Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XX

-Gavi-

Po treningu zadzwoniłem do Brazylijczyka. Nie minęło dużo czasu, aby odebrał. Zacząłem mu opowiadać, co znowu działo się na treningu. Śmieliśmy się razem. Żałowałam, że nie mogę do niego przyjechać, a raczej przelecieć. Niestety musiałam być dzisiaj obecny na wykładzie Xaviego odnośnie nie mam pojęcia czego. W sensie coś tam wcześniej gadał, ale trochę nie słuchałam. Lewy na pewno mi powie. O! A właśnie! Odbyłem wspaniałą rozmowę z Pedrim. Powiedział, że jak jeszcze raz pożyczę jego samochód bez jego wiedzy to mnie sprzeda do zoo. To było straszne. Jak mnie Gaviego można sprzedać do zoo.

- Robimy dzisiaj wspólnie obiad - ogłosił Lewandowski, co z tego że jeszcze nie było nawet śniadania. Kto by się tam w tym przejmował. Przytaknęliśmy.

- Raphinha, gdzie ta ręka? - zapytał chyba upity przez Roberta Ferran. Ręka Brazylijczyka była na jego udzie. Z racji tego, że nikt praktycznie się tym nie przejął, tamten też przestał narzekać.

- Ej ty - Araújo wskazał na mnie. Podszedłem do niego. - Widziałeś się ostatnio z tym Valverde? - zapytał. Nie mogę. Tamten się pytał o niego, a teraz ten się pyta o tamtego. Cóż to za spisek?

- Widziałem się z nim - odparłem trochę niepewnie. Posadził mnie na kanapie i koło mnie usiadł.

- Pytał o mnie? - zaparło mi dech w piersiach. Oni ze sobą kręcą. Ewidentnie coś między nimi jest. Zastanawiałem się chwile nad tym, co mam odpowiedzieć, ale w końcu odparłem.

- Pytał - uśmiechnął się na moje słowa. Chwycił moją dłoń.

- Jakbyś go widział to przekaż, że.. - zamyślił się na chwile. - Że ma się ze mną spotkać - pokiwałem głową. Uśmiechnął się i mocno mnie ścisnął. Jak tak dalej pójdzie połamie mi żebra.. a jak już mówimy o łamaczu żeber..

- Heja pociszni ludzie! - do pokoju wleciał Ramos. Podnieśliśmy się jak na zawołanie, a Lewy wziął patelnie.

- Hej..? - jako jedyny się odezwałem. Podszedł do kanapy i mnie podniósł. Jakoś tak nie łamał mi żeber jak mój przyjaciel. Też go przytuliłem.

- Słuchaj Gavi, bo ja do Ciebie - wyszedłem z nim na balkon. Przyszpilił mnie do barierki. Ojć chyba coś zrobiłem..

- Sergio..? - wydukałem patrząc w jego oczy. Wyglądał groźnie.

- Jesteś gejem? - wyszeptał w moje ucho. Pokiwałem głową. - O to koniec przesłuchania! - odsunął się. Do jasnej cholery jak zobaczę Viníciusa to go tak zjebie, że się nie pozbiera.

- Zapytaj Viniego, czy przyjedzie jutro.. - skrzyżowałem ramiona zażenowany. No może tylko go wyściskam na śmierć.

- Zapytam - no i jak szybko się pojawił tak szybko zniknął. Miło było. Wróciłem do Araújo, który gadał przez telefon. No i nie ma do kogo mordy odezwać.

Włączyłem telefon i napisałem do Viniego.

Ty:

Hej kochanie♡

Mój Vini:

Hej kotku

Ty:

Jak tam??

Mój Vini:

Ramos dzwonił, przyjadę

Ty:

Yey!!

Mój Vini:

Będziemy się tulić tak?

Ty:

Tak!!

Mój Vini:

Aww!

Ty:

Uduszę Cię przy okazji.

Mój Vini:

Oh przepraszam!

Nie moja wina, że akurat Sergio nadaję się do takiej roli najbardziej

Ty:

Żebym ja nie załatwił tak twojego kręgosłupa, jak on kręgosłupy niektórych..

Mój Vini:

Hej eee

Ale ja Cię kocham!

Ty:

Też Cię kocham

Przekaż Fade, że mój Urugwajczyk chce go widzieć

Ty:

Zaraz przekażę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro