Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział V Wyznać

~ Gregor ~

      Siadam na w miarę wygodnym fotelu w małym i ciasnym gabinecie. Przez głowę przelatuje mi myśl, że Thomasowi by się tu podobało. Jest tu tyle książek, które mnie samego przytłaczają, jemu, na pewno by to nie przeszkadzało. Denerwuje mnie także minimalna ilość, wypuszczanego do pomieszczenia światła, okno jest prawie całkowicie zasłonięte.
- Nie spinaj się - Raf staje za mną, kładzie dłonie na oparciu mojego fotela. I chociaż staram się zniwelować to uczucie, to jego głos wpływa na mnie kojąco. Ale mimo tego nie odpowiadam mu. Czekam.
- Gregor - jak ze snu wyrywa mnie głos Glorii. Spokój tego miejsca pozwolił zapomnieć mi o jej obecności - Raf...
- Wiem - przerywam. Rozsiadam się wygodniej, sztucznie rozluźniam ręce, do krwi przegryzam wargę.
- Jak się czujesz?- mężczyzna nadal jest za moimi plecami. Drażni mnie to. Mam wrażenie, jakby się mną bawił, a mój dyskomfort sprawiał mu przyjemność.
- Normalnie - wzruszam ramionami. Nie powinienem kłamać, ale nie chcę, aby drążył temat.
- Ciężko mi w to uwierzyć. Ostatnie wydarzenia musiały być dla ciebie prawdziwą huśtawką emocjonalną -  w końcu przechodzi naprzeciw mnie. Siada na starym, zakurzonym biurku, kładzie jedną dłoń na kolanie - zostałeś zostawiony przez prawie wszystkich sponsorów, związek łaskawie przysłał mnie, no i oczywiście powrót twojego byłego kochanka. Dla mnie byłoby to ciężkie, aby przeżyć to bez odczucia jakiejkolwiek negatywnej emocji, a co dopiero dla tak uczuciowego zawodnika jakim jesteś.
   Zerkam w kierunku siostry. Jest wściekła, czyli Raf jej nic nie powiedział. Nie ufa jej? 
- Nie wspomniałem jeszcze o Sandrze... - mężczyzna patrzy mi prosto w oczy, szukając potwierdzenia, że trafił w punkt.
- Nie chcę o tym rozmawiać - zaplatam ręce na piersi.
- Dobrze... To może powiesz mi coś innego. Jak oceniasz swoje postępy? - fałszywy uśmiech na jego twarzy jest denerwujący. Odwracam wzrok. To mój błąd, który on pewnie mi jeszcze wytknie - unikanie odpowiedzi...
- Nie męcz mnie - nie wytrzymuję - nie chcę abyś tu był. Ty, moja siostra, chcę zostać sam... - mówię, to jak na siebie , spokojnie i w miarę cicho. Zaciskam palce na nogawkach spodni.
- Dobrze, ale będę tu wracał - Raf wstaje i prostu się. Dłonią pokazuje Glorii, aby wyszła pierwsza. Nie wierzę, że naprawdę zostawiają mnie w spokoju. Jest to zbyt piękne, aby mogło być prawdą.
   Nie odpowiadam. Teraz tylko czekam na Christopha, który zapewnia znajduje się jeszcze przed gabinetem. Nie mam siły na nic. Na żadne ćwiczenia, rozmowy. Jedyne czego mi teraz potrzeba to sen. Jak najwięcej snu...

***

- Michael, mogłeś sobie robić nadzieje, wiem, że dawałem dwuznaczne sygnały, przepraszam cię za to, ale... - kręcę głową, nie wierzę w to co mówi blondyn, ale ten tylko łapie mnie za nadgarstek, jego zimne, twarde spojrzenie sprawia, że zaczynam mieć wątpliwości.
- Tu nie chodzi o mnie, a może nie tylko o mnie... - słyszę ból w jego głosie, widzę, że mu na mnie zależy, czy potrafiłby mnie zranić?
- Ale Sandra jest teraz u kuzyna... - bronię jej, mojej małej księżniczki.
- Pokażę ci gdzie jest ten jej kuzyn - upiera się i ciągnie mnie za rękę, aby po chwili wpakować do samochodu.
    Podróż się duży. Z każdym metrem, coraz więcej nawiedza mnie wątpliwości.

~ Thomas ~

-... na miejscu okazało się, że Michael miał rację. Dziewczyna okłamała Gregora - tu Hainz robi dłuższą przerwę, wydaje szybkie polecenia Stefanowi, Manuelowi i Andreasowi, po czym wraca do przerwanej rozmowy: - Była to szczególnie bolesna sytuacja. Przyłapał ich nie tylko w łóżku, ale także... Rozumiesz. Sytuację utrudniał także fakt, że Manuela nie mogłem zupełnie odsunąć od kadr... Był za dobry...
- Ale Fetti... - patrzę na bruneta, który zwykle cichy i melancholijny wydawał się być pokojowo nastawiony do Gregora. Czasami wydawał mu się wręcz oddany.
- Popineger - kręci głową Kuttin - kiedy go o to zapytałem powiedział, że sądzili, że to się nie wyda...
- Co nie zmienia faktu, że... - zaciskam zęby. Nie chcę powiedzieć paru słów za dużo.
- Poczekaj, nie wiesz wszystkiego - kładzie mi dłoń na ramieniu, zupełnie jak kiedyś, gdy udzielał mi rad, wspierał w trakcie kłótni z Alexandrem - Manuel nie był jej jedynym kochankiem. Z tych, których kojarzysz, to Sverin i najstarszy Prevc. Nawet własnej kadry się nie trzymała...
- Szpiegowała? - nasuwa mi się jedna myśl.
- Nie sądzę. Nie licząc Gregora wszyscy o sobie wiedzieli. Jeżeli już, to było to działanie, skierowane konkretnie w  Schrliego - trener patrzy w wykresy, a następnie na swoich zawodników - oni wiedzą na ten temat więcej niż ja, ale z tego co słyszałem, to Gregor jej wybaczył, mieli poważną rozmowę i w sumie rozstali się w zgodzie.
- To w sumie dlaczego on to aż tak przeżył. To znaczy rozumiem, że zdrada, ale skoro sobie wszystko wyjaśnili, to... - pytam bez zastanowienia, szybki strzał.
- Thomas, - patrzy na mnie, jakby nie rozumiał czemu się dopytuję - on to potraktował, jak kolejne odrzucenie, utwierdził się w przekonaniu, że nikt go nie chce, że nie nadaje się na partnera, do tego spadek formy, to wszystko...
   Nie musi kończyć. Dla mnie istotne jest tylko to, że przyczyniłem się do załamania, prawie wypalenia, jednego z najwybitniejszych zawodników w historii...

***

- Jeszcze trochę i pomyślę, że za mną jeździsz - Michael zatrzaskuje za sobą drzwi mojej łazienki. - Po co tu jesteś?
- Sam mi radziłeś, abym zostawił Gregora w spokoju, więc o co chodzi?
- Węszysz. Nie rozgrzebuj jego starych ran, pozwól zapomnieć - popycha mnie na ścianę - Nie pomagasz w ten sposób. Zniknij. Po prostu zniknij z jego... Z naszego życia. Było dobrze, aż się nie pojawiłeś...
- Nie no ogólnie jest świetnie - prycham - On nadal się czuje wypalony i nic tego nie zmienia. Stoi w martwym punkcie.
- I co? To ty popchniesz go do przodu? - musi brew do góry. - Tak to nie działa.
- Twoje sposoby też nie. Widziałem łzy w jego oczach.
- Nie ja byłem ich powodem.
- Tak? To kogo? - podnoszę głos i odpychamy go od siebie. Potrzebuję powietrza, trochę przestrzeni.
   Blondyn zatacza się na drzwi. Patrzy jeszcze przez chwilę. Jest wściekły, jak na dłoni widzę buzujące w nim emocje. Mnie także cisną się słowa na usta, ale żaden z nas nie przerywa tej ciszy.
- Nie ja - powtarza w końcu trochę ciszej i odwraca się do mnie plecami. Naciska klamkę i wychodzi, a ja zostaję sam.

    Siadam na brzegu wanny. Odkręcam wodę. Robię wszystko machinalnie, staram się wyrównać oddech, ale to nie pomaga. Biorę do ręki mydelniczkę i rzucam nią o podłogę. Wstaję. Rzuca mną. Wstaję i przechadzam się po łazience. Uderzam dłonią w ścianę. Nie tak miało być, nie tak. Kątem oka zerkam na swoje odbicie w lustrze.
   Zmieniłem się. Stałem się bardziej tatusiowaty. Nie ma we mnie już tamtego skoczka, faceta, który sypiał z dobrym, oddanym kumplem. Niby powinienem stać się mężczyzną, dla Lily, ale mój wygląd tego nie potwierdza. Wyję z wściekłości. Moje błędy napiętrzają się. Jeden rodzi kolejny, w niekontrolowanym przeze mnie tempie. Czego bym nie zrobił i tak wychodzi źle...

***
    Już kiedy stoję w drzwiach naszego domu, czuję kłopoty. Andreas siedzi w samochodzie i patrzy na mnie zachęcająco, ale mam złe przeczucia.
- Thomas - Sabrina rzuca się na mnie. Przytula - Trzeba było powiedzieć, zrozumiała bym.
   Kładę dłoń na jej plecach. I popycham ją w głąb domu. Słyszę ryk odjeżdżającego pojazdu. Wszystko dzieję się zbyt szybko. Myślę o tym, kiedy kobieta rozpina moją kurtkę, rzuca szalik na szafkę.
- Gdzie maleńka? - pytam szybko, chcę to przerwać, ale brakuje mi sił, silnej woli.
- Kristin zabrała, uznała, że skoro i tak masz inne problemy, to ona skożysta.
    Takiej odpowiedzi mogłem się spodziewać, ale i tak czuję zawód. Zawaliłem.
    Ale to i tak nie jest usprawiedliwieniem tego, że już po paru minutach leżałam na łóżku sypialni, czekając na Sabrinę, że wtedy nie odszedłem, że nie skończyłem tych kłamstw, a przecież i tak już nic nie czułem...

   Dzisiaj taki średni. ,,Przechodni", jak ja to nazywam. Mam nadzieję, że się dobrze czytało. Buziaczki 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro