Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33. Ludzie w maskach

Gdy dziewczyny rozmawiały o przyszłości, huncwoci skupili się na szpiegach i sposobie na ich odnalezienie. Trafienie na ich trop nie było czymś prostym. Czymś oczywistym wydawało się skupienie na Ślizgonach. Największy ich procent, właściwie niemal wszyscy uczniowie domu Salazara Slytherina, popierali Voldemorta, a to był jakiś początek.

- Chcecie ich wszystkich śledzić?- zapytał zaniepokojony Peter. Taka wizja przerażała go, ponieważ była bardzo czasochłonna.

- Spokojnie Glizdku, znajdziemy sposób by to jakoś ułatwić- obiecał mu Remus.- Jest tylko jeden sposób na przesyłanie informacji poza mury szkoły. Musimy mieć na oku sowiarnie a wtedy dowiemy się, kto najczęściej tam bywa.

- Ustalimy, kto tam często bywa, a później zastawimy pułapkę- Syriusz wyglądał na zadowolonego z ich plany.- Dorwiemy tego bydlaka i dopilnujemy żeby zapłacił. Życie zbyt wielu osób zależy od tego, co ten ktoś powie, a pamiętajcie, że nie znaleziono wszystkich osób, które porwały Marlenę.

- Myślisz, że to może być ta sama osoba?- nie tylko Remusa to zastanawiało.

- Dowiemy się w tylko jeden sposób, musimy tego kogoś złapać i się go stąd pozbyć- w jego głosie rozbrzmiała determinacja.

Jego przyjaciele nie zamierzali rezygnować i planowali wspierać go na każdym kroku. Szpieg mógł zranić zbyt wielu ich przyjaciół. Padmore dalej się nie wybudził i nie wiedzieli, co się z nim stanie, Marlena oczekiwała na list, mając nadzieję, że znajdzie w nim jakieś dobre informacje.

Niestety przy śniadaniu nie dostała żadnej przesyłki. Było to lepsze niż informacja o pogorszeniu stanu zdrowia, ale wszyscy liczyli, że Padmore wyzdrowieje jak najszybciej. Inni uczniowie, którzy szkolili się na członków Zakonu, podchodzili do Marleny i Syriusza na przerwach i pytali czy coś wiedzą, ale niestety nie potrafili im nic powiedzieć.

- Spokojnie, jest silny, da sobie radę- próbował uspokoić blondynkę, obejmując ją ramieniem. Marlena uśmiechnęła się do niego lekko.- To był tylko budynek, co to dla tego upartego bałwana.

- Skoro ty dałeś radę to i on musi z tego wyjść, jesteście równie bardzo uparci- Syriusz pocałował ją w czoło. To porównanie mu nie przeszkadzało, a poza tym, równie mocno martwił się o los aurora, co dziewczyna.

- Dlaczego Peter cały czas gapi się na tą waszą mapę?

- Obserwuje, kto odwiedza sowiarni, chcemy sprawdzić czy wśród bywalców jest ktoś podejrzany, za tydzień zastawimy pułapkę.

- Mam nadzieję, że nas uwzględniliście w swoim planie, ja i Lily chcemy wam pomóc, nie będziemy siedzieć bezczynnie- chłopak uśmiechnął się do niej szeroko.

- Taką ciebie uwielbiam- zapewnił ją.- Lubię jak pokazujesz pazurki Myszko- pocałował jej uśmiechnięte usta.- Znajdziemy wam jakieś ważne zadanie i razem złapiemy szpiega.

- Już nie mogę się doczekać, a teraz chodź się pouczyć.

- Dobijasz mnie kobieto- zaśmiał się, łapiąc jej drobną dłoń.- Transmutacja?

- Eliksiry, w przyszłym tygodniu mamy test- przypomniała mu. Nie miał na to ochoty, ale wiedział, że dziewczyna ma rację.

Gdy oni się uczyli, Remus przejął mapę i kontrolował wszystkich odwiedzających sowiarnię. Przez tydzień powstała naprawdę długa lista osób, które tam były. Kilka nazwisk się powtórzyło, dlatego huncwoci przyjrzeli się tym osobom. Było wśród nich troje Ślizgonów, z czego jeden miał chorą matkę, co tłumaczyło jego częste wizyty w tamtym miejscu. Huncwoci uznali, że na razie skupią się na pozostałych dwóch, którzy wydali się bardziej podejrzani. Oboje mieli wśród krewnych Śmierciożerców, co napawało ich nadzieją na odnalezienie szpiega.

Zmobilizowały ich dodatkowo wiadomości, które otrzymali od ojca Marleny. Padmore obudził się i szybko wracał do zdrowia, ale zdaniem lekarzy miał nigdy nie odzyskać pełnej władzy nad lewą ręką. Co prawda mężczyzna był praworęczny, ale dalej było to coś, co miało mu już zawsze utrudniać życie. Mieli jednak trop i postanowili się go trzymać.

- Znam ich- oznajmiła im Lily, gdy przy kolacji obserwowali obu Ślizgonów.- Jeden jest prefektem, a drugi często pakuje się w kłopoty, ale nigdy ich nie widziałam w naszej okolicy.

- Mogli śledzić kogoś innego i w ten sposób dowiedzieć się o naszym udziale- Remus miał rację. Inni kandydaci mogli być obserwowani.- Jutro się upewnimy.

- Jak chcecie to zrobić?- Marlena i Lily były ciekawe, co wymyślili.

- Powiemy wam jak będziemy w wierzy, nie chcemy żeby ktoś nas podsłuchał- Lily lubiła, gdy James był przebiegły. Ona nie pomyślała o tym, że ktoś może ich obserwować.- Wszystko wam wyjaśnimy i łatwo się go pozbędziemy.

Wszyscy mieli na to nadzieję. Nawet Dumbledore przyglądał się im jakby na to czekał. Wiedział, że na tą grupkę zawsze może liczyć, a fakt, że jeden z nich trafił w ręce wrogów, mobilizował ich dodatkowo. Czekał aż dadzą mu znak, ale wiedział, że nic nie powiedzą dopóki nie będą mieli pewności, co do tożsamości szpiega.

By go wykryć, postanowili porozmawiać o paru sprawach zbyt głośno przy pewnych Ślizgonach. Peter i Remus mieli się ukryć w sowiarni i czekać by sprawdzić, kto się pojawi, a tym czasem pozostali poszli zastawić sidła. Lily i Marlena zbliżyły się do młodszego prefekta, a Syriusz i James podeszli drugiego podejrzanego. Obie pary rozmawiały ściszonymi głosami o wymyślonym szkoleniu, które miało się odbyć tamtego dnia wieczorem za chatką gajowego.

Ich plan się nie powiódł. Żaden z nich nie pojawił się tamtego dnia w sowiarni ani wieczorem w umówionym miejscu. Huncwoci zrozumieli, że coś musiało im umknąć. Nieco zdenerwowani, dalej przyglądali się mapie, sprawdzając jednocześnie dotychczasowych gości sowiarni. Wydawało się im to bezsensowne, ale nie mieli innego pomysłu.

- Może powinniśmy zaangażować resztę- zaproponowała blondynka, gdy siedziała z Syriuszem na opustoszałym korytarzu.- Inni członkowie chętnie nam pomogą. Zastawmy szersze sidła, to nie musi być Ślizgon.

- A kto inny? Tylko oni są dość głupi.

- Może nie tylko oni, przy Ślizgonach wszyscy się pilnujemy, a co jeśli to ktoś inny. Może to robić dobrowolnie albo...

- Chyba nie myślisz, że zmusili kogoś do śledzenia nas, to by nie miało sensu.

- Nie wykluczam żadnej możliwości, a im nas więcej tym łatwiej będzie tego kogoś odnaleźć, złapać i zmusić do mówienia. Musimy im ufać, bo niedługo będziemy walczyć ramie w ramie.

- Masz rację, powinniśmy ich wtajemniczyć i pozbyć się tego padalca jak najszybciej. Jutro ich poinformujemy o nowym planie

Remus uważał, że to dość ryzykowne, ale potrzebowali wsparcia żeby złapać szpiega. Okazało się, że pozostali kandydaci byli bardzo chętni do działania. Co prawda większość z nich miała po prostu plotkować nieco za głośno, ale tym razem nie tylko w towarzystwie Ślizgonów. Niemal cały Hogwart usłyszał o jakimś dziwnym szkoleniu za domkiem gajowego, nawet nauczyciele zastanawiali się, o co chodzi.

- To się wymyka z pod kontroli- zaniepokoiła się profesor McGonagall.- Oni się wcale nie ukrywają.

- Moja droga nie padło jeszcze żadne słowo na temat Zakonu, nasi uczniowie bardzo roztropnie dobierają słowa. Mam wrażenie, że lada chwila poznamy tożsamość szpiega.

Minerwa nie wyglądała na przekonaną, ale ufała dyrektorowi, a ten z kolei wierzył w swoich uczniów bardziej niż nakazywał zdrowy rozsądek. Na szczęście Huncwoci mieli łeb na karku, a z pomocą Lily i Marleny, wszystko dokładnie zaplanowali. Dwie osoby ciągle pilnowały sowiarni, a reszta przygotowała zasadzkę gdyby szpieg chciał się upewnić czy szkolenie się naprawdę odbyło.

Najwidoczniej Śmierciożercy chcieli poznać nazwiska kandydatów, ponieważ ich człowiek zakradł się na polanę. Chciał zobaczyć ich twarze, ale się im to nie udało. Nie tylko poplecznicy Voldemorta mieli maski, chociaż te, który ubrali kandydaci, były znacznie weselsze.

- A teraz, manewr okrążający!- wszyscy posłuchali Syriusza i nim szpieg zdążył pomyśleć, otoczyła go grupa zamaskowanych osób.- Cel!

- Nie!- stojący przed nim czwartoklasista wyglądał na przerażonego.- Ja nie...

- Nie donosiłeś na nas?!- James starał się zachować spokój, ale kiepsko mu to wychodziło.- Ciekawych masz kolegów.

- Ja go znam, to nie Ślizgon- jedna z zamaskowanych dziewczyn podeszła bliżej.- To Krukon, Ben, Ben Rogers. Jak mogłeś?

- Oni mi kazali... oni... on... ja musiałem...- mały wyglądał jakby zaraz miał się przewrócić.

- Zabierzmy go do dyrektora, niech on zdecyduje, co z nim zrobić- zaproponowała Lily nim kogoś poniosły nerwy.- Dumbledore dowie się, dlaczego ktoś postanowił zdradzić swoich kolegów.

- Ale ja... ja muszę...

- Musisz siedzieć cicho, jeśli nie chcesz nas doprowadzić do szału- ostrzegł go Remus.- My go zaprowadzimy, wy wracajcie do siebie. Znakomita robota, odwołajcie pozostałych.

Huncwoci chwycili chłopaka i ruszyli przodem w kierunku zamku. Nieliczni przyglądali się im zaskoczeni, ponieważ dalej mieli na twarzach maski. Równie zaskoczony wydał się Dumbledore, ale siedział spokojnie na swoim fotelu.

- Oto szpieg panie dyrektorze- oznajmił Syriusz.- Chciał nas zdemaskować w trakcie dzisiejszego szkolenia.

- Doprawdy?- dyrektor w końcu wstał i podszedł bliżej.- Jestem ciekaw, co tobą kierowało chłopcze.

Krukon spojrzał na dyrektora, czując paraliżujący go strach, ale wiedział, że to jest jego ostatnia szansa żeby wybrnąć z tej sytuacji nie tracąc wszystkiego.

- Miałaś rację- Marlena spojrzała na Syriusza, który usiadł koło niej.- Ten dzieciak nie miał wyboru, Śmierciożercy mają jego siostrę, skończyła szkołę dwa lata temu. Grozili, że ją zabiją, jeśli nie będzie szukał członków Zakonu.

- Biedny dzieciak, ale Dumbledore na pewno mu pomoże- zostawiła podręcznik i się do niego uśmiechnęła.- Mieliście świetny plan.

- Gdyby nie ty, nic by z tego nie wyszło- dziewczyna pocałowała go delikatnie.- Na taką nagrodę liczyłem. Teraz już nikt nie będzie cię śledził.

- Nas Łapo, nas wszystkich- chłopak odgarnął pasmo jej włosów.- To, co teraz możemy się pouczyć spokojnie?

- Nie, dzisiaj sobie spokojnie posiedzimy we dwoje, nie myśląc o tych koszmarnych testach. Jutro się nimi zajmiemy- obiecał.- A teraz chodź się przytul.

Blondynka pokręciła głową, ale i tak to zrobiła. Chociaż wytropienie szpiega nie do końca poszło po ich myśli, cieszyli się i mieli nadzieję, że dzięki temu złapią, chociaż kilku Śmierciożerców. Teraz zostało przed nimi już tylko jedno wyzwanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro