Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVI

-Gavi-

Od odebrania Roberta od Benzemy minęło trochę czasu. Chce się teraz odnieść jednak do innej sprawy. W ostatnim meczu Real Madryt grał przeciwko Valenci czy innemu kurwa gównu kibice zachowali się źle w stosunku do mojego Viniego, który za ich rasistowskie zachowanie dostał czerwoną kartkę. Powiem więcej nie uważam za naszych kibiców ludzi, który mówią, że mu tak dobrze. Rasizm w piłce nożnej jest kurwa chory. Pierdolcie się na łeb kibice Valenci. Bardzo wam się udała ta prowokacja mojego Brazylijczyka naprawdę.

- Jadę do Madrytu - oświadczyłem i wziąłem kluczyki od samochodu Pedriego. Tak mam prawo jazdy w końcu, ale i tak to Pedriś mnie wozi. Teraz jednak chce być sam. Położyłem telefon na specjalnym uchwycie. Włączyłem nagrywanie.

- Nie mogę się nie wypowiedzieć o tym, co się stało na meczu Realu Madryt - zacząłem i akurat skręcałem w prawo. - Chce wam powiedzieć, że to co zrobili Ci kibice jest nie do pomyślenia - westchnąłem. - Jeśli znowu zobaczę też naszych kibiców mówiących, że dobrze mu powiedzieli, bo jest z Realu Madryt oświadczam, że to nie są nasi kibice. Mówienie tak to rozprzestrzenianie nienawiści i rasizmu. Ludzie otwórzcie oczy to piłka nożna, a nie jakieś jebane ocenianie po kolorze skóry. Zawsze całym sercem z Vinim - zrobiłem serduszko z rąk. - A mówiąc o nim jestem właśnie w drodze do Madrytu - na tym momencie skończyłem nagranie, które poszło na relacje na Insta i na twittera. Chwilę później zadzwonił do mnie Vinícius.

- Jesteś w drodze gdzie? - usłyszałem od razu w słuchawce łamiący się głos. No przecież to słychać, że potrzebuje mojego wsparcia w tym momencie. Pedri zrozumie, że zajebałem mu samochód.

- Nie przesłyszałeś się - ciche pochlipywanie. Żal mi go. Tak zajebiście mi go żal.

- Nie pierdol nawet.. - usłyszałem jak wybucha płaczem i zaczyna się nim dusić.

- Vini kochanie spokojnie daj mi jeszcze chwilę - rozłączyłem się. Tak cholernie chciałem już przy nim być. Jechanie z taką prędkością nie było dobrym pomysłem, było już ciemno, ale ten Brazylijczyk.

Zdziwiony Modrić wpuścił mnie do hotelu. Trzymałem w ręku swoją koszulkę z autografem i bombonierkę. Valverde napisał do mnie, gdy byłem w połowie drogi o tym, jak bardzo Vini ją chciał. Może nie noszę zapasu koszulek przy sobie, ale tak się składa, że jest tu moja torba na trening, w której na wszelki wypadek mam jeszcze jedną.

- Pociesz go, pokój numer 134 - Luka krótko mnie przytulił. Chwilę później wchodziłem już do pokoju.

- G-gavi ty serio..? - spojrzał w moją stronę. Leżał na łóżku bez koszulki. Usiadłem koło niego. Podniósł się i popatrzył się na mnie zapłakanymi oczami. Mecz niedawno się przecież skończył, więc dalej jest roztrzęsiony. Założyłem mu swoją koszulkę dodatkowo spryskaną moimi perfumami i mocno przytuliłem.

- Jeśli ty zrobisz dla mnie wszystko ja dla Ciebie też, oddaj mi serce Vini ze mną będzie bezpieczne - bardzo mocno mnie przytulił sprawiając, że się położyłem. Czy piszę się na za dużo? Może i tak, ale ja też nie mam idealnego charakteru. Damy sobie radę razem. Chyba właśnie skończyłem pewien etap.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro