Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ONESHOT

Oddaj Mi Moje Los Santos...

1 Listopada 1945

Straciłem wszystko... Swoją partnerkę, samochody, pieniądze... I miasto. Kochane Los Santos. Nigdy nie chciałem cię stracić. Moje piękne miasto, nagle legło. Przez jedną osobę, która była moim wrogiem. Oh moje piękne miasto, cenię cię. Chciałbym być twym właścicielem. Oh piękne i miłe miasto. Odebrał mi ciebie, jakiś wróg. Kochałem cię. Miałem wielką posadę. Byłem królem. Byłem twym królem. Cywile cieszyli się. Byłem kryminalistą owszem, ale dlaczego mi ciebie odebrano? Nie chciałem tego. Walczyłem do ostatniej sekundy. Odzyskam cię, ale proszę, musisz mi w tym pomóc. Piękne miasto, pamiętaj, że to ja cię stworzyłem...

Dlaczego nie możesz mi dać tego, co dało mi Los Santos...

D.G

2 Listopada 1945

Nie zrobiłem nic! A on? Niszczył cię jak najgorsze miasto na świecie. Dlaczego nie potrafiłem ci pomóc. Jestem bezużyteczny, ale chcę ci obiecać jedno. Mimo porażek, mimo ran, mimo upadków i strzałów w mą stronę... Uratuję cię, za wszelką cenę. Zrobię co tylko się da, by być przy tobie. Obiecuję na swoje serce. Na swój ród, że uratuję cię. Nie dam mu cię więcej niszczyć. Uratuje twoje piękno. Będę uważał na ciebie, tak jak wcześniej. Będę twym królem. Obiecuję ci to, tylko daj mi to zrobić. Nie odtrącaj mnie swą mocą. Proszę.

Dlaczego nie możesz mi dać tego, co dało mi Los Santos...

D.G

3 Listopada 1945

Pójdę do więzienia. Postrzeliłem go! Miałem go tylko zastraszyć. Kurwa to takie głupie. Mam bardzo głupie pomysły, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Mam go w swym domu, lecz co teraz z nim zrobić? Wszyscy go szukają. Wojska, policja i cywile! Boje się! Piękne miasto, proszę uratuj mnie, tak jak ja uratowałem ciebie! Żałuję swych czynów. Wybacz mi. Piękne miasto, zawsze pozostaniesz piękne mimo wszystko. Myślę, że dobiję go i pochowam. Tak będzie najlepiej. Obiecuję, że jeszcze się spotkamy...

Daj mi to, co dało mi Los Santos...

D.G

19 Grudnia 1945

Znów jestem twym królem! Wiedziałem, że nim będę. To ja zasługuje na ciebie, a ty zasługujesz na to, co najlepsze. Jesteś pięknym miastem. Ludzie nie widzą twojego piękna, ale... Te drzewa naprawdę są piękne. Trawa nieskazitelnie zielona i równo skoszona. Niebo rzadko kiedy jest zachmurzone. Twoje piękno, skrywasz w środku. Dziś widzę twe piękno, ale na pewno nie tak jak wcześniej. Co zrobiłem z poprzednim królem? Związałem się z nim. On jest tak zwaną "Królową". Nawet nie wiesz jak cieszę się z tego powodu! Kocham go ponad życie, ale oczywiście nie ponad ciebie. Oh moje miasto, gdybyś tylko było człowiekiem. Kochałbym cię, jak nie wiem co. Dalej cię kocham, ale wiesz. Mimo wszystko. Naprawdę dziękuję, za to co dla mnie stworzono. Dziękuję dziś światu.

Dałeś mi to, co dało mi Los Santos...

D.G

23 Lipca 2020

Te głupie przeklęte miasto. Dlaczego to ja jestem twym królem. Po co piszę w tym dzienniku? Pamiętniku? To nie ja jestem D.G, chuj mnie to obchodzi, kto to jest. Zniszczę cię głupie miasto. Ten chłopak cię nie odzyska. Jeśli w ogóle dalej żyje. Zastanawiam się co miał w głowie, pisząc o mieście. Jakie to ono piękne. Czuję, że to wszystko jest popaprane. Chcę się komuś wygadać. Była tu mowa o drugim królu. Czy on żyje? Muszę się tego dowiedzieć, by odzyskać informację. Dziś, jednak skończę na tym wpisie. Czas się wyspać, by ruszyć w poszukiwania wcześniejszego rywala króla. Byłego króla.

J.G

25 Lipca 2020

Ja... Chyba nigdy nie chciałem dowiedzieć się, co tak naprawdę działo się w tamtejszych latach. Były król żyje i dalej jest związany z jego dawnym rywalem. Żyją w wielkiej willi i wiodą spokojne życie. Może kiedyś ich spotkam, jednak dziś. Dziś jest dzień w, którym zacznie się coś na co nikt nie jest przygotowany. Jeśli mam być szczery. To ja jestem przygotowany na to, by zostawić tu ten pamiętnik, dziennik i odlecieć. Cóż mój ostatni wpis to chyba ten. Więc żegnaj pamiętniku. Jeśli ktoś cię znajdzie, darz go swą mocą.

J.G

30 Lipca 2020

Zniszczyłem to miasto! To nie był mój ostatni wpis, proszę! Jeśli bóg mnie nie uratuje, policja rozstrzela mnie wtedy kiedy mnie tylko zobaczy. Jestem debilem, myślałem tylko o sobie, a nie o innych. Egoista i nic nie znaczący kryminalista. Dawni królowie dowiedzieli się i wysłali mi pewien list. Dalej go nie otworzyłem to chyba pora, by przeczytać to co o mnie myślą. Ciekawy jestem jak bardzo lamentował D.G, gdy dowiedział się, że jego miasto zostało w połowie zniszczone. Szkoda, że nie mogłem zobaczyć jego miny. Na pewno zaczął bym się śmiać, lub uciekać przed policją. Otwieram list, być może to mój już ostatni wpis. Więc żegnaj pamiętniku.

J.G

18 Listopada 2022

Chciałbym wiedzieć co działo się w tym pamiętniku. Ale teraz to ja zacznę go prowadzić. Opowiem swój dzień, no to może... Dziś wstałem i od razu napadłem na bank! Pojebane! Później pokłóciłem się z moim przyjacielem i trochę mi smutno, ale cóż, za niedługo mu przejdzie! Pobawiłem się w klubie i nawet tańczyłem na rurze, piłem alkohol i śmiałem się z innymi. Chyba zdobyłem nawet przyjaciół, miło, że tak ciepło mnie przyjęli i nie odrzucili, przez mój wygląd. Choć wyglądam jakby przefarbował włosy i nosił soczewki, to to moje naturalne kolory włosów, oraz oczu. Dużo osób mówi, że gdy się denerwuję wyglądam słodko. A jak się rumienię to wyglądam co najmniej uroczo. Dziś siedzę sobie z moim małym psiakiem, na szczycie małego pagórka i razem z nim oglądam gwiazdy. Lecz nie wiem czy przypadkiem nie zasnął na moich kolanach. Teraz piszę w pamiętniku, no cóż. Przynajmniej mam pewność, że ta mała psinka się nie obudzi. Arel jest mega słodki i wygląda naprawdę pięknie. Nie jest rasowy. Ma rudo-brązowo-biało-szarą sierść i piękne oczęta. Jego jedno oko jest niebieskie, a na ten piękny oceaniczny niebieski wchodzi zielonkawa trawa. Drugie oko zaś jest najczystszą czekoladą połączoną z pięknym błękitem. Jest naprawdę ładny i kocham go. Mógłbym siedzieć z nim wiele godzin i bawić się z nim. Przywiązałem się do niego tak bardzo, że nie potrafię nawet jednego dnia bez niego wytrzymać. Zabieram go wszędzie ze sobą, nawet był dziś ze mną na napadzie! Cieszył się i merdał ogonem! Założyłem mu nawet maskę, taką diableską, ponieważ ma charakterystyczne oczy, założyłem mu również przeciwsłoneczne okulary, przez co wyglądał jak taki kundel z ulicy. Ubrudził się trochę w błocie, które było gdzieś za bankiem, gdy mi uciekł. Wbiegł za mną do sejfu i pomagał pakować forsę do torby! Jest naprawdę pomocny i rozumie mnie. Jakby mógł mówić i zmieniać się w człowieka, zdecydowanie byłby moim najlepszym przyjacielem, nawet chłopakiem! Cóż za stwierdzenie...

E.K

19 Listopada 2022

Dowiedziałem się o co chodziło z wcześniejszymi wpisami. Kiedyś byli królowie państwa, a nie prezydenci. Chciałbym być królem, szkoda. Dziś, jednak muszę nacieszyć się byciem znanym w Los Santos i innych miastach. Tylko to mi pozostało, ale no. Usłyszałem szmer... Mój pies śpi u mnie na kolanach... Widzę zjawę? To tylko sen? Albo... Albo... Schizofrenia? Nie chcę umierać, ale jak widać duch bierze mnie ze sobą. Żegnaj mały pamiętniczku...

E.K

ღ⸺⸺⸺⸺⸺⸺⸺⸺⸺ღ

Spojrzałem na swoich przyjaciół i udałem, że nie widziałem jak jeden uderza drugiego. Przewróciłem oczami i pogłaskałem mojego psiaka za uchem. Nagle do pomieszczenia wszedł ostatni z członków naszej ekipy.

— Cześć, sorka... Musiałem zorganizować wyścig i zostawić go policjantom — Mężczyzna podrapał się po karku.

— Spoko — Uśmiechnąłem się i wstałem z krzesła, stając przed moją grupą, która siedziała na wielkiej kanapie i spoglądała na mnie z widocznym strachem w oczach.

— Erwin, daj spokój — Mruknął szybko brunet, zanim w ogóle otworzyłem usta, by coś powiedzieć.

Podniosłem lekko rękę do góry, przez co moje psy przybiegły do mnie i usiadły obok mnie. Uśmiech zszedł mi z twarzy i opuściłem dłoń. Spoważniałem i spróbowałem dosięgnąć kartkę z biurka, ale szybko zrobił to za mnie Ash.

— Dziękuję Ash — Westchnąłem do wielkiego, biało-czarnego psa, który na to zaszczekał i podał mi papier, który wziąłem — Zacznijmy. Ktoś z was powiedział pewnej osobie o NASZYM planie! Przypominam, że kurwa naszym. Komu mówiliście o przywróceniu Kui'a? — Warknąłem, a tylko Speedo nie odwrócił wzroku ode mnie.

Wyglądał jakby się nie bał, choć sytuacja była poważna i nie widziało mi się, by ktoś z nich nie przyznał się do winy. Walnąłem ręką w biurko obok i spojrzałem z mordem w oczach po każdym.

— Jeśli to ktoś z was! Obiecuję wam, że wyrwę wam te piękne główki i to bez jebanego wyjątku! Zrozumiano?! Jeśli się przyznacie dam wam szansę, ale jeśli sam się dowiem, lepiej uciekajcie z miasta! — Krzyknąłem i wtedy, wszyscy zaczęli otwierać usta, a po chwili je zamykać, jakby zastanawiali się co powiedzieć.

— Ja mówiłem mojemu kuzynowi i on powiedział Grzegorzowi, który to wiedział, więc no — Białowłosy miał na kolanach swojego kota, mimo tego, że był wręcz prawie nowy, uwierzyłem mu.

— Carbo? David? Silny? Vasqi? San? Dia? Grzesiu... — Z smutkiem w oczach, zatrzymałem wzrok na Montanhie, który był mocno poszkodowany i nie wychodził ze szpitala, oprócz dziś, kiedy się wypisał.

— Opowiem ci to — Zaczął Vasquez, a ja wsłuchałem się i pokazałem, by zaczął gestem ręki — Carbo powiedział to Fosterkowi, który uznał, że to jest git plan i nie powie tego nikomu. David nie mógł się powstrzymać i wręcz wykrzyczał, że Kui będzie żył, ale usłyszał to tylko Hank, który akurat przechodził. Silny napisał o tym Dorkowi, który powiedział Heidi, Heidi powiedziała Sanowi. San powiedział Dii, Dia przekazał landrynom, landryny powiedziały policji, policja poleciała z tym do grupy Spadino iiiiii... — Zawachał się, a ja z złowrogim spojrzeniem, przyglądałem się Dii, który wyglądał na wkurwionego i załamanego na raz — I tak właśnie popsuli nam plany — Dokończył.

— To moja wina — Skwitował Gregory, a ja poklepałem go po ramieniu — Powiedziałem o tym Capeli, który ma niewyparzony język, dosłownie jak ty — Wskazał na mnie palcem, a ja oburzyłem się i odwróciłem od niego, lecz dalej słuchałem tego co mówił — Mógł powiedzieć skorumpowanej części policji, która przekazała info Spadino i tak wyszło — Westchnąłem, to nie była jego wina.

Ruchem nogą psy wyprowadziły wszystkich z pomieszczenia, a ja usiadłem z powrotem na krześle i zacząłem głaskać swoje psy. Przyglądałem papiery i pisałem jakieś rzeczy. Wpisywałem termin kolejnego ślubu, który miał nastąpić za dwa dni.  Z uśmiechem mogę stwierdzić, że miasto jest zdane na mnie. Policja prosi mnie o pomoc w rozwaleniu innych mafii, cywile proszą o mszę i ślub, a inni mówią o mnie, jako o kryminaliście, jednak pasuje mi to.

Oddaj Mi Los Santos...

ღ⸺⸺⸺⸺⸺⸺⸺⸺⸺ღ

Cześć!

Jakiś oneshot, sama nie wiem.

Miłego Dnia/Nocy! <33333

Coffeuu~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro