Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Wszystko jest możliwe, ale nic nie jest natychmiast, na zawsze ~ Gregor Schlierenzauer.

Thomas,

Byłem dzieckiem, kiedy po raz pierwszy Ciebie zapragnąłem. Pomyślałem o uczuciach, ukierunkowanych przeze mnie w Twoją stronę. Pierwszy raz pragnąłem użyć słowa ,,kocham", wierząc, że stanie się czymś więcej niż pustym frazesem, którego tak nienawidziłem. Dlatego bolało odrzucenie, to i kolejne, kolejne... I będą boleć wszystkie następne.

Ty to poczułeś później, myliłeś to z przyjacielską sympatią, braterskim odruchem, dopiero później wierząc, że to naprawdę coś więcej.

Nasze początki nie były proste, nie były oczywiste. Kryliśmy się przed sobą, prowadziliśmy grę, teraz możemy pytać ,,po co?",  ale wtedy nie było dla nas innego rozwiązania, bo nie było zaufania, nie było kompromisów, a pojawiały się rozterki, chwilowe przyjemności i drogi na skróty, a tak nie można...

(Tak, Thomas, prosto się to pisze po fakcie).

Chcę tylko powiedzieć, że cieszę się, że balansując na krawędzi przyjaźni, spadliśmy w odpowiednią stronę, że odnalazłeś mnie, prawdziwego mnie, tego, który wbrew wszystkim plotkom też ma uczucia.

Dziękuję, przepraszam wybaczam. Dzisiaj. Nie tylko, dlatego że powinienem, ale dlatego że chcę, bo ślub powinno brać się raz w życiu, a ja chcę przynajmniej w ten sposób wejść, w nasz sformalizowany związek, oczyszczony.

                                                                   Twój Gregor

***

      Thomas odłożył na szafkę kawałek papieru. Przymknął oczy. Krótki list od narzeczonego powinien go tylko umacniać w przekonaniu, że postępuje dobrze jednak równie dobrze wiedział, że kiedy opuści to pomieszczenie wszystko się zmieni o sto osiemdziesiąt stopni.

     Spojrzał na bukiet, stojących na parapecie róż. Uśmiechnął się się do siebie. Były piękne, perfekcyjne - jak mężczyzna, od którego je dostał. Przypatrując się kwiatkom zobaczył coś, co najwidoczniej wcześniej umknęło jego uwadze. Podszedł do czerwonego bukietu.

      Wśród łodyg schowana była czarna koperta. Wziął ją.

Kolejny list? Tylko po co,?

    Drżącymi rękami otworzył.

     Zdjęcia. Ich pierwsze, wspólne, prywatne. Łączyły ich, spajały, motywowały, inspirowały do powrotów, a jednocześnie stanowiły cudowną pamiątkę, kapsułę wspomnień.

   Bo gdzie podziali się ci chłopcy? Ci, którzy jeszcze wtedy nie wiedzieli nic o sobie? Którzy nawet nie przypuszczali, że rozpoczęta wtedy przygoda zakończy się czymś tak uroczystym...

O Boże, to teraz, to dzisiaj, epilog, koniec, zamknięcie fabuły i Hofer ( który zresztą też coś kończy) raczy wiedzieć co jeszcze... Reszta w podziękowaniach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro