Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23. Odkryte tajemnice

Postanowiłam nie wybuchnąć od razu, przyjęłam maskę obojętności wychodząc z mieszkania (przez lokalizacje na pustkowiu, zarzuciłam tylko kurtkę na piżamę i wsunęłam trampki).

Gaara uważnie mi się przyglądał gdy szliśmy w ciszy.

Jedno uderzenie serca, drugie, trzecie..

— Chcesz może zadać mi jakieś pytanie? — odezwał się po szóstym uderzeniu.

Starałam się nie krzyknąć, zachować opanowanie.

Schowałam dłonie do kieszeni spoglądając na otaczający nas krajobraz. Mimo otaczających nas gór nie czułam się bezpiecznie, nie wiedząc co się dzieje nie wiedziałam czego się spodziewać. Ich ogrom mnie przerażał.

Spojrzałam na Gaarę, który nie spuszczał ze mnie wzroku. Próbowałam, nieudolnie, ukryć swoje onieśmielnie. Wzięłam głębszy wdech unosząc do góry głowę, by pokazać mu swoją wyższość. Mogłam się spodziewać, że ten plan zawiedzie, bo zaraz chłopak parsknął śmiechem.

— Jesteś jakimś gangsterem?

Kolejny raz głośno się zaśmiał. Nie ukryłam, że był on zaraźliwy, jednak starałam się zachować powagę. Spojrzałam na niego dając mu do zrozumienia, że oczekuję odpowiedzi.

— Ty tak na poważnie?

— Nie, dla zabawy. Matko Gaara przecież jestem śmiertelnie poważna.

Nie chciałam spojrzeć na niego, jednak było to silniejsze ode mnie. Jego uśmiech był tak delikatny, tak bardzo długo czekałam by go zobaczyć. Skarciłam się, patrząc w przeciwnym kierunku.

— Tęskniłem za tymi twoimi humorkami. — Idąc obok niego starałam się nie zarumienić. Na moje szczęście nie doskwierało słońce, chłodny wiaterek owiewał moją twarz zapobiegając moim buraczanym policzkom.

Chryste Yuki! Jesteś starą babą więc zachowuj się jak człowiek dorosły! Skarciłam się w myśli.

Jednak nie potrafiłam nic na to zaradzić, przy nim czułam się znowu siedemnastolatką. Zaczęłam bawić się palcami, a gdy zebrałam wystarczająco dużo odwagi zapytałam:

— Dlaczego zaaranżowałeś swoją śmierć? Po co była ta szopka?

— Pamiętasz może nasze wspólne wypady do parku?

Nie wiedząc o co chodzi tylko kiwnęłam głową. Miałam ochotę naciskać by udzielił mi odpowiedzi, jednak czułam, że powinnam zaczekać i wszystkiego wysłuchać.

— Zawsze graliśmy w „w co widzę", pamiętasz? — przytaknęłam. — Jednak nigdy nie zwróciłaś jak dawałem ci znaki, że jest coś nie tak. Nie potrafiłem powiedzieć wprost zatem często poruszałem temat mojej rodziny, ojca oraz ciebie. Chciałem, żebyś wiedziała, że byłaś dla mnie ważna. Tak jak tego dnia co powiedziałem byś poleciała za granicę po studiach.

Zamarłam. Doskonale pamiętałam tamten dzień, może nie dzień co uczucia jakie mną miotały. Nie mogłam zapanować nad szalejącym w piersi sercem, łzy cisnęły mi się do oczu, jednak usta były ułożone w uśmiechu. Udawałam, że podchodzę do tej decyzji z aprobatą, jednak w głębi czułam jak moje serce rozrywane jest milion kawałków. Tak bardzo chciałam zapomnieć. Nigdy więcej tego nie poczuć.

— W życiu miałem wielu wrogów, może lepiej nieprzyjaciół, ale zawsze miałem kogoś na kogo mogę polegać. Gdy wyjechałaś i byliśmy bez kontaktu przez pięć lat, moim przyjacielem stał się Naruto. Pomógł mi się podźwignąć z tego wszystkiego, stać się gotowym do konfrontacji z ojcem.

W tej chwili próbowałam przyswoić wszystkie informacje, jednak czułam jak wielką trudność mi to sprawiało. Zaczęłam się dusić słysząc wzmiankę o narzeczonym, jednak nie zaprzestałam naszego marszu. Musiałam wiedzieć więcej.

— Jak to z ojcem? O czym ty mówisz?

— Bo widzisz Yuki, mój ojciec zawsze był dyktatorem i tyranem. Wszystko musiało iść zgodnie z jego myślą. W dniu moich osiemnastych urodzin został otwarty testament mojej matki, część która była przeznaczona dla mnie. — Wziął głęboki oddech, słyszałam jak głos mu się załamał na wzmiankę o matce, jednak szybko to ukrył. — Powiedziała w nim, że jej życzeniem dla mnie jest władanie firmą. Miałem stanąć na czele firmy Sabaku i tym samym zająć miejsce ojca. Jak się domyślasz nie był zadowolony..

— Ale co z tym wszystkim wspólnego ma Naru? — Przerwałam mu, jednak chciałam wiedzieć. Musiałam.

On się tylko uśmiechną.

— To on mi pomógł zataić fakty związane z moją śmiercią, to on zajął się przekupywaniem lekarzy, to on mnie ukrywał..

Zamarłam.

Starałam się myśleć racjonalnie, szukać wytłumaczeń na ten temat. Niestety nic mi nie przychodziło do głowy.

— Czy on..?

Nie wiedziałam o co chce zapytać, jednak Gaara uprzedził mnie z odpowiedzią.

—Chciałem wiedzieć co u ciebie słychać, jak się czujesz. On był jedyną osobą, która mogła mnie informować. Jednak złamał obietnicę — westchnął cicho. — Prosiłem go by się nie zakochał, błagałem by nie próbował cię tknąć. Jednak zapomniałem jaki wielki urok osobisty posiadasz.

Uśmiechnął się, spoglądając na mnie z zaskoczeniem. Nie wiedziałam dlaczego, ale po moich policzkach spływały łzy. Fala łez zalała mnie w oka mgnieniu. Chciałam opaść na tą wyjałowioną, okropną ziemię. Ale przede wszystkim chciałam wrócić do domu.

— A co się dzieje teraz?

Spytałam przez zaciśnięte zęby.

— Teraz czekamy na bal wyrządzany przez mojego ojca. Posiadam akt w którym to ja jestem prawowitym właścicielem naszej firmy i mam zamiar przy wszystkich członkach rady powiedzieć prawdę i przejąć biznes, który matka przekazała mi..

— A problemem jest? — Przerwałam mu.

— Że to psychol, który ceni tą firmę ponad wszystko. Chciał mnie dla niej zabić w dniu gdy się dowiedział, że jestem jej właścicielem. Dlatego zniknąłem. Jednak teraz mam poparcie na które zapracowało moje rodzeństwo. Do tego przedstawienia będzie nam potrzebne dużo osób. — Spojrzał znacząco na mnie.

— Dlatego nas, mnie, porwaliście? — Skinął głową.

— Sasuke też powiedział Dekashi, bo wiedział, że będę jej potrzebować. Była niezadowolona gdy mnie zobaczyła i chciała faktycznie mnie schować pod ziemię, byś się nie dowiedziała. Też tego nie chciałem, nie chciałem byś mnie zobaczyła w szpitalu.. — Szepnął, a ja poczułam dreszcze zalewające moje ciało.

Pragnęłam rzucić się w przepaść by nie mieć z tym wszystkim nic wspólnego, jednak w tamtej chwili podjęłam decyzję. Jedną z ważniejszych w swoim życiu. Westchnęłam cicho zatrzymując w okolicy wąwozu do którego doszliśmy.

— Zgoda, ale pod jednym warunkiem.

*

Rano w ciszy zjedliśmy kolacje, z racji, że nie posiadaliśmy dużo rzeczy od razu po zjedzonym posiłku wsiedliśmy do samochodu. Teraz miała zacząć się gra w której nie chciałam uczestniczyć, jednak miałam asa w rękawie. Musiałam go wykorzystać jak najlepiej tylko potrafiłam.

*

Obstawiam, że przed nami jakieś dwa rozdziały, a epilog pojawi się jak zacznę pisać nowe opo. Nie wie kiedy to nastąpi więc bądźcie cierpliwi :D 

~Vivi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro