XII
Po powrocie do rezydencji, często przebywałam w towarzystwie brygady z wakacji. Psycho namówiła Offendera i Candy Pop'a, aby do nas przyjechali. Amy też postanowiła spędzić tu trochę czasu.
Był wieczór, po kolacji. Większość Creepypast siedziała w salonie, zajmując się jakimiś przyjemnymi rzeczami. Jeff ostrzył swoje kochane noże, Toby robił to do z siekierami. Sally, z braku jakiegokolwiek lepszego zajęcia, urządziła w kąciku herbaciane przyjęcie dla pluszaków. Ostatnio znalazłam sobie nowe hobby, w postaci strzelania z łuku. Na jednej ze ścian, zawiesiłam tarczę. Dostałam kilka lekcji od Laughing Jacka i Laughing Jill. Z ciekawości zapytałam ich, skąd znają tą, jakże pożyteczną w ich fachu, sztukę.
-Nieraz zabijamy używając łuków z zatrutymi strzałami.-poinformował mnie Jack.
Ja byłam zajęta właśnie tym sportem.
Psycho kłuciła się z Candym o nowe techniki zabijania. Oni chyba nie mogą bez tych kłótni żyć.
Amy właśnie weszła do pokoju i rozmawia o czymś z Toby'm. Clockwork oglądała telewizję, a gdy skończył się jej ulubiony serial, otworzyła buteleczkę z lakierem do paznokci i zajęła się malowaniem.
-Czy mogę Ci namalować jakieś ciekawe wzorki?-zapytał Helen, widząc to.
-Jasne.-odparła zegarkowa dziewczyna.
-Tylko idźcie z tym gdzieś indziej, proszę.-powiedziała Sally, robiąc się zielona na twarzy. Nie znosiła (pomocy, to się pisze razem, czy osobno? Korekta w tym przypadku nie "pomaga" ;*) zapachu lakierów.
-Ok, zaraz...-nie zdążyła dokończyć, bo na jej bluzce wylądował wielki paw.
-Przepraszam...
-Ok, nie przejmuj się.-wysyczała Natalia i wyszła, wraz z Helenem, z pokoju.
Robiło się późno, więc zaczęliśmy się powoli rozchodzić do swoich pokoi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro