręciły się łzy.

- Wrócimy pociągiem. - powiedział Bokuto stając obok niej.

- Dobrze. - pokiwała wolno głową.

- Chodźmy. - złapał ją za rękę i delikatnie pociągnął za sobą lecz dziewczyna nie chciała iść. - Co się dzieje? - zapytał odwracając się do niej.

- Boję się... - szepnęła spuszczając wzrok.

- Czego? - podszedł do niej i kucnął przed nią.

- Boję się, że się rozkleję. - wyjaśniła uciekając wzrokiem na boki.

- Trudno. - wzruszył ramionami. - Cierpisz Hideko i nic w tym dziwnego, że chce Ci się płakać. - zapewnił ujmując jej dłonie. - Chodźmy. - podniósł się i lekko poprowadził za sobą.

Zrównała z nim krok i w milczeniu omijali ludzi aby dotrzeć na plażę okrytą skałami. Bryza bawiła się czarnymi kosmykami Nageki i szarpała ich ubrania. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko czując dobrze znane jej emocje i doznania. Uwielbiała ten szum, kolor wody, promienie słońca bawiące się na spienionych grzbietach fal, piski ptaków i sól z powietrza osadzającą się na rzęsach i ustach. Zamknęła oczy i wzniosła twarz ku słońcu aby światło mogło odbić się od jej bladej cery. Gdy Bokuto na nią spojrzał w jego żółtych oczach pojawiły się iskierki spowodowane szczęściem albo lipcowym słońcem. Lśniące, czarne włosy, jasna skóra i białe usta sprawiały, że wyglądała jak duch lecz dla niego była ona aniołem. Zmęczonym i doświadczonym przez życie co widać było przez cienie pod oczami ale dla niego była najcudowniejszą istotą jaką mógł spotkać. Była tak krucha a zarazem miała tak silny charakter, że nie raz się na nim sparzył. Nie miał jej tego za złe, była taka jaka była i za żadne skarby nie chciał jej zmieniać.

- Sowo. - powiedziała przerywając jego rozmyślania.

Otrząsnął się i zauważył, że i ona patrzy się na niego od dłuższej chwili.

- Tak? - zapytał zakłopotany.

- Uwielbiam Cię. - uśmiechnęła się do niego delikatnie.

- Też Cię uwielbiam Hideko. - odpowiedział odwzajemniając gest.

- Mógłbyś coś dla mnie zrobić? - szepnęła rumieniąc się lekko co nie było częstym widokiem.

- Co tylko zechcesz. - odparł zauroczony tym widokiem.

- Pocałuj mnie. - poprosiła bez cienia zawahania.

- Co? - zachłysnął się powietrzem nie będąc pewnym czy dobrze zrozumiał.

- Słyszałeś Kotaro. - zaśmiała się cicho z jego miny.

Jego poliki nabrały intensywnego, czerwonego koloru lecz pomimo tego przyłożył dłoń do jej policzka i nachylił się aby pokonać sporą różnice wzrostu. Zamykając oczy przyłożył swoje wargi do jej i pocałował delikatnie, ledwo muskając jej usta. Pierwszym co poczuł był zapach czarnej herbaty a potem słony smak jej ust na których osiadła bryza. W jego brzuchu tańczyło stado motyli niemal tak intensywnie jak te jej. Zatopiła zimne palce w jego białe włosy przyciągając go bliżej siebie i pogłębiając pocałunek. Do niej natomiast dotarł tak dobrze znany jej zapach żelu do włosów i wody kolońskiej, która tak jej się podobała. Stali tak otoczeni szumem morza i oświetlani słońcem w zenicie.

- Dziękuję. - szepnęła w jego usta.

- To ja Ci dziękuję. - odpowiedział równie cicho. - Dziękuję, że otworzyłaś się przede mną. - dodał odsuwając się od niej.

- Jakbyś nie był taki uparty to nadal żyłabym w swojej bańce smutku. - uśmiechnęła się pod nosem. - Nadałeś mojemu szaremu życiu trochę koloru. - dodała cicho.

- Dobrze, że ja a nie ktoś inny. - wypiął dumnie pierś. - Taki Toshida na przykład. - burknął marszcząc czoło.

- A Ty go nadal przeżywasz? - spojrzała na niego z politowaniem. - My tylko razem tańczymy. - westchnęła odwracając się aby podziwiać horyzont.

- To nie zmienia faktu, że go nie lubię. - mruknął mrużąc oczy.

- Nie, Ty jesteś po prostu zazdrosny. - odparła rozbawiona.

- Może i tak. - wzruszył obojętnie ramionami. - Ale teraz już nie ma ze mną szans. Jesteś moją Małą Sówką. - położył jej dłoń na głowie i lekko potargał włosy.

- Małą Sówką? - uniosła brwi zdziwiona.

- Tak, jesteś super niziutka! - zaśmiał się głośno.

- To Ty jesteś wyrośnięty. - strąciła jego rękę ze swojej głowy.

- Oj tam i tak wiem, że mnie uwielbiasz. - powiedział pewny siebie.

Pokręciła tylko głową i wtuliła się w bok siatkarza zamykając oczy aby wsłuchać się w szum fal.

-----

Hey, hey, hey!

Jak wrażenia? Nie szczędźcie mi gwiazdek, proszę <3

I zostawcie po sobie jakiś komentarz żebym chciał wiedziała czy to co robię ma sens.

Love u <33

~ Airi

-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro