Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przeddzień upadku Imperium

Mon Mothma miała już wystarczająco dużo problemów na głowie, gdy przyszła ta grupa. Od razu wiedziała, że będą z nimi kłopoty. Albo raczej: że będzie musiała się nimi zająć, nawet pomimo tego, że jej osoba była potrzebna w innych miejscach.

– Chodźcie za mną – odezwała się, chcąc jak najszybciej mieć to za sobą.

Zatrzymała się w niewielkim pomieszczeniu blisko pokoju, z którego dowodziła atakiem sił Rebelii. Odwróciła się, z zadowoleniem zauważając, że ostatnia osoba, która tam weszła, zamknęła za sobą drzwi.

Mon Mothma spojrzała już z mniejszym zadowoleniem na trójkę ludzi, którzy znaleźli się wraz z nią w pokoju. Luke Skywalker, chłopak, który pewnie wkrótce stanie się legendą; Anakin Skywalker, w którego pomoc Mon Mothma nie wierzyła do samego końca oraz Ahsoka Tano, która była winna całemu temu zamieszaniu.

Chcąc nie chcąc, Mon Mothma była wdzięczna całej trójce, mimo iż wolałaby nie być. Wszak to ich szalony plan był w stanie pozbawić życia Imperatora.

– Imperium nadal istnieje – odezwała się przywódczyni Rebelii, patrząc na najmłodszego ze Skywalkerów. – Luke, twoja pomoc będzie nam potrzebna.

Chłopak kiwnął głową. Niczego innego się nie spodziewał.

Mon Mothma westchnęła ciężko w duszy i przeniosła spojrzenie na jego ojca.

– Nie myśl sobie, że twoje czyny zostaną zapomniane – odezwała się. – W normalnych okolicznościach powinieneś stanąć przed sądem, gdy tylko Imperium upadnie.

Niebieskie oczy Anakina Skywalkera spotkały się z jej oczami.

– Jestem tego świadomy.

– Aczkolwiek, muszę przyznać, że twoje akcje pomogły nam – powiedziała niechętnie Mon Mothma. – Fulcrum powiedziała nam, że to ty wysłałeś nam dane dziewięć lat temu. Dzięki nim byliśmy w stanie ocalić wiele żyć. Ponadto, twoje ostatnie zachowanie świadczy o tym, że jesteś innym człowiekiem, niż wcześniej byłeś. Pamiętam cię z Wojny Klonów, więc wiem też, kim byłeś, nim postanowiłeś służyć Imperatorowi.

Mężczyzna nie odezwał się, pozwalając mówić kobiecie dalej.

– Jestem też świadoma tego, że to ty byłeś jednym z tym, którzy zabili Imperatora – pociągnęła przywódczyni Rebelii. – Teraz, gdy ogłosiliśmy, że Imperator oraz Vader nie żyją, powiedzenie opinii publicznej, że pierwszy Vader nadal żyje, mogłoby wiele skomplikować. Ludzie potrzebują nadziei oraz pewności, że ich wrogowie zostali pokonani. Taką nadzieją stanie się Luke, to jest więcej niż pewne.

Mon Mothma skrzyżowała ręce na piersi.

– Jednakże, nie mogę nie brać pod uwagę tych lat, które spędziłeś jako Darth Vader. Jaką mam pewność, że ponownie nie upadniesz i nie zechcesz zniszczyć nowego porządku, który stworzymy, jeśli uda nam się w pełni pokonać Imperium?

– Byłam przy boku Anakina przez ostatnie lata – wtrąciła się Ahsoka. – Widziałam wiele sytuacji, przy których mógłby Upaść. Ale wiem, że on już nie Upadnie. Za pierwszym razem zrobił to dla swojej rodziny. I to właśnie dla swojej rodziny był w stanie wrócić.

– A jeśli jego rodzina zostanie postawiona w sytuacji zagrożenia? Co wtedy? Nie jestem Jedi, to prawda, ale jestem świadoma, że gdy ktoś już raz Upadł, za drugim razem jest o wiele prościej.

– Ciemność cały czas mnie woła – odezwał się Anakin, pochmurniejąc. – Zawsze mnie wołała. Gdy byłem Sithem, tak samo wzywało mnie Światło. Nigdy tego nie ukrywałem i nie mam zamiaru teraz też tego robić. Jak powiedziałem Ahsoce dawno temu, nie mam pewności, że nie Upadnę ponownie. Ale póki ona jest przy moim boku, wiem, że gdyby doszło do najgorszego, będzie w stanie mnie powstrzymać.

Mon Mothma uniosła brew, nie wierząc w te słowa.

– Ciebie, który zabił tak wiele Jedi?

Luke poruszył się niespokojnie, ale jego ojciec z kolei nie stracił pewności siebie.

– Owszem – powiedział. – Jestem winny śmierci wielu dobrych ludzi. Jako Darth Vader dopuściłem się czynów, za które nie zasługuję na wybaczenie. Obecnie nie potrafię sobie ich wybaczyć i nie jestem w stanie sądzić, by ktokolwiek był w stanie to zrobić. Jeśli uważasz, że powinienem zostać za nie ukarany, zrób to. Dotąd nie dałem się złapać, ponieważ musiałem ochraniać córkę. Leia znalazła swoją matkę i nie potrzebuje już mojej ochrony.

Ahsoka spojrzała na przyjaciela kątem oka, wyraźnie chcąc coś powiedzieć, ale ostatecznie powstrzymała się. Długo rozmawiała z Anakinem o tym, co może się z nimi stać, gdyby Imperium upadło i Togrutanka pogodziła się z faktem, że mężczyzna może albo zostać zabity za swoje czyny, albo trafić na resztę życia do więzienia.

– Ojcze... – zaczął powoli Luke.

– To prawda, Luke – Anakin rzucił synowi spojrzenie pełne dezaprobaty. – Nie udawajmy niczego. Przez siedem lat w najlepsze służyłem Imperium. Nie bez powodu jako Darth Vader byłem obawiany i nienawidzony przez większość galaktyki.

Chłopak umilkł, wiedząc, że jego ojciec ma rację.

Mon Mothma raz jeszcze westchnęła ciężko w duszy. Wiedziała, że to będzie ciężkie. Miała zreformowanego kryminalistę, który zabił Imperatora i którego imię było legendą wśród Rebeliantów, mało tego, jego żona czynnie w niej działała, syn właśnie zniszczył Gwiazdę Śmierci, córka zaś była wytrenowaną Jedi i wyrażała chęć pomagania Rebelii w pozbyciu się raz na zawsze Imperium.

– Nie możemy pozwolić, by świat dowiedział się, że przez jakiś czas pod maską Darth Vadera był Anakin Skywalker – powiedziała po dłuższym czasie Mon Mothma. – To imię i nazwisko jest zbyt rozpoznawalne. Ile osób o tobie wie?

– Moja żona, córka, syn, uczennice i ci, którzy zostali przez nich poinformowani – odpowiedział od razu Anakin. – Oraz ci, którym zamierzasz powiedzieć.

Przywódczyni Rebelii zastanowiła się jeszcze przez chwilę.

– Na razie pozwolę ci tutaj przebywać – zdecydowała. – Nie mam prawa cię oceniać sama. Twój proces odbędzie się, aczkolwiek nie będzie on znany publice. Oficjalnie Anakin Skywalker nie żyje od siedemnastu lat i tak ma pozostać. Darth Vader zginął na Gwieździe Śmierci. Czy to jest akceptowalne?

Cała trójka skinęła głowami, Luke nieco sztywniej niż Anakin i Ahsoka.

– Póki co chcę, abyś został tutaj, z Rebelią. Możesz używać swojego fałszywego imienia, jeśli to będzie dla ciebie prostsze. Radzę ci nie uciekać, bowiem wtedy z całą pewnością zostaniesz uznany za wroga Rebelii. Gdy tylko Imperium upadnie ostatecznie, skontaktuję się z tobą. Wtedy będziesz mógł opowiedzieć nam całą historię. To koniec. Rozejść się. Mam Imperium do dobicia.

–––

Padme czuła się dziwnie, podążając za córką. Wokół nich krążyli Rebelianci, którzy rzucali im przyjazne uśmiechy. Rozpoznali je. Cóż, musieli zauważyć podobieństwo między matką a córką.

– Jeśli nie masz nic przeciwko, zobaczę, co z Hanem – rzuciła Leia, zatrzymując się przy drzwiach prowadzących na lądowisko dla statków. – Chciałabym się dowiedzieć, co on teraz ma zamiar zrobić.

Padme uśmiechnęła się do dziewczyny.

– Leć, Leia.

Skywalkerówna odwzajemniła uśmiech.

– Będę gdzieś tutaj – powiedziała. – Jakbyś szukała Sonji, pewnie będzie na stołówce. Luke i tato będą rozmawiali z Mon Mothmą, łatwo ich znajdziesz.

Padme nie odpowiedziała, po prostu obserwowała, jak dziewczyna kieruje się w stronę statków. Przy jednym z nich, w którym Padme rozpoznała Sokoła Millenium, krzątał się czarnowłosy chłopak, mężczyzna już właściwie. Ile on właściwie miał lat?

Będę musiała powiedzieć Leii, co sądzę o umawianiu się ze starszymi od niej chłopcami, zdecydowała Padme, po czym poszła w swoją stronę.

Musiała się dowiedzieć, czy jej mąż faktycznie do niej wrócił.

Kobieta lekko przyspieszyła kroku, wiedząc, w którą stronę powinna iść. Teraz, gdy już przyszło co do czego, zaczynała się obawiać, co i kogo tam zastanie. Czy będzie w stanie rozpoznać Anakina? Czy on ją rozpozna? Co o niej pomyśli?

Padme zwolniła, wchodząc do komendy dowództwa. Ludzie tutaj wiedzieli, kim jest i nikt nie próbował jej zatrzymać.

– Gdzie jest Mon Mothma? – spytała pierwszą lepszą osobę.

– Zaraz będzie.

Padme rozejrzała się wokół, ale nigdzie nie widziała kobiety. Gdzie mogłaby zniknąć przywódczyni Rebelii i..?

Niewielkie drzwi otworzyły się, wypuszczając cztery osoby.

Padme wzięła głęboki oddech, z trudem nad sobą panując.

Luke. Ahsoka. Mon Mothma. Oraz blondwłosy mężczyzna, który musiał być Anakinem.

Spojrzenie Padme i Anakina spotkało się. Skywalker nachylił się Ahsoki, mruknął coś do niej, po czym ruszył w stronę Padme. Nie zatrzymał się jednak przy niej, jedynie minął ją, rzucając:

– Nie tutaj. Chodź za mną.

A więc Padme poszła, w ciszy i niepewności obserwując jego plecy. Mogła się domyślić, dlaczego nie chciał z nią rozmawiać publicznie. Zapewnie obawiał się jej reakcji i nie chciał, by cała Rebelia wiedziała o ich problemach rodzinnych.

Anakin zaprowadził ją do jednego z wolnych pokoi, otworzył przed nią drzwi i pozwolił jej wejść pierwszej. Padme odwróciła się do niego, w milczeniu obserwując, jak mężczyzna zamyka za sobą drzwi.

Przez długą chwilę ani jedno z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Kobieta obserwowała męża. Postarzał się. Na jego twarzy widać było pierwsze zmarszczki, a w jego włosach mogła dostrzec pojedyncze białe pasma. Cały czas jednak jego oczy zachowały ten jasny, błękitny kolor, który niegdyś tak kochała. Ubrany był inaczej, w strój tak bardzo do niego niepasujący – w strój cywila. Nadal jednak nie porzucił ciemnych kolorów. Przy boku jednak zawieszony miał miecz świetlny, obok niego zaś blaster. Jego prawa dłoń skryta była pod rękawiczką.

To Padme odezwała się pierwsza.

– To prawda? – spytała.

– Co? – odpowiedział Anakin.

I to był jego głos, nie osoby którą się stał na Mustafarze. Nie głos Vadera, zniekształcony przed dekoder głosu.

– Że to ty uratowałeś Leię – powiedziała cicho Padme, nie ufając swojemu głosowi. Ciężko jej było patrzeć na mężczyznę. Nie była pewna, czego chce.

Kochała, to wiedziała. Ale czy nadal go kochała? Czy ich miłość była tylko chwilowa, będąca wynikiem ciężkiej sytuacji, w której się znaleźli? Wzięli ze sobą ślub, spanikowani myślą o nadchodzącej wojnie. Podczas wojny widywali się tak rzadko, że nie mieli czasu, by na poważnie ze sobą porozmawiać.

Ale mimo tego tęskniła. Bolało ją widzieć go jako potwora, którym się stał.

– To prawda – odpowiedział Anakin, także zniżając głos. – A ty pilnowałaś Luke'a, by nic się mu nie stało.

Kiwnęła głową, nie ruszając się ani o milimetr.

Nie byli już tymi samymi osobami, co wcześniej. Nie miała pewności, kim dla siebie byli. Nie wiedziała, co on o niej myśli.

– Tak – szepnęła. – Myślałam, że mój mąż i córka już nie żyją.

– Zabawne – uśmiechnął się bez radości mężczyzna. – Ja myślałem, że moja żona i syn są martwi.

Zacisnęła usta, nie znajdując na te słowa odpowiedzi.

– Palpatine powiedział mi, że cię zabiłem – powiedział nagle Anakin. – Dopóki nie zobaczyłem Leii, wierzyłem mu. Myślałem, że oprócz niego nie mam już nic.

– Skrzywdziłeś mnie na Mustafarze – w głosie Padme pojawiła się stara złość. – Byłam w ciąży, Anakinie! Mogłam stracić dzieci z twojego powodu!

– Jestem tego świadomy – odparł mężczyzna. – I tak samo wiem, że zwykłe przeprosiny nie wystarczą, by zadośćuczynić temu, co zrobiłeś.

– Zabiłeś dzieci! – podniosła głos Padme, podchodząc do niego. – To były tylko dzieci, nikomu nie mogące zaszkodzić! Zabiłeś dzieci, i po co? By mnie ocalić?! Jak widzisz, mam się dobrze! Nic mi nie groziło; nic, oprócz ciebie!

– Zabiłem dzieci – potwierdził Anakin, patrząc na nią spokojnie. – Zabiłem dzieci jeszcze przed naszym ślubem. Wiedziałaś, że czai się we mnie zło, Padme. Pamiętasz, co się stało po śmierci mojej matki. Palpatine nie stworzył potwora; on zawsze we mnie drzemał. Ale mimo tego jestem tutaj, stoję przed tobą. Od dziewięciu lat nie zabiłem nieuzbrojonej osoby. Leia, Sonja i Ahsoka mogą potwierdzić.

Padme skrzywiła się i podeszła jeszcze bliżej niego.

– Czy tobie się wydawało, że będę zadowolona, gdy poświęcisz dla mnie setki żyć?! – spytała, uderzając go w pierś z całej siły. – Czy tobie się wydawało, że chcę, byś dla mnie zabijał?! Ja chciałam tylko z tobą być! Służyłam Republice, demokracji, a nie Imperium! Nigdy nie chciałam, byś dla mnie Upadał! Nigdy nie chciałam, by moja osoba stała się zniszczeniem dla świata, który znałam!

Padme nagle zorientowała się, że jej głos zaczyna się łamać, jej ciosy stają się coraz bardziej chaotyczne.

– Chciałam po prostu być przy tobie! – krzyknęła. – Chciałam po prostu mieć normalną rodzinę! Chciałam być szczęśliwa, móc żyć w pokoju, a nie walczyć każdego dnia z maszyną zagłady, którą pomogłeś stworzyć!

Gdzieś w połowie ostatniego zdania jej dłonie zatrzymały się na jego piersi, a ona sama oparła o nią głowę, czując, jak po policzkach spływają jej łzy.

– Co ja mam teraz zrobić? – wyszeptała, czując się tak dziwnie rozbita. – Co ja mam teraz zrobić? Jak mogę spojrzeć Luke'owi w twarz i powiedzieć mu, że jego ojciec jest mordercą? Jak mogę przeprosić go za lata kłamstw?

Anakin powoli, niepewnie podniósł dłonie i zaczął gładzić ją po plecach. Padme zamknęła oczy, stając się ignorować mały głosik wrzeszczący w jej głowie morderca, morderca.

– Nie wiem, Aniele – powiedział cicho Anakin, a jego głos złagodniał. – Nie wiem. Mogę cię tylko przeprosić i prosić o wybaczenie, nawet, jeśli wiem, że na nie nie zasługuję.

Aniele. Ile to już lat minęło, odkąd ją tak nazywał?

– Zawsze byłaś moim Aniołem, Padme – wyszeptał Anakin. – Zawsze o tobie pamiętałem, nawet, gdy moim życiem rządziła ciemność. I to wspomnienie o tobie mnie uratowało.

Padme pokręciła głową, nie potrafiąc powstrzymać łez, które toczyły się po jej policzkach. Wiedziała, że przyjdzie jeszcze czas, by się zastanowić nad tym, co teraz będzie. Czy oni w ogóle mają szansę być razem. Czy będą w stanie wybaczyć sobie nawzajem te wszystkie lata. Czy w ogóle kiedykolwiek mogło czekać ich szczęśliwe zakończenie.

Ale póki, Padme chciała jedynie przebywać w jego objęciach, zapominając o upadającym Imperium oraz reszcie galaktyki. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro