Rozdział 15
~*~
*Alex*
Według mnie była to jedna z tych chwil, które raczej nie powinny się nigdy wydarzyć. Przynajmniej nie teraz w naszej sytuacji. Wszystko poszło na przekór. Zastanawia mnie jedno. Dlaczego on tego nie przerwał skoro twierdził, że będzie lepiej jeśli nie będziemy razem? Nie wiem. Cała ta sytuacja była niespodziewana.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie, ponieważ zabrakło nam powietrza. Dzieliły nas dosłownie milimetry, a będąc tak blisko nasze oddechy się mieszały. Jego szare oczy były wpatrzone w moje niebieskie. Widziałam na twarzy chłopaka rumieńce, ale dalej się nie ruszył wpatrując we mnie.
- Przepraszam.- Wyszeptałam, jednak nie ruszyłam się.
- Nic się nie stało.- Odpowiedział.
- Ehhh... To wszystko jest pokręcone... Dlaczego Ci to nie przeszkadza? Nie jesteśmy razem.- Bruknęłam.
- Kto powiedział, że nie możemy?- Zapytał, a ja uśmiechnęłam się smutno odsuwając się od chłopaka.
- Ty.- Spojrzał na mnie niezrozumiale.- Wtedy u Agil'a.- Wyjaśniłam.
- Słyszałaś to?- Zapytał zaskoczony.
- Yhm.- Odbruknęłam odpychając się rękoma od podłoża by usiąść.
Czarnowłosy podniósł się zaraz po mnie, więc siedziałam po turecku między stopami Kazuto przodem do niego.
- Ehhh... Wywnioskowałem to po twoim zachowaniu. Po prostu myślałem, że sama tego nie chcesz. Myślałem, że uważasz, że to co było między nami w grze powinno tam pozostać.- Wyjaśnił niepewnie, a ja w odpowiedzi parsknęłam. Oboje myśleliśmy tak samo.
- Ja byłam święcie przekonana, że Ty tak myślisz.- Powiedziałam kręcąc ze śmiechem głową.
- Co, czemu?
- Unikałeś mnie.- Wypomniałam mu.
- Aaaaa... To... No po prostu chciałem zachować dystans, booo...- Przerwałam na chwilę by wziąć oddech i zaraz potem kontynuować.- ... po prostu bolało mnie to jak zachowujemy się w stosunku do siebie.- Wyjaśnił.
Słysząc jego słowa i widząc jego rumiane policzki uśmiechnęłam się. Może teraz się wszystko ułoży?
- Toooo... Skoro oboje uważamy, że to co było w grze powinno przetrwać też po za nią, to może spróbujemy?- Zapytałam, a zaraz po tym jak to zrobiłam moja odwaga i pewność siebie zniknęły i zastąpiła je niepewność.
Co się stanie jeśli mnie wyśmieje? Co jeśli zaprzeczy?
- Możemy.- Odpowiedział mi z lekkim uśmiechem i chwycił jedną z moich dłoni.- To jak Alex? Zostaniesz moją dziewczyną?- Zapytał, a ja przytaknęłam z wielkim uśmiechem.
Zdecydowanie to był jeden z najlepszych momentów w moim życiu, a w dodatku ma być ich jeszcze więcej.
* * *
Ponownie siedzieliśmy na huśtawkach rozmawiając. Czekaliśmy na dziewczyny, które przed chwilą skończyły lekcje i zaraz miały do nas dołączyć. Trochę już niecierpliwie rozglądałam się za nimi. Chciałam się już dowiedzieć co to za sławna gra wywołała takie poruszenie na rynku gier MMORPG. Kirito dosyć sporo zdążył mi opowiedzieć o danej grze i wydawała się naprawdę obiecująca. Ponoć po nowej aktualizacji znajdował się tam Aincrad. Zastanawiałam się skąd on mógł się tam wogóle wziąć, ale chłopak wytłumaczył mi, że któryś z twórców Sword Art Online, którzy pracowali razem z Kayabą udostępnili programy SAO i dzięki temu powstało jeszcze więcej gier MMORPG. Dzięki temu można było się przenosić na serwery innych gier i można było być cały czas tą samą postacią. Niestety nasze postacie z Sword Art Online zostały usunięte razem z całą grą i nie możemy ich przenieść do nowej gry. Chociaż to może i nawet lepiej, że tak nie można?
W końcu na horyzoncie pojawiła się moja brązowowłosa przyjaciółka razem z kasztanowłosą. Widząc je wstałam z huśtawki i chwyciłam swoją torbę zawieszając ją na ramię. Czarnowłosy widząc moje poczynania uczynił po chwili to samo i razem ruszyliśmy w stronę dziewczyn.
- Yo!- Przywitałam się, a Kirito zrobił to samo.
- Cześć!- Powiedziała wesoło Liz, a Asuna jej zawtórnała.
- Idziemy?- Zapytałam, a wszyscy przytaknęli.
Szliśmy w stronę metra by móc dojechać do centrum przy okazji rozmawiając na temat tej nowej gry, którą Liz dosyć mocno się ekscytuje.
- Szczerze to nie jestem co do tego przekonana.- Mruknęłam w końcu, gdy byliśmy już w pociągu, który miał nas zabrać na stację zaraz obok galerii, do której zmierzaliśmy.
- Huh? Czemu?- Zapytała Liz marszcząc w niezrozumieniu brwi.
- Przecież niedawno wyszliśmy z MMORPG, a my chcemy pakować się w następne.- Wyjaśniłam, a dziewczyna w odpowiedzi zaśmiała się mówiąc, że to było dawno.
- Szczerze to ja rozumiem jej obawy.- Dołączyła się do rozmowy Asuna.- Liz, pół roku to nie jest aż tak długi czas.
- Ale... Ja chcę zagrać w tę grę...- Mruknęła zawiedziona naszą postawą.
- Przecież nikt Ci nie zabroni jej kupić i w nią zagrać.- Zareagował Kirito.
- No właśnie.- Przytaknęłam chłopakowi, a on się do mnie uśmiechnął.
- Ale ja chciałam zagrać z wami. Samej nie chcę.- Odpowiedziała, a ja się zaśmiałam przytulając dziewczynę od tyłu.
* * *
*Dwie godziny później*
Wracaliśmy już do domów, a dokładniej z Liz i Asuną już dawno się rozstaliśmy, ale Kazuto stwierdził, że chce mnie odprowadzić, ponieważ jest już późno. Chociaż była dopiero osiemnasta. Szliśmy obok siebie w kierunku mojego domu i szczerze to nie koniecznie się śpieszyliśmy. Wręcz przeciwnie szliśmy w strasznie ślimaczym tempie. Pomiędzy nami była cisza, ale nie szczególnie ona nam przeszkadzała, była po prostu odprężająca, komfortowa.
- Nee... Kirito?- Zagadnęłam, a chłopak spojrzał na mnie pytająco.- Co robiłeś za nim mnie spotkałeś w prawdziwym świecie?- Zapytałam zaciekawiona.
- Hmm...- Zamyślił się na chwilę.- Głównie to szukałem ciebie.- Mruknął lekko zawstydzony.
- Często się rumienisz.- Stwierdziłam tykaj jego zaróżowionego policzka.- Ale to słodkie.
Chłopak słysząc moją wypowiedź natychmiast chciał spróbować ukryć swoją twarz za rękoma. Nie koniecznie mu to wyszło.
- Przestań.- Mruknął, a ja się zaśmiałam.
Już dawno zatrzymaliśmy się na środku ulicy, więc za małym problemem siłowych odciągnęłam jedną z rąk chłopaka od jego twarzy i splotłam nasze palce. Pociągnęłam za rękę zszokowanego czarnowłosego i znów skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Nie byliśmy już jakoś specjalnie daleko. Dało się stwierdzić to po tym, że znajdowaliśmy się już na jednym z bogatszych osiedli, gdzie znajdował się też mój dom.
Czując ciepło chłopka przy mojej dłoni uśmiechałam się jak głupia nie mogąc tego powstrzymać, ale szczerze to nawet nie chciałam. Znów szliśmy w ciszy aż w końcu zatrzymaliśmy się przed wielką bramą do mojego domu. Dalej trzymałam czarnowłosego za rękę i nie zbyt miałam ochotę go puszczać, ale wiedziałam, że nie mam innego wyboru.
- Toooo... Chcesz może wejść?- Zapytałam chcąc go zaprosić do siebie. Miałam małą nadzieję, że się zgodzi.
- Przepraszam, ale nie mogę. Obiecałem kuzynce, że będę wcześniej by jej pomóc, a i tak prawdopodobnie jak wrócę to mnie zabije.- Odmówił dodając swoje wytłumaczenie i uśmiechnął się przepraszająco.
- Oh... Rozumiem.- Mruknęłam lekko zawiedziona.
- Następnym razem wpadnę.
- Trzymam cię za słowo.- Powiedziałam z uśmiechem i wystawiłam do niego mały paluszek, który on ze śmiechem chwycił w swój.
- Do zobaczenia jutro w grze.- Chciałem się już pożegnać, ale jeszcze go na chwilę zatrzymałam.
- Kirito, daj swój telefon.
- Huh? Po co?- Zapytał zdziwiony podając mi po chwili już odblokowane urządzenie.
- Nie masz mojego numeru, prawda?- Zapytałam, na co on przytaknął, a ja zaczęłam wystukiwać odpowiednie cyfry.- Oznajmiła mu oddając jego komórkę, zaraz po tym jak napisałam do siebie by sobie później sama wpisać jego numer.
Przygryzłam nerwowo wargę, a następnie dosyć szybko pocałowałam go w policzek i ruszyłam w stronę bramy.
- Do jutra Kirito!- Krzyknęłam do zaskoczonego chłopaka i weszłam na ogród.
Z wielkim uśmiechem na przekroczyłam próg domu i skierowałam się do swojego pokoju. Tego dnia zasnęłam ze szczerym uśmiechem na ustach.
Nie wiedziałam tylko, że ten spokojny czas miał zaraz się skończyć.
~*~
Yooooo!!!
Z góry przepraszam za trzy dniową nieobecność, ale wystąpiły małe problemy techniczne w postaci zgubienia zeszytu z rozdziałami (znalazłam go jak coś), wielkiego lenistwa i 1119-sto stronnicowej książki, którą musze przeczytać w dwa miesiące. (Życzcie mi powodzenia xD)
Ogólnie wiem, że jest trzecia w nocy, ale zaczynałam dopiero o pierwszej przepisywać, więc no cusz... Tak wyszło.
I chyba trochę przesłodziłam ten rozdział albo coś. Ale no cusz to jest romans, więc można XD
Ehh... W dodatku musze jeszcze posiedzieć, bo pilnuje sobie prania. To jest upierdliwe. Gdyby nie to, że muszę czekać aż poprzednie pranie się wysuszy by włożyć to następne i wstawić białe. Jeśli nie zasne przed tym to będę z siebie dumna. Ogólnie to jak znajdziecie tam jakieś dziwne słowo to przepraszam za moją autokorekte. Starałam się uważać na to, ale mogłam coś przeoczyć.
Następny rozdział jutro(w sensie już dzisiaj) albo pojutrze(jutro) to zależy czy wyjedziemy do rodzinki jutro (dzisiaj). Jeśli tak to pojawi się pojutrze(jutro).
Dobra zmykam.
Bayoooooooo!!!!!!
Kazenakii
PS.
KOMENTUJCIE!!!!!!
ORAZ
GWIAZDKUJCIE!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro