Prolog
Królowa Savita pochodziła z sąsiedniego, mniejszego królestwa – Misthaven. Ród Lescivis nie wyróżniał się niczym szczególnym. Sprawowali władzę od wieków, z tą różnicą, że przejęli ją całkowicie bezkrwawie. Ich przodek nie był najpotężniejszym magiem, lecz dworskim alchemikiem. Mieszkańcy wynieśli go na tron, po tym, jak stworzył rewolucyjne zaklęcie leczące chorobę, która zaatakowała wtedy całe królestwo. Ówczesny król, niecieszący się poparciem mieszkańców, którzy uważali go za winnego rozpętania epidemii nieostrożnymi czarami, dobrowolnie oddał tron. Lescivis został królem skromnym i otwartym na ludzi, a mieszkańcy nigdy nie zbuntowali się przeciwko jego dynastii. Choć sąsiednie królestwa nie popierały zmiany władcy, nie ingerowały w sprawy państwa, wierząc, że spokojny król nie będzie stanowił kłopotu. Misthaven nigdy nie liczyło się dla innych na arenie międzynarodowej, uważane za słabe i bezproblemowe państwo, które nie miało nic do zaoferowania.
Mariaż z królem, wtedy jeszcze księciem Sapiusem był marzeniem króla Randvera Lescivis, bardzo odległym i równie nierealnym. Książę był jedynakiem, spadkobiercą tronu Avalorii, najpotężniejszej ze wszystkich monarchii. Sąsiednie kraje rywalizowały o względy księcia – każda z królewskich rodzin pragnęła, aby to właśnie ich córkę poślubił książę. Księżniczki były piękne i inteligentne, ich rody i kraje miały bogate historie, a królestwa, z których pochodziły, mogły wiele zaoferować Avalorii w zamian za małżeństwo. Jednak tylko jedno królestwo mogło wykorzystać swoją szansę.
Zainteresowanie księcia Sapiusa Mauvenubes księżniczką Savitą z biednego Misthaven wzbudziło oburzenie pozostałych królewskich rodzin. Księżniczka, choć piękna i urokliwa, nie miała do zaoferowania nic poza tym. Jednak w obawie przed nieprzychylnym spojrzeniem króla Ivrika, któremu zależało na szczęściu syna, żadne z królestw nie wyraziło swojego niezadowolenia, wierząc, że spadkobierca tronu dokona właściwego wyboru. Zadba o państwo tak jak jego poprzednicy, złączy się z bogatym państwem i połączy dwie równie potężne magiczne rodziny.
Książę Sapius Mauvenubes poślubił księżniczkę Savitę Lescivis z miłości. Savita, choć wątła oczarowała księcia urodą, dobrocią i skromnością. Był zachwycony jej czarami. Chociaż jej magia nie była tak silna, jak magia jego rodu, tworzyła rzeczy równie piękne i kruche jak ona. Mimo pozorów, jej magia była niebywale trwała, ponieważ zawsze wypływała z czystego serca. Książę pragnął mieć ją przy sobie na zawsze, chronić ją swoim silnym ramieniem przed wszelkim złem. Marzył o zabraniu jej na polanę oddaloną od zamku w Avalorii, by mogła błyszczeć w słońcu. Przeplatałby palce między jej złocistymi włosami, a ona czarowałaby mu swoją zieloną magią i tworzyła małe jak jej dłoń stworzonka z chmur, które kiedyś mu pokazywała. Savita była spełnieniem jego marzeń. Bratnią duszą, na którą czekał całe życie.
Mariaż nie spodobał się pozostałym państwom, był skandalem. Królowie nie mogli się pogodzić z tym, że właśnie najbiedniejsze Misthaven będzie czerpać korzyści z bogactw Avalorii. Mimo to książęca para skradła serca wszystkich po kolei. Choć prezentowali się pięknie, niektórzy mieli nadzieję, że kruchość Savity da o sobie znać i wkrótce trzeba będzie szukać kolejnej małżonki. Wtedy książę opamięta się, nie poślubi po raz drugi księżniczki z rodu Lescivis, a pozostałe wykorzystają odebraną im szansę. Błąd zostanie wymazany z historii.
Nie tylko dwór pokochał księżną Savitę. Skradła serca wszystkich mieszkańców królestwa. Tuż po ślubie poprosiła o zorganizowanie podróży przez całą Avalorię, by mogła poznać nie tylko kraj, ale także jego mieszkańców. Avalorczycy rzadko mieli przyjemność zobaczyć parę królewską i księcia. Nie przeszło im przez myśl, że mieliby szansę zobaczyć nową księżną, zanim książę Sapius obejmie tron i wybierze się w podróż po królestwie. Król wraz z królową nie popierali jej plebejskich pomysłów. Ich zdaniem wychowana w biednym królestwie księżna nie rozumiała, że tu, gdzie teraz jest, nie należy spoufalać się z biedotą, to skandal. Książę jednak nigdy się jej nie sprzeciwiał. Był nią oczarowany i kochał ją nad życie. Księżna nie obawiała się wychodzić z powozu do ludzi, uściskać ich ręce, pobłogosławić dzieci czy wysłuchać próśb. Sapius spełniał każde życzenie księżnej, która zawsze spełniała prośby mieszkańców. Mieszkańcy z lubością przyglądali się magii Savity – delikatnej i lekkiej, tak innej do potężnej i silniej magii rodu Mauvenubes. W ten sposób Avaloria pokochała księżną Savitę. Avalorczycy wyczekiwali chwili, aż zasiądzie wraz z królem na tronie.
Nim objęli tron, obdarzyli Avalorię kolejnym następcą. Mały książę Fidelis przyszedł na świat, gdy całe królestwo w pocie czoła pracowało nad organizacją koronacji. Mieszkańcy, choć w żałobie po królu, byli niezwykle szczęśliwi z narodzin księcia. Księżna błyszczała w ciąży i mimo stanu błogosławionego nie zaprzestała wycieczek do miasteczka i rozmów z ludem. Avalorczycy byli dumni z tego, że matką ich przyszłego króla była Savita. Wierzyli, że odziedziczy po niej mądrość oraz skromność i tak jak ona, nie będzie obojętny na ich głos.
Książę rósł zdrowo na królewskim dworze. Państwo rozkwitało pod wodzą nowego króla Sapiusa i królowej Savity. Królowa matka Elpida z dumą przyglądała się parze, gotowa zawsze im doradzić. Pełnię szczęścia Avaloria osiągnęła, gdy para królewska podzieliła się nowiną o wyczekiwanym kolejnym potomku.
Był burzliwy, wietrzny wieczór, kiedy poród królowej się rozpoczął. Królowa Savita od kilku tygodni zamknięta była w zamku i nie opuszczała komnaty, co niepokoiło mieszkańców nieprzyzwyczajonych do tak długiej nieobecności kobiety na dworze. Mieszkańcy liczyli, kiedy wypada termin rozwiązania, nastawiali uszu, żeby zdobyć choć jedną informację o stanie królowej i o tym, kiedy będzie po wszystkim. Mieli w pamięci dzień narodzin księcia Fidelisa, który bardzo spieszył się na świat, a królowa do rozpoczęcia porodu spędzała czas na zewnątrz. Dwór jednak milczał, a magia nie przenosiła informacji. Avalorczycy modlili się więc o pomyślność dla ukochanej królowej i całej rodziny królewskiej.
Poród nie zapowiadał się dobrze. Królowa zdzierała gardło z bólu i po całym zamku roznosiło się rozdzierające wycie. Król Sapius w całkowitym odosobnieniu modlił się w katedrze. Cały dwór drżał w oczekiwaniu i niemym przerażeniu.
Nadworny lekarz nie wiedział, jak pomóc królowej – wiedział jednak, że jeżeli nic nie zrobi, królowa skona w męczarniach. Posłano po króla, który natychmiast zjawił się przy lekarzu. Prośba była prosta – trzeba użyć magii, jeżeli królowa ma przeżyć poród. Magia w medycynie była powszechna. Stosowano ją w mniejszym lub większym stopniu, samą lub w połączeniu z naturalnymi lekami. Rzadko jednak stosowaną ją jako pomoc przy porodzie. Mówiono, że użycie magii w momencie sprowadzania dziecka na świat może zaburzyć ów proces, co później może wpłynąć na potomka. Magię przy porodzie najczęściej stosowali arystokraci, było to szybkie i bezbolesne rozwiązanie ze stuprocentowym powodzeniem. Jednak w przypadku porodów królewskich nie miało to miejsca. Następcy tronu mieli przychodzić na świat naturalnie, ponieważ tak samo naturalnie mieli zdobyć tron i władzę. Król jednak bez zastanowienia zgodził się na wszystko, by ratować życie ukochanej.
Celia Mauvenubes przyszła na świat równo o północy, kiedy wiatr obijał się o okna, a błyskawice rozświetlały niebo. W zamku zapanowała błoga cisza – nie było już krzyków i wycia, a jedynym dźwiękiem był płacz nowo narodzonej księżniczki. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Służki podały królowi zawiniątko do rąk, a ten przytulił córkę do serca.
Dopiero po dłuższej chwili, gdy cisza zaczynała być uciążliwa, a król dalej pozostawał sam z dzieckiem, z którym nie wiedział co począć, w ciemnej komnacie otworzyły się drzwi. Te same służki czym prędzej zabrały śpiącą Celię, a z królem pozostał jedynie lekarz.
Skłonił głowę i nie podnosił się. Król zmarszczył brwi i spojrzał na jego zakrwawione ręce.
– Nie. – wydobyło się spomiędzy jego ust.
– Królowa... – zaczął, wciąż nie podnosząc głowy. Nie śmiał spojrzeć królowi w oczy.
– NIE! – krzyknął na cały zamek, przerywając mu.
Wpadł przez drzwi jak wicher. Służki stały wokół wielkiego łóżka, na którym leżała królowa i płakały. Widząc króla, zniknęły w pośpiechu. Królowa Savita była biała jak pościel, w której spoczywała. Jej złote włosy były jedynym kolorem, który się odznaczał. Dopiero po chwili król zobaczył w dole czerwień. Krew. Pełno krwi. A w powietrzu unosiła się tylko magia.
Nikt nigdy nie widział dobrego króla Sapiusa wściekłego. W oczach mieszkańców wściekły król musiałby oznaczać jakiś kataklizm. Gdyby ktokolwiek spoza zamku widział króla w tamtym momencie, uznałby, że otwarły się wrota piekieł. Rozdzierający serce krzyk króla słyszało całe królestwo.
Lekarz odbierający poród został ścięty, jeszcze nim nastał poranek. To jednak nie złagodziło gniewu króla. Życie za życie nie było wystarczające. Król zwołał najwierniejszych sobie ludzi i mianował ich inkwizytorami. Rozpoczęła się wówczas Magiczna Rewolucja.
Król Sapius Mauvenubes zakazał magii w całej Avalorii. Użycie magii było srodze karane więzieniem. Najgorszą jednak zbrodnią było leczenie magią. Każdy, kto podjął magiczne działania, by kogoś leczyć, szedł od razu na ścięcie. Magiczna Inkwizycja odpowiedzialna była za tropienie nieposłusznych poddanych, którzy mimo zakazu używali magii. Umożliwiał to fakt, że magia zawsze pozostawiała po sobie ślad użycia w powietrzu.
Poddani byli przerażeni, ponieważ nie rozumieli wybuchu Rewolucji. Nikt bowiem nie poinformował ich jeszcze o narodzinach Celii i śmierci królowej. Rewolucja przyszła znikąd. Nim ludzie nauczyli się zakazów, wiele ludzi musiało trafić do lochów i wielu musiało stracić głowę. Inkwizycja pracowała w pocie czoła.
Państwa sąsiedzkie sprzeciwiły się Rewolucji. To był pierwszy raz, gdy jawnie okazali nieposłuszeństwo. Nie chcieli rezygnować z magii. Król nie starał się podjąć żadnych rozmów. Rozkazał zamknąć granicę. Jedynym państwem, z którym Avaloria pozostawiła otwartą granicę było Misthaven. Monarchia Lescivis zgodziła się zakazać magii i przeprowadzić Magiczną Rewolucję jako hołd dla zmarłej córki, ale i w obawie przed utratą względów króla. Bez Savity na tronie Misthaven już było osłabione, a sprzeciwienie się wściekłemu królowi przelałoby czarę goryczy. Monarchia była znienawidzona przez pozostałe państwa, bez wsparcia Avalorii państwo pomarłoby z głodu. Król Lescivis bez sprzeciwu przeprowadził więc Rewolucję.
Po paru dniach Rewolucji, gdy więzienia jeszcze się nie zapełniły, a przerażenie ludzi nie malało, pałac ogłosił śmierć królowej Savity i narodziny księżniczki Celii. Państwo pogrążyło się w rozpaczy. Mimo trwania dopiero kilkudniowej Rewolucji ogłoszono tydzień żałoby. Trumna z ciałem ukochanej przez wszystkich królowej wystawiona była na zamkowym dziedzińcu, gdzie każdy z mieszkańców miał możliwość oddania królowej hołdu. Ludzie napływali z najdalszych zakątków królestwa. Żałobny tydzień został przedłużony o kolejny, na prośbę poddanych, którzy dalej nieprzerwanie przyjeżdżali pożegnać Savitę. Król ani razu nie pokazał się ludowi, który oblegał dwór.
Po pogrzebie Rewolucja rozpoczęła się na nowo. Mieszkańcy dalej pogrążeni byli w żałobie i wciąż nie rozumieli powodu zmian. Wiedzieli jedynie, że musiało to mieć związek ze śmiercią królowej. Inkwizytorzy działali w pocie czoła, a magia powoli została wypleniona.
W porównaniu z narodzinami księcia Fidelisa, kiedy to już następnego dnia wszyscy mieszkańcy dostali do rąk małe kopie obrazu, przedstawiającego królewską parę z dzieckiem na rękach, nikt nie widział na oczy księżniczki Celii. Niektórzy snuli domysły, że dziecko również zmarło przy porodzie, o czym nie poinformował pałac, albo jest słabego zdrowia i nikt nie ma pewności, czy przeżyje.
Rewolucja trwała, a król przywołał na dwór siostrę zmarłej królowej – Irini. Wierzył, że została obdarowana delikatnością równie dużą, jak Savita i będzie w stanie zadbać o dzieci. Miał też skrytą nadzieję, że będzie w stanie zastąpić mu żonę, przynajmniej dla oczu, ale król nie widział w niej żadnego podobieństwa. Włosy nie były tak błyszczące i złociste, a oczy nie były zielone jak magia Lescivis, tylko ciemne jak ziemia. Irini została jednak w pałacu.
Rewolucja trwała równy rok i zakończyła się w rocznicę śmierci królowej. Wierzono, że nikt nie będzie ważył się już używać magii. Mimo zakończenia Rewolucji nikt nie cieszył się w dzień śmierci Savity. Do jej grobu ustawiały się istne pielgrzymki, a zamek otoczony był poddanymi rzucającymi kwiaty pod bramy. Nigdy nie zapomniano o dobroci królowej. Po zakończeniu Rewolucji inkwizytorzy działali nadal i wciąż wyłapywali nieposłusznych poddanych.
Magia uszła z Avalorii, tak jak uszło życie z ciała królowej Savity Mauvenubes.
____________________________________
Drzewo genealogiczne rodziny Mauvenubes i Lescivis:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro