Czwarta kropla w morzu smutku
Weszła na teren szkoły bledsza niż zwykle a jej sińce pod oczami przypominały ciemne półksiężyce. Usiadła w swojej ławce ze słuchawkami w uszach i wzrokiem wbitym w okno a raczej krajobraz za nim.
- Hey! Hey! Hey! - do klasy wparadował roześmiany Kotaro.
Odnalazł dziewczynę wzrokiem i pewnym krokiem podszedł do niej. Poprzedniego popołudnia dużo o niej myślał przez co dostało mu się od Akaashiego za rozkojarzenie na treningu. Właściwie to cieszył się, że dziewczyna ma przyjaciela a może nawet kogoś więcej. W końcu przyjaciele rzadko dają sobie róże i obejmują się na środku placu przed szkołą. Dotarło wtedy do niego, że z dziewczyną wcale nie musi być tak źle jak wygląda, może po prostu nie lubi chodzić do szkoły albo zmieniła ją nie z własnej woli. Bo to, że ta dziewczyna przeniosła się do nich z innej szkoły nie ulegało wątpliwości, w przeciwnym razie by ją kojarzył chociażby przez ponurą aurę.
- Nageki-san! - usiadł obok dziewczyny przystawiając sobie krzesło. - Jak tam wczorajszy wieczór? - zapytał uśmiechając się szeroko.
Naprawdę liczył na to, że Hideko zaraz odwróci się do niego, delikatnie się uśmiechnie i powie, że świetnie bawiła się ze swoim przyjacielem. Nie wiedział jednak, no bo skąd, że brunetka miała fatalny dzień i jeszcze gorszą noc. Spojrzała na niego przeszywając go bladymi tęczówkami na wskroś niczym szpilkami zrobionymi z czystego lodu.
- Nageki... - szepnął cicho zachłystując się powietrzem.
Smutek i złość w jej oczach były jak morze, w którym tak łatwo można było utonąć.
- Bokuto. - odpowiedziała mu spokojnie.
- Co... Co się wczoraj stało? - ujął jej dłoń i natychmiast się odsunął czując jej zimno.
- Nic. - wzruszyła ramionami niezrażona jego reakcją.
- Wiem, że coś się stało. - odparł z żalem. - Czy ten chłopak coś Ci zrobił? - dopytywał przerażony jej bólem.
Spojrzała na niego unosząc jedną brew, widział ich? Jeśli tak to wyjaśniało jego radość, zainteresowanie i pytanie.
- Nie. - westchnęła ponownie odwracając się do okna.
- Martwię się o Ciebie. - wyznał cicho spuszczając wzrok.
- Tsh. - prychnęła spoglądając na niego kątem oka. - Znamy się cztery dni. - rzuciła obojętnie.
- To nie zmienia faktu, że się martwię. - mruknął lekko zirytowany jej oziębłością.
- Bokuto-kun. - podszedł do nich zmartwiony Komi. - Akaashi-kun chciałby z Tobą porozmawiać, czeka przed klasą. - dodał zerkając niepewnie na dziewczynę.
Szatyn szczerze podziwiał kapitana za upór i zawziętość w tym aby zbliżyć się do dziewczyny. On sam bał się jej a raczej uczuć od niej bijących przez co jego plan poznania jej bliżej spalił na panewce.
- Chyba wiem o co chodzi. - westchnął białowłosy wstając z krzesła.
Wyszedł z sali ostatni raz zerkając na samotną postać w kącie.
- Akaashi. - skinął mu głową gdy był już na korytarzu.
- Bokuto-san, co się dzieje? - zapytał brunet krzyżując ręce na piersi.
- Wiesz... - westchnął kapitan przecierając twarz dłonią. - Chodź, sam się przekonasz. - machnął na drugoklasistę aby wszedł za nim do klasy.
Zaskoczony rozgrywający poszedł za Kotaro aż do ławki Hideko.
- Nageki-san. Poznaj proszę mojego przyjaciela. - kapitan stanął przed brunetką.
Powoli odwróciła się do chłopaków i podniosła wzrok na nowo przybyłego. Chłopak rozchylił usta chcąc się przedstawić lecz jego język odmówił mu posłuszeństwa. Jej oczy... brakowało mu dobrego określenia na to co w nich zobaczył.
- Teraz już wszystko rozumiesz, Akaashi. - Bokuto położył mu dłoń na ramieniu.
- Tak. - wychrypiał otrząsając się z szoku. - Akaashi Keiji. - ukłonił się lekko przed dziewczyną.
- Nageki Hideko. - odpowiedziała odwracając się do okna.
- Bokuto-san, teraz już wszystko rozumiem lecz pomimo tego musisz zmienić podejście do treningów. - brunet spojrzał na trzecioklasistę. - Niedługo mecz z Nekomą a Ty praktycznie nie uczestniczysz w treningach. - stwierdził patrząc na niego znużonym wzrokiem.
- Wszystko się zmieni jak Nageki-san pójdzie ze mną. - stwierdził pewnie, uśmiechając się lekko.
- W takim razie powodzenia. - rozgrywający odwrócił się na pięcie ruszając do wyjścia z sali.
Atakujący odprowadził go wzrokiem po czym spojrzał na drobną postać w czerni.
- Pójdziesz? - zapytał z nadzieją w głosie.
Nie odpowiedziała mu, nawet się nie ruszyła. Spuścił głowę zrezygnowany i usiadł do ławki widząc wchodzącego do klasy nauczyciela.
~
Spakowała torbę po ostatniej lekcji kątem oka obserwując białowłosą sowę również pakującą swoje rzeczy. Podeszła do niego z obojętną miną czekając aż skończy. Spojrzał na nią zaskoczony zarzucając torbę na ramię.
- Tak, Nageki-san? - zapytał przypatrując się jej z góry.
- Pójdę. - powiedziała cicho.
Chłopak uśmiechnął się szeroko pomimo bijącego od niej przygnębienia i chwycił dziewczynę za nadgarstek oplatając go długimi palcami. Pociągnął ją za sobą do wyjścia z klasy i prowadził tak przez cały korytarz.
- Masz zimne dłonie. - stwierdził wychodząc na zewnątrz.
Wzruszyła tylko ramionami poirytowana jego zachowaniem lecz nie walczyła z nim, nie miała na to siły.
- Przyprowadziłem gościa! - krzyknął głośno wchodząc na halę.
- Nie drzyj się. - burknęła patrząc na niego obojętnie.
- Wybacz. - skołowany podrapał się z tyłu głowy wolną ręką.
- Nageki-san. - skinął jej głową Akaashi unikając jej wzroku.
- Usiądź sobie na trybunach a ja pobiegnę się przebrać, dobrze? - poprosił Kotaro wskazując na wolne krzesła.
Wyswobodziła się z uścisku jego dłoni i wolno podeszła we wskazane jej miejsce. Położyła torbę obok nóg siadając i chowając dłonie do kieszeni bluzy. Tępym wzrokiem wpatrywała się w boisko i sylwetki poruszające się na nim. Ciekawskie spojrzenia w jej stronę nie robiły na niej wrażenia.
- Zagrajmy! - zaśmiał się głośno kapitan wychodząc z szatni.
- Wrócił nasz Bokuto. - stwierdził Haruki patrząc na rozgrzewającego się trzecioklasistę.
Cała drużyna czuła dziwną energię bijącą od nieznajomej dziewczyny na trybunach lecz widok roześmianego i pełnego energii kapitana nieco rozpraszał mrok wkradający się w ich serca i głowy.
Obserwowała rozgrzewkę z obojętnością i dopiero jak zaczęli grać otworzyła oczy nieco szerzej niż zwykle. Nie rozumiała tego, nie znała się ale gdy Akaashi podbił piłkę w górę a Kotaro wziął rozbieg i do niej wyskoczył... to było coś innego. Wydawało jej się, że on leciał. Nie sądziła, że siatkówka może być taka piękna.
Gdy to wszystko się skończyło wzięła swoją torbę i bez słowa opuściła halę. Spokojnym krokiem, wkładając słuchawki do uszu zbliżała się do bramy.
- Nageki-san! - krzyknął za nią Bokuto dobiegając do niej.
- Tak? - spojrzała na niego odkładając słuchawki.
- Jak Ci się podobało? - zapytał z błyskiem w oku.
- Było normalnie. - wzruszyła ramionami wracając do marszu.
Szedł obok niej nawet gdy wyszli już poza teren szkoły.
- Po co ze mną idziesz? - westchnęła cicho wpatrując się przed siebie.
- Odprowadzam Cię do domu abyś bezpiecznie dotarła. - odparł z uśmiechem.
- Aha. - burknęła pod nosem nie zwracając uwagi na jego entuzjazm.
Patrzył na nią z góry w milczeniu, chciał przerwać tę ciszę jednocześnie nie chcąc jej spłoszyć. Jakie było jego zaskoczenie gdy to ona ją przerwała.
- Dlaczego to Ty zawsze skakałeś do piłki? - zapytała cicho, tak cicho, że ledwo ją usłyszał.
- Ponieważ jestem asem. - odpowiedział szeroko się do niej uśmiechając.
- Kto to as? - podniosła na niego smutny wzrok. - Twój uśmiech mnie obrzydza. - dodała marszcząc delikatnie nos.
- As to osoba w drużynie, która zdobywa najwięcej punktów. - wypiął dumnie pierś nic nie robiąc sobie z jej uwagi.
- Aha. - mruknęła ponownie odwracając wzrok na chodnik przed sobą.
- Nic nie wiesz o siatkówce? - przekrzywił głowę zdziwiony.
Pokręciła wolno głową a jej czarne włosy zafalowały delikatnie. Do końca drogi już nic więcej nie mówili. Dopiero pod jej blokiem licealistka zatrzymała się z głową spuszczoną w dół.
- To tutaj. - powiedziała cicho.
- W takim razie, do jutra. - położył jej swoją dużą dłoń na włosach i lekko potargał.
Zaskoczona jego ruchem nic nie odpowiedziała, jedynie odwróciła się obserwując jego oddalającą się sylwetkę. To już drugi raz gdy wzbudził w niej jakąś emocję, w dodatku tego samego dnia.
Westchnęła cicho wchodząc do szarego mieszkania i od razu kierując się do pokoju. Położyła się na łóżku z początku patrząc w sufit lecz zamknęła oczy by oddać się w objęcia snu, który i tym razem nie przyniósł żadnego ukojenia.
~
Weekend spędziła tak jak każdy inny. Leżała w łóżku myśląc i rozpamiętując to co było. Irytowały ją własne myśli, dręczyły po nocach i nie dawały skupić się w ciągu dnia. Przyprawiały o ból głowy i zimne dreszcze na plecach. Poniedziałek był dniem jak każdy poprzedni. Poranna pobudka, wyjście do szkoły a w niej irytujący Bokuto gadający jej nad uchem. Tym razem nie poszła na jego trening, raz jej starczy.
- Nageki-san! - usłyszała za sobą wołanie gdy wyszła z budynku szkoły.
Nie zatrzymała się, doskonale wiedziała, że to ta sowa ją woła.
- Nageki-san. - chłopak dobiegł do niej i zatrzymał się przed nią.
Podniosła na niego zimny wzrok.
- Nie pójdziesz dzisiaj ze mną na trening? - zapytał przekrzywiając głowę z nutą smutku w głosie.
- Nie. - odparła mijając go i wychodząc poza teren szkoły.
Dogonił ją by iść z nią ramię w ramię w zupełnym milczeniu. Nie obchodziło ją po co z nią idzie, co chce tym osiągnąć i to, że nie idzie na halę. Odprowadził ja pod same drzwi lecz na nieszczęście Nageki przed budynkiem spotkali jej matkę wracająca z zakupów.
- Hideko. - przywitała się cicho z córką.
- Matko. - skinęła jej wolno głową.
- Dzień dobry. - Kotaro uśmiechnął się szeroko do kobiety. - Bokuto Kotaro, chodzę z Nageki-san do klasy. - przedstawił się kłaniając.
- Dzień dobry, Nageki Chisato. - posłała mu zbolały uśmiech. - Może wejdziesz na chwilę? - zaproponowała podchodząc do drzwi wejściowych.
- Chętnie, dziękuję. - odpowiedział zerkając przy tym na Hideko, która jak zwykle pozostawała obojętna.
Weszli za kobietą do bloku a potem do mieszkania. Pierwsze co uderzyło w siatkarza to wszechobecna szarość, zaduch i uczucie przytłoczenia. W środku było również okropnie pusto, nie było żadnych ozdób, pamiątek ani zdjęć. Gołe, szare ściany, biały sufit i szare panele nie okryte żadnym dywanem. Zdjął buty oraz marynarkę od mundurka i powoli, jakby bojąc się co zastanie dalej, wszedł do środka. Salon był dokładnie w tych samych barwach, kanapa jedynie była czarna. Kuchnia nie miała w sobie domowego ciepła i podejrzewał, że rzadko są w niej przygotowywane pełne, rodzinne posiłki.
- Może pójdźcie do pokoju a ja coś ugotuję? - zaproponowała pielęgniarka odkładając siatki z zakupami na blat.
Licealistka bez słowa wyszła z pomieszczenia wychodząc na korytarz a nim kierując się do swojego niedużego pokoju. Żółtooki poszedł za nią ciekawy, co zastanie w czterech ścianach dziewczyny. Chłód a jednocześnie brak świeżego powietrza, to dotarło do niego pierwsze. Czarna podłoga, czarne meble i szare ściany a do tego brak światła słonecznego. Brunetka leżała na łóżku wpatrując się w sufit ale też jakby czekając na jakiekolwiek odprężenie.
- Nageki... - szepnął kucając obok łóżka.
- Nie wiem co tu robisz, mało mnie to obchodzi. - burknęła nawet na niego nie patrząc. - Twoja obecność tu nie jest mi na rękę ale jak już tu jesteś to chociaż daj mi spać. - westchnęła przekręcając się na bok.
- Jest jeszcze wcześnie. - zauważył zdziwiony.
Nie odpowiedziała mu zamykając oczy chcąc odciąć się od świata zewnętrznego. Chłopak wstał i postanowił zrobić coś, co jeszcze bardziej zdenerwuje dziewczynę. Podszedł do okna i jednym, płynnym ruchem odsłonił żaluzje wpuszczając popołudniowe słońce do pokoju. Zmrużył oczy czując promienie boleśnie drażniące oczy i odwrócił się do wnętrza pokoju. Pyłki kurzu wirowały w powietrzu uzmysławiając mu jak brudno a zarazem pusto było w tym pokoju. Dziewczyna poderwała się z łóżka patrząc na niego z nienawiścią. Odepchnęła go od okna chcąc ponownie je zasłonić lecz siatkarz był dla niej za ciężki. Nie przesunął się nawet o milimetr zmuszając ją do patrzenia prosto na niego a jednocześnie w promienie słońca. Jej cera była tak blada, że miał wrażenie, że odbija ona światło i święci swoim własnym blaskiem. Blade tęczówki iskrzyły małymi ognikami a czarne włosy miały przepiękny połysk. Tak, w tym momencie Bokuto Kotaro stwierdził, że ta dziewczyna pomimo swojego chłodu i grymasu złości na twarzy jest na swój wyjątkowy sposób piękna. Uspokoiła złość a na jej twarzy znowu zagościła obojętna maska. Odwróciła się gwałtownie na pięcie i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Kotaro wyszedł za nim uprzednio wzdychając głęboko.
- Zaraz będzie gotowe. - poinformowała matka dziewczyny rozstawiając talerze.
- Nie jestem głodna. - burknęła Hideko sięgając po butelkę z wodą.
- Chociaż z nami posiedź. - poprosiła patrząc na nią błagalnie.
- Nie. - wzruszyła lekceważąco ramionami. - A Ty. - wskazała na chłopaka. - Nie wchodź więcej do mojego pokoju. - warknęła mijając go w przejściu.
Weszła do pokoju ponownie głośno zamykając za sobą drzwi. Siatkarz popatrzył przepraszająco na Panią Chisato.
- Wybacz jej. - poprosiła przecierając zmęczoną twarz. - Jesteś pierwszą osobą od dwóch miesięcy, która w jakikolwiek sposób zbliżyła się do niej. Nawet jeśli chodzi tylko o odprowadzenie do domu. - wyjaśniła siadając przy stole. - Nie zostawiaj jej, proszę. - zakryła twarz dłońmi a przez jej ciało przeszła fala szlochu.
- Niech się Pani nie martwi! - usiadł przed nią z szerokim uśmiechem. - Jeszcze sprawię, że usłyszy Pani jej głośny śmiech. - zapewnił z figlarnym błyskiem w oku.
-----
Hey, Hey, Hey!
Mam nadzieję, że Wam się podobało.
Miłego!
~ Airi
-----
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro