Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

-Gavi-

Uwaga wstałem rano i nawet się nie spóźniłem na podwózkę u Pedriego. Zdolny jestem. Powiem wam, że na treningu to się kurwa działo. Ter Stegen udawał udawał Courtoisa i nie bronił, bo jest nim. Logiczne nie? Araújo uczył mnie, jak się fauluje Viníciusa Júniora. Szkoda, że raczej z tego na nim nie skorzystam. Pedri biegał jak szalony i mówił, że jest tym debilem Rodrygo. Busquets, który i tak ma od nas odejść prawił mu jakieś mowy, żeby tak nie latał, bo się przewali i co się stało? No wyjebał się no. De Jong siedział se na ławce i robił zdjęcia całego zajścia. Mam nadzieję, że tego nie wstawi. Fati później został kozłem ofiarnym Araújo i przed nim spierdalał, żeby Urugwajczyk nic na nim nie demonstrował, więc miałem chwilę spokoju. Raphinha rozmawiał przez cały trening z Ferranem, a Lewandowski usiadł na środku boiska i wprost stwierdził, że bierze przykład z Ter Stegena. Dla jasności udawał Karima Benzeme. Cudaki Boże kurwa. U nas to tak bardzo często jest.

Trening się skończył. Wziąłem prysznic i przypomniało mi się o tej kawie, czy chuj wie, co to miało być. Ważne, że miało być z nim. Zadzwoniłem.

- Halo? - usłyszałem dosyć głośno. W tle darło się kilka osób.

- Co z tą kawą? - zapadła chwila ciszy. No to się nie dowiem.

- Jaką kurwą..? - wybuchnąłem śmiechem. Skierowałem cześć z mikrofonem bliżej ust.

- Kawą - no może teraz usłyszy.

- Kurwą? - jaki głuchy kurwa. Jeszcze głośniejsze wrzaski. - Poczekaj chwilę! - wyciszył się.

- Żyjesz tam? - zapytałem po około 3 minutach ciszy.

- Tak, tak musiałem wyjść na balkon - zaśmiał się nerwowo.

- Hah rozumiem - no w sumie to było do przewidzenia. Coś tam mieli świętować.

- Co to była za kurwa? - znowu się zaśmiałem.

- Kawa Vinícius, kawa - każdemu zdarza się nie usłyszeć. Kurwa, kawa, podobne słowa.

- Aaaa! No tak! - zapadła chwila ciszy. - Jaka kawa? - no nie wychodzę. Co za..

- Oddzwoń jak będziesz bardziej przytomny - powiedziałem i chciałem się rozłączyć.

- Wyślę Ci adres kawiarni - rozłączył się. Mhm czyli jednak. Dzban. Schowałem telefon do kieszeni.

- Gavi masz może numer do Viníciusa? - Lewy położył rękę na moim ramieniu.

- Posiadam takowy - po chuj mu on? Spisek planuje?

- Możesz wyżebrać numer do Benzemy? - uśmiechnąłem się. No ciekawie.

- Chwileczkę - znowu przyłożyłem telefon do ucha.

- Halo? - zapytał trochę nie pewnie też byłbym zdezorientowany, gdyby osoba, z którą rozmawiało się dosłownie minute temu i zakończyło się temat oddzwaniała.

- Halo kotku numer do Karima mi dasz? - słyszałem głośny śmiech Brazylijczyka.

- Po chuj Ci jego numer? Ja Ci nie wystarczam!? - gdybyśmy stali koło siebie zrobiłby taki teatralny gest. Znam go po prostu no.

- Vinícius.. Robert prosi - wziąłem kartkę i długopis.

- Pisz - oparłem notes o ścianę. No i zaczął mi dyktować numer.

- Dziękuję Vini - cmoknąłem w mikrofon. Mina Lewandowskiego była zajebista.

- Proszę skarbie - rozłączyłem się. Spojrzałem na Roberta. - Proszę - podpisałem mu jeszcze tak fajnie ten numer. Twój kochanek z Francji♡.

- Dziękuję - przeczytał dopisek, a ja byłem przy wyjściu z salonu. - Gavira! My nie jesteśmy! - wrzasnął aż Ter Stegen otworzył oczy. Zasnął na krześle czekając na jedzenie.

- Wmawiaj sobie! - uciekłem do siebie i tak da mi obiad. Chyba..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro