Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czwarta kropla w morzu smutku

Weszła na teren szkoły bledsza niż zwykle a jej sińce pod oczami przypominały ciemne półksiężyce. Usiadła w swojej ławce ze słuchawkami w uszach i wzrokiem wbitym w okno a raczej krajobraz za nim.

- Hey! Hey! Hey! - do klasy wparadował roześmiany Kotaro.

Odnalazł dziewczynę wzrokiem i pewnym krokiem podszedł do niej. Poprzedniego popołudnia dużo o niej myślał przez co dostało mu się od Akaashiego za rozkojarzenie na treningu. Właściwie to cieszył się, że dziewczyna ma przyjaciela a może nawet kogoś więcej. W końcu przyjaciele rzadko dają sobie róże i obejmują się na środku placu przed szkołą. Dotarło wtedy do niego, że z dziewczyną wcale nie musi być tak źle jak wygląda, może po prostu nie lubi chodzić do szkoły albo zmieniła ją nie z własnej woli. Bo to, że ta dziewczyna przeniosła się do nich z innej szkoły nie ulegało wątpliwości, w przeciwnym razie by ją kojarzył chociażby przez ponurą aurę.

- Nageki-san! - usiadł obok dziewczyny przystawiając sobie krzesło. - Jak tam wczorajszy wieczór? - zapytał uśmiechając się szeroko.

Naprawdę liczył na to, że Hideko zaraz odwróci się do niego, delikatnie się uśmiechnie i powie, że świetnie bawiła się ze swoim przyjacielem. Nie wiedział jednak, no bo skąd, że brunetka miała fatalny dzień i jeszcze gorszą noc. Spojrzała na niego przeszywając go bladymi tęczówkami na wskroś niczym szpilkami zrobionymi z czystego lodu.

- Nageki... - szepnął cicho zachłystując się powietrzem.

Smutek i złość w jej oczach były jak morze, w którym tak łatwo można było utonąć.

- Bokuto. - odpowiedziała mu spokojnie.

- Co... Co się wczoraj stało? - ujął jej dłoń i natychmiast się odsunął czując jej zimno.

- Nic. - wzruszyła ramionami niezrażona jego reakcją.

- Wiem, że coś się stało. - odparł z żalem. - Czy ten chłopak coś Ci zrobił? - dopytywał przerażony jej bólem.

Spojrzała na niego unosząc jedną brew, widział ich? Jeśli tak to wyjaśniało jego radość, zainteresowanie i pytanie.

- Nie. - westchnęła ponownie odwracając się do okna.

- Martwię się o Ciebie. - wyznał cicho spuszczając wzrok.

- Tsh. - prychnęła spoglądając na niego kątem oka. - Znamy się cztery dni. - rzuciła obojętnie.

- To nie zmienia faktu, że się martwię. - mruknął lekko zirytowany jej oziębłością.

- Bokuto-kun. - podszedł do nich zmartwiony Komi. - Akaashi-kun chciałby z Tobą porozmawiać, czeka przed klasą. - dodał zerkając niepewnie na dziewczynę.

Szatyn szczerze podziwiał kapitana za upór i zawziętość w tym aby zbliżyć się do dziewczyny. On sam bał się jej a raczej uczuć od niej bijących przez co jego plan poznania jej bliżej spalił na panewce.

- Chyba wiem o co chodzi. - westchnął białowłosy wstając z krzesła.

Wyszedł z sali ostatni raz zerkając na samotną postać w kącie.

- Akaashi. - skinął mu głową gdy był już na korytarzu.

- Bokuto-san, co się dzieje? - zapytał brunet krzyżując ręce na piersi.

- Wiesz... - westchnął kapitan przecierając twarz dłonią. - Chodź, sam się przekonasz. - machnął na drugoklasistę aby wszedł za nim do klasy.

Zaskoczony rozgrywający poszedł za Kotaro aż do ławki Hideko.

- Nageki-san. Poznaj proszę mojego przyjaciela. - kapitan stanął przed brunetką.

Powoli odwróciła się do chłopaków i podniosła wzrok na nowo przybyłego. Chłopak rozchylił usta chcąc się przedstawić lecz jego język odmówił mu posłuszeństwa. Jej oczy... brakowało mu dobrego określenia na to co w nich zobaczył.

- Teraz już wszystko rozumiesz, Akaashi. - Bokuto położył mu dłoń na ramieniu.

- Tak. - wychrypiał otrząsając się z szoku. - Akaashi Keiji. - ukłonił się lekko przed dziewczyną.

- Nageki Hideko. - odpowiedziała odwracając się do okna.

- Bokuto-san, teraz już wszystko rozumiem lecz pomimo tego musisz zmienić podejście do treningów. - brunet spojrzał na trzecioklasistę. - Niedługo mecz z Nekomą a Ty praktycznie nie uczestniczysz w treningach. - stwierdził patrząc na niego znużonym wzrokiem.

- Wszystko się zmieni jak Nageki-san pójdzie ze mną. - stwierdził pewnie, uśmiechając się lekko.

- W takim razie powodzenia. - rozgrywający odwrócił się na pięcie ruszając do wyjścia z sali.

Atakujący odprowadził go wzrokiem po czym spojrzał na drobną postać w czerni.

- Pójdziesz? - zapytał z nadzieją w głosie.

Nie odpowiedziała mu, nawet się nie ruszyła. Spuścił głowę zrezygnowany i usiadł do ławki widząc wchodzącego do klasy nauczyciela.

~

Spakowała torbę po ostatniej lekcji kątem oka obserwując białowłosą sowę również pakującą swoje rzeczy. Podeszła do niego z obojętną miną czekając aż skończy. Spojrzał na nią zaskoczony zarzucając torbę na ramię.

- Tak, Nageki-san? - zapytał przypatrując się jej z góry.

- Pójdę. - powiedziała cicho.

Chłopak uśmiechnął się szeroko pomimo bijącego od niej przygnębienia i chwycił dziewczynę za nadgarstek oplatając go długimi palcami. Pociągnął ją za sobą do wyjścia z klasy i prowadził tak przez cały korytarz.

- Masz zimne dłonie. - stwierdził wychodząc na zewnątrz.

Wzruszyła tylko ramionami poirytowana jego zachowaniem lecz nie walczyła z nim, nie miała na to siły.

- Przyprowadziłem gościa! - krzyknął głośno wchodząc na halę.

- Nie drzyj się. - burknęła patrząc na niego obojętnie.

- Wybacz. - skołowany podrapał się z tyłu głowy wolną ręką.

- Nageki-san. - skinął jej głową Akaashi unikając jej wzroku.

- Usiądź sobie na trybunach a ja pobiegnę się przebrać, dobrze? - poprosił Kotaro wskazując na wolne krzesła.

Wyswobodziła się z uścisku jego dłoni i wolno podeszła we wskazane jej miejsce. Położyła torbę obok nóg siadając i chowając dłonie do kieszeni bluzy. Tępym wzrokiem wpatrywała się w boisko i sylwetki poruszające się na nim. Ciekawskie spojrzenia w jej stronę nie robiły na niej wrażenia.

- Zagrajmy! - zaśmiał się głośno kapitan wychodząc z szatni.

- Wrócił nasz Bokuto. - stwierdził Haruki patrząc na rozgrzewającego się trzecioklasistę.

Cała drużyna czuła dziwną energię bijącą od nieznajomej dziewczyny na trybunach lecz widok roześmianego i pełnego energii kapitana nieco rozpraszał mrok wkradający się w ich serca i głowy.

Obserwowała rozgrzewkę z obojętnością i dopiero jak zaczęli grać otworzyła oczy nieco szerzej niż zwykle. Nie rozumiała tego, nie znała się ale gdy Akaashi podbił piłkę w górę a Kotaro wziął rozbieg i do niej wyskoczył... to było coś innego. Wydawało jej się, że on leciał. Nie sądziła, że siatkówka może być taka piękna.

Gdy to wszystko się skończyło wzięła swoją torbę i bez słowa opuściła halę. Spokojnym krokiem, wkładając słuchawki do uszu zbliżała się do bramy.

- Nageki-san! - krzyknął za nią Bokuto dobiegając do niej.

- Tak? - spojrzała na niego odkładając słuchawki.

- Jak Ci się podobało? - zapytał z błyskiem w oku.

- Było normalnie. - wzruszyła ramionami wracając do marszu.

Szedł obok niej nawet gdy wyszli już poza teren szkoły.

- Po co ze mną idziesz? - westchnęła cicho wpatrując się przed siebie.

- Odprowadzam Cię do domu abyś bezpiecznie dotarła. - odparł z uśmiechem.

- Aha. - burknęła pod nosem nie zwracając uwagi na jego entuzjazm.

Patrzył na nią z góry w milczeniu, chciał przerwać tę ciszę jednocześnie nie chcąc jej spłoszyć. Jakie było jego zaskoczenie gdy to ona ją przerwała.

- Dlaczego to Ty zawsze skakałeś do piłki? - zapytała cicho, tak cicho, że ledwo ją usłyszał.

- Ponieważ jestem asem. - odpowiedział szeroko się do niej uśmiechając.

- Kto to as? - podniosła na niego smutny wzrok. - Twój uśmiech mnie obrzydza. - dodała marszcząc delikatnie nos.

- As to osoba w drużynie, która zdobywa najwięcej punktów. - wypiął dumnie pierś nic nie robiąc sobie z jej uwagi.

- Aha. - mruknęła ponownie odwracając wzrok na chodnik przed sobą.

- Nic nie wiesz o siatkówce? - przekrzywił głowę zdziwiony.

Pokręciła wolno głową a jej czarne włosy zafalowały delikatnie. Do końca drogi już nic więcej nie mówili. Dopiero pod jej blokiem licealistka zatrzymała się z głową spuszczoną w dół.

- To tutaj. - powiedziała cicho.

- W takim razie, do jutra. - położył jej swoją dużą dłoń na włosach i lekko potargał.

Zaskoczona jego ruchem nic nie odpowiedziała, jedynie odwróciła się obserwując jego oddalającą się sylwetkę. To już drugi raz gdy wzbudził w niej jakąś emocję, w dodatku tego samego dnia.

Westchnęła cicho wchodząc do szarego mieszkania i od razu kierując się do pokoju. Położyła się na łóżku z początku patrząc w sufit lecz zamknęła oczy by oddać się w objęcia snu, który i tym razem nie przyniósł żadnego ukojenia.

~

Weekend spędziła tak jak każdy inny. Leżała w łóżku myśląc i rozpamiętując to co było. Irytowały ją własne myśli, dręczyły po nocach i nie dawały skupić się w ciągu dnia. Przyprawiały o ból głowy i zimne dreszcze na plecach. Poniedziałek był dniem jak każdy poprzedni. Poranna pobudka, wyjście do szkoły a w niej irytujący Bokuto gadający jej nad uchem. Tym razem nie poszła na jego trening, raz jej starczy.

- Nageki-san! - usłyszała za sobą wołanie gdy wyszła z budynku szkoły.

Nie zatrzymała się, doskonale wiedziała, że to ta sowa ją woła.

- Nageki-san. - chłopak dobiegł do niej i zatrzymał się przed nią.

Podniosła na niego zimny wzrok.

- Nie pójdziesz dzisiaj ze mną na trening? - zapytał przekrzywiając głowę z nutą smutku w głosie.

- Nie. - odparła mijając go i wychodząc poza teren szkoły.

Dogonił ją by iść z nią ramię w ramię w zupełnym milczeniu. Nie obchodziło ją po co z nią idzie, co chce tym osiągnąć i to, że nie idzie na halę. Odprowadził ja pod same drzwi lecz na nieszczęście Nageki przed budynkiem spotkali jej matkę wracająca z zakupów.

- Hideko. - przywitała się cicho z córką.

- Matko. - skinęła jej wolno głową.

- Dzień dobry. - Kotaro uśmiechnął się szeroko do kobiety. - Bokuto Kotaro, chodzę z Nageki-san do klasy. - przedstawił się kłaniając.

- Dzień dobry, Nageki Chisato. - posłała mu zbolały uśmiech. - Może wejdziesz na chwilę? - zaproponowała podchodząc do drzwi wejściowych.

- Chętnie, dziękuję. - odpowiedział zerkając przy tym na Hideko, która jak zwykle pozostawała obojętna.

Weszli za kobietą do bloku a potem do mieszkania. Pierwsze co uderzyło w siatkarza to wszechobecna szarość, zaduch i uczucie przytłoczenia. W środku było również okropnie pusto, nie było żadnych ozdób, pamiątek ani zdjęć. Gołe, szare ściany, biały sufit i szare panele nie okryte żadnym dywanem. Zdjął buty oraz marynarkę od mundurka i powoli, jakby bojąc się co zastanie dalej, wszedł do środka. Salon był dokładnie w tych samych barwach, kanapa jedynie była czarna. Kuchnia nie miała w sobie domowego ciepła i podejrzewał, że rzadko są w niej przygotowywane pełne, rodzinne posiłki.

- Może pójdźcie do pokoju a ja coś ugotuję? - zaproponowała pielęgniarka odkładając siatki z zakupami na blat.

Licealistka bez słowa wyszła z pomieszczenia wychodząc na korytarz a nim kierując się do swojego niedużego pokoju. Żółtooki poszedł za nią ciekawy, co zastanie w czterech ścianach dziewczyny. Chłód a jednocześnie brak świeżego powietrza, to dotarło do niego pierwsze. Czarna podłoga, czarne meble i szare ściany a do tego brak światła słonecznego. Brunetka leżała na łóżku wpatrując się w sufit ale też jakby czekając na jakiekolwiek odprężenie.

- Nageki... - szepnął kucając obok łóżka.

- Nie wiem co tu robisz, mało mnie to obchodzi. - burknęła nawet na niego nie patrząc. - Twoja obecność tu nie jest mi na rękę ale jak już tu jesteś to chociaż daj mi spać. - westchnęła przekręcając się na bok.

- Jest jeszcze wcześnie. - zauważył zdziwiony.

Nie odpowiedziała mu zamykając oczy chcąc odciąć się od świata zewnętrznego. Chłopak wstał i postanowił zrobić coś, co jeszcze bardziej zdenerwuje dziewczynę. Podszedł do okna i jednym, płynnym ruchem odsłonił żaluzje wpuszczając popołudniowe słońce do pokoju. Zmrużył oczy czując promienie boleśnie drażniące oczy i odwrócił się do wnętrza pokoju. Pyłki kurzu wirowały w powietrzu uzmysławiając mu jak brudno a zarazem pusto było w tym pokoju. Dziewczyna poderwała się z łóżka patrząc na niego z nienawiścią. Odepchnęła go od okna chcąc ponownie je zasłonić lecz siatkarz był dla niej za ciężki. Nie przesunął się nawet o milimetr zmuszając ją do patrzenia prosto na niego a jednocześnie w promienie słońca. Jej cera była tak blada, że miał wrażenie, że odbija ona światło i święci swoim własnym blaskiem. Blade tęczówki iskrzyły małymi ognikami a czarne włosy miały przepiękny połysk. Tak, w tym momencie Bokuto Kotaro stwierdził, że ta dziewczyna pomimo swojego chłodu i grymasu złości na twarzy jest na swój wyjątkowy sposób piękna. Uspokoiła złość a na jej twarzy znowu zagościła obojętna maska. Odwróciła się gwałtownie na pięcie i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Kotaro wyszedł za nim uprzednio wzdychając głęboko.

- Zaraz będzie gotowe. - poinformowała matka dziewczyny rozstawiając talerze.

- Nie jestem głodna. - burknęła Hideko sięgając po butelkę z wodą.

- Chociaż z nami posiedź. - poprosiła patrząc na nią błagalnie.

- Nie. - wzruszyła lekceważąco ramionami. - A Ty. - wskazała na chłopaka. - Nie wchodź więcej do mojego pokoju. - warknęła mijając go w przejściu.

Weszła do pokoju ponownie głośno zamykając za sobą drzwi. Siatkarz popatrzył przepraszająco na Panią Chisato.

- Wybacz jej. - poprosiła przecierając zmęczoną twarz. - Jesteś pierwszą osobą od dwóch miesięcy, która w jakikolwiek sposób zbliżyła się do niej. Nawet jeśli chodzi tylko o odprowadzenie do domu. - wyjaśniła siadając przy stole. - Nie zostawiaj jej, proszę. - zakryła twarz dłońmi a przez jej ciało przeszła fala szlochu.

- Niech się Pani nie martwi! - usiadł przed nią z szerokim uśmiechem. - Jeszcze sprawię, że usłyszy Pani jej głośny śmiech. - zapewnił z figlarnym błyskiem w oku.

-----

Hey, Hey, Hey!

Mam nadzieję, że Wam się podobało.

Miłego!

~ Airi

-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro