Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXI

-Vinícius-

Miałem lecieć samolotem do Gaviego, ale okazało się, że on przyleciał do mnie. Jak wylądowałem u nic to poszedłem do tego hotelu. Przy okazji miałem przekazać coś Stegenowi od Courtoisa. No, ale żeby tak spierdolić z łóżka temu Belgowi? Aj, aj, aj Ci Niemcy.. Słysząc, że Gaviry nie ma i mam się udać do Madrytu, bo tam jest myślałem, że wybuchnę.

Przespałem się przez podróż. Wysiadłem z samolotu i zacząłem się rozglądać, żeby wypatrzeć Gavire. Uwierzcie mi, że to nie było takie proste, bo on często się przemieszcza i nie umie wystać w jednym miejscu. No kurwa chyba do niego zadzwonię. Ktoś skoczył mi na plecy.

- Vini!! - już się do mnie przykleił. Cała Gavirka. Odkleił się i przykleił z przodu. Pocałowałem go w policzek, bo inaczej nie pozwalało mi jego przytulanie. Położyłem rękę na jego dupie. Benzema powiedział, że to się mu spodoba. Odsunął się trochę i pocałował mnie w usta. Nasz pocałunek był taki namiętny. Oczywiście to ja dominowałem. Ludzie się na nas gapili, ale oni zawsze się gapią.

- Gaviraa!! Jak ja Cię zaraz wyściskam! Chodź tutaj! - Pablo podszedł do Modricia, który zaczął go dusić. Ramos patrzył się na nich trochę zazdrosny i dumny z Luki na raz. W końcu nauczył go jak się kogoś skutecznie dusi.

- Luka, bo go udusisz - odezwał się Hazard przekręcając strone gazety. Nie udusi mi go. Chyba..

- Zamknij się marudo - odezwał się Valverde zabierając mu gazetę. Federico zaczął ją czytać do góry nogami.

- I co wyczytałeś Fede? - skrzyżowałem ramiona. Popatrzył się na mnie i na odwrotny tekst.

- Hazard to frajer - uśmiechnął się. Eden wstał, chwycił za pas i spojrzał się na Valverde.

- ON CHCE MNIE BIĆ MAMO! - Federico schował się za Modriciem. Jezus Maria no jak zwykle przemoc. Przed nimi stanął Sergio.

- Odłóż to - Hazard niechętnie odłożył narzędzie tortur i podniósł z podłogi swój skarb, znaczy gazetę. Popatrzył się na mnie, a potem na Gaviego.

- E zakochana para - spojrzeliśmy się na niego oboje. Przywołał nas do siebie. - Czytać - wskazał na jakieś miejsce.

Pablo Gavira i Vinícius Júnior przyłapani na pocałunku?

Ojć ktoś nas jednak chyba, zdaje się, że widział.

- No gołąbeczki słucham - uśmiechnął się. Znałem za dobrze ten uśmiech.

- Nawilżaliśmy usta! - powiedzieliśmy razem z Gavirą. Pokiwał tylko głową śmiejąc się cicho. Śmiech u niego to rzadkość.

- Ta? Chodź tutaj Fede - Urugwajczyk się magicznie pojawił. Musiał zrobić aż 3 kroki.

- Tak? - został pociągnięty na kolana Hazarda. Wyglądał na naprawdę zdziwionego.

- No mówcie prawdę, bo Federico pożałuję - ją nawet wiem w jaki sposób. No, ale czy to konieczne, żeby.. nie no dobra to jednak Fede to trzeba.

- No Boże całowaliśmy się - odparłem widząc, jak mężczyzna wsuwa rękę w spodnie tego siedzącego na nim.

- Jesteście razem? - widać było jak go dotyka, a Valverde ledwo wytrzymuje.

- Jeszcze nie - odpowiedział Gavi. Belg pokiwał tylko głową i puścił swoją ofiarę.

- Poskarżę się Ramosowi! - Fede pobiegł do kuchni. Co to miało być?

- No idźcie na jakieś jedzenie, czy coś - pociągnąłem Gaviego do kuchni. Ciekawe, co będziemy jeść.

- No, więc dzisiaj nowość - powiedział Benzema i spojrzał się na Gaviego.

- Uh.. dzień dobry - odezwał się nieśmiało mój mały chłopiec. Położyłem rękę na jego udzie.

- Dobry, dobry.. jemy pierogi - o kurwa Robert i jego zpolszczył.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro