Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. Najbardziej urocza rzecz

Syriusz obudził się następnego dnia, wypoczęty jak nigdy wcześniej. Miękkie łóżko, porządny posiłek i eliksir nasenny potrafią zdziałać cuda. Czuł się doskonale, chociaż złapana noga go jeszcze trochę bolała, niezbyt się tym jednak przejmował. Korzystając z tego, że nikt go nie pilnuje, wstał i chwycił oparte o ścianę kule. Niezbyt wiedział jak się z nimi poruszać, ale chciał znaleźć Padmora i zobaczyć, czy jego stan się poprawił.

Przemknął korytarzem, zaglądając do mijanych sal, aż znalazł tą właściwą. Młody auror dalej leżał nieprzytomny, chociaż wyglądał już znacznie lepiej, a piecze nad nim trzymał jego starszy kolega z biura. Syriusz głośno przełknął ślinę, poznając ojca Marleny.

- Wchodź śmiało- nie wiedział, kiedy mężczyzna go zauważył, ale skorzystał z zaproszenia.- Wracasz do zdrowia.

- Lekarze i ich eliksiry to prawdziwy skarb- podszedł bliżej i przyjrzał się nieprzytomnemu mężczyźnie.- Co z nim? Dlaczego dalej śpi?

- Silny wstrząs mózgu, jeśli się nie obudzi do wieczora to lekarze nie będą mieli jak mu pomóc- oznajmił z troską w głosie.

- Jest silny, da sobie radę- Syriusz miał nadzieję, że się nie myli, przez tych kilka dni bardzo się przywiązał do młodego aurora.

- Ty najwyraźniej również- Eliot oderwał wzrok od współpracownika i spojrzał na Blacka.- Gdy się nie pojawiłeś miałem nadzieję, że moja córka cię odprawi, nie dlatego, że cię nie lubię lub oceniam przez pryzmat krewnych, po prostu nie chcę żeby ktoś mi ją odebrał- przyznał.- Później dowiedzieliśmy się, że doszło do ataku, a ty mimo tego, że jesteś zwykłym uczniem, stanąłeś do walki, jako pierwszy. Wtedy zacząłem się zastanawiać czy jednak cię nie polubię- Syriusz uśmiechnął się lekko.- Ale tak między nami, dalej jesteś na celowniku.

- Będę się miał na baczności- zapewnił go. Posiedział jeszcze chwilę w sali Padmora, po czym wrócił do siebie.

Potterowie zjawili się niedługo później przynosząc mu czyste, ciepłe ubranie. Syriusz dalej miał wrażenie, że dookoła jest zimno, dlatego był im za to bardzo wdzięczny. Zaskakujące ile radości może sprawić ciepły sweter. Jednak to było nic w porównaniu z momentem, w którym otoczyli go przyjaciele. Wszyscy czekali w domu Jamesa, w którym rozwieszono napis: „Witaj w domu. Bohaterze." Za pewne był to pomysł huncwotów, ale napis przypadł mu do gustu.

Uściskał Remusa i Petera, a później Lily, która uwiesiła się mu na szyi na dobrą minutę. Później spojrzał na zapłakaną Marlenę i mimo woli uśmiechnął się szeroko. Blondynka omal go nie przewróciła, rzucając się mu w ramiona. Syriusz objął ją mocno, czując jak jej dłonie zaciskają się na jego ubraniu, a ciałem wstrząsa szloch. Reszta ewakuowała się do kuchni, chcąc im dać chwilę spokoju.

- Ja myślałam...- jej głos się załamał, a sweter zagłuszył niewyraźne słowa.- Tak się bałam!

- Nic mi nie jest. Jestem tu razem z tobą- delikatnie zmusił ją żeby na niego spojrzała. Ujął dłońmi jej drobną, zarumienioną twarz i otarł łzy.- Widzisz, jestem tu- znów się w niego wtuliła, szlochając dalej. Syriusz nawet nie marzył o tym by znaczyć dla niej tak wiele.- Spokojnie- gładził delikatnie jej plecy. Paradoksalnie to nie on potrzebował pocieszenia, chociaż to jemu przyszło spędzić prawie tydzień w siedzibie Śmierciożerców. Marlena musiała pomyśleć o tym samym, bo w końcu się opanowała i lekko odsunęła.- Już dobrze?

- Nigdy nie było lepiej- przyznała, ocierając twarz rękawem swetra.- Strasznie schudłeś- zauważyła, poprawiając jego włosy.- Zaraz ci znajdziemy coś pysznego do jedzenia, coś słodkiego- chłopak ją lekko pocałował, czując jak ogarnia go prawdziwa ulga.

- Nic słodszego od tego nie znajdziesz- dziewczyna się uśmiechnęła i pocałowała go ponownie.

Mimo tego, że był sylwester, nie planowali niczego wielkiego. Najważniejsze było to, że Syriusz jest razem z nimi, dlatego grzecznie rozsiedli się w salonie, korzystając z tego, że rodzice Jamesa poszli do znajomych. Wyciągnęli gry planszowe i świetnie się bawili, zajadając się różnymi smakołykami. Z przyjemnością żartowali, ciesząc się wspólnym wieczorem.

Gdy zaczęli się robić zmęczeni, odpalili telewizor i włączyli jeden z filmów, które Potterowie mieli na kasecie. Dla Syriusza nie miało większego znaczenia, co oglądają. Tuląc do siebie zafascynowaną filmem Marlenę, przyjrzał się swoim przyjaciołom. To oni dali mu siłę żeby wytrzymać w tamtym paskudnym miejscu, w najgorszych chwilach myślał o nich, dzięki czemu ból stawał się lżejszy.

Blondynka jakby wyczuła, że chłopak się nad czymś zastanawia, podniosła lekko głowę z jego ramienia i spojrzała mu prosto w oczy. Syriusz uśmiechnął się lekko i ją delikatnie pocałował, obejmując ją jednocześnie jeszcze mocniej.

- To najlepszy sylwester- wyszeptał jej do ucha. Dziewczyna znów się w niego wtuliła, ujmując jego chłodną dłoń.- Przepraszam, że nie dotarłem na kolację.

- Może i dobrze, że tak się stało, bo wyszedł mi zakalec- chłopak uśmiechnął się, słysząc to.- Będzie wiele okazji by to nadrobić.

- Nieskończenie wiele- zapewnił ją. Dziewczyna się lekko przekręciła, a on pocałował ją w czubek głowy. Kochał zapach jej truskawkowego szamponu.

Niedługo później wybiła północ i przyjaciele zaczęli sobie składać życzenia na nowy rok. Wszyscy mieli nadzieję, że 1978 rok okaże się znaczeni lepszy od minionego, chociaż jak przypomniała im Lily, czekały ich najważniejsze egzaminy w życiu. To był jednak niewielki problem, przynajmniej w porównaniu z wizytą, u Śmierciożerców.

Syriusz, który dalej był zmęczony, poszedł się położyć nim wybiła pierwsza w nocy, a w ślad za nim podążyli pozostali. Każdy otrzymał wygodne łóżko i tylko przy łazience zrobiło się zamieszanie, z którym jednak szybko się uporali.

- Panie mają pierwszeństwo- oznajmiła Lily, na co huncwoci spojrzeli z niechęcią.

- A ranni poszkodowani idą bez kolejki- przypomniał jej Syriusz, zamykając za sobą drzwi.

- W idźcie zagrać jeszcze jedną partyjkę w karty, a my was zawołamy jak łazienka będzie wolna- stwierdziła rudowłosa.

Huncwoci przystali na to z niechęcią, ale wrócili na dół by wygodnie poczekać na swoją kolej. Dziewczyny postarały się jak najszybciej zwolnić łazienkę i w niecałe trzydzieści minut pierwszy z nich mógł iść się umyć.

Marlena dzieliła pokój z Lily, która zaskakująco szybko zasnęła, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, która ciągle się wierciła, czując olbrzymią chęć by znaleźć się gdzieś indziej. Ta potrzeba w końcu zwyciężyła, dlatego cicho wstała i ostrożnie wymknęła się z pokoju. Przemknęła przez korytarz i delikatnie uchyliła inne drzwi, przez które wślizgnęła się do sypialni Syriusza.

Chłopak spał spokojnie, ale lekki ruch materaca, gdy przysiadła na skraju łóżka, obudził go natychmiastowo. Usiadł gwałtownie i rozejrzał się w poszukiwaniu zagrożenia.

- To tylko ja- przyłożyła dłoń do jego policzka.- Nie mogłam spać- przyznała cicho jakby ich rozmowa mogłaby jeszcze kogoś zbudzić.

- To najmilsza pobudka, jaką miałem od bardzo dawna, chyba od zawsze- zapewnił ją. Dziewczyna uśmiechnęła się.- Co chcesz porobić? Pogramy w karty albo uśpię cię czytaniem podręcznika, ulepimy bałwana? Pełen wachlarz możliwości- Marlena lekko przygryzła dolną wargę.- Możemy też tu po prostu posiedzieć i poczekać aż zaśniesz.

- Ostatnia opcja jest najlepsza- zapewniła go.- Nie chcę być nigdzie indziej.

Syriusz przyjrzał się jej ledwo widocznej w mroku twarzy. Nawet wtedy była śliczna. Zamroczony jej pięknem, pocałował ją, a ona chętnie odwzajemniła tą czułość, obejmując dłońmi jego szyję. Chłopak objął ją, przyciągając nieco bliżej. Jak on się za nią stęsknił. Miał wrażenie, że odkąd wysiedli z pociągu minęły lata, ale teraz znów była koło niego. Biło od niej przyjemne ciepło, które wraz z namiętnymi pocałunkami w końcu porządnie rozgrzały jego przemarznięte ciało.

Nie chciał żeby odchodziła, jego ramiona obejmowały ją mocno żeby nie mogła umknąć chociażby na krok. Mógł tylko zgadywać, że dziewczyna pragnie tak samo tej bliskości jak on, chociaż były ku temu wyraźne wskazówki. W pewnej chwili z zaskakując pewnością siebie, usiadła mu na kolanach żeby móc być jeszcze bliżej. Przeczesała dłońmi jego włosy, patrząc mu prosto w oczy, a później pocałowała go w taki sposób, że zapomniał o reszcie świata.

Syriusz z łatwością ich przekręcił i lekko się nad nią pochylił po pocałował ją delikatnie, a gdy przyciągnęła go bliżej, pozwolił sobie na kolejną chwilę zapomnienia, rozkoszując się jej bliskością. Jaka ona była drobna i delikatna. Jej ramiona i uda był zaskakująco drobne, nigdy wcześniej nie zwrócił na to uwagi, podobnie jak na to, że jej brzuch był idealnie płaski. Była wspaniała, cudowna, a jej pocałunki zdawały się bramą do raju, ale on nie chciał tam zbyt szybko zawędrować, nie tym razem.

- Nie- wyszeptał w zagłębienie jej szyi, czując jak jej drobne dłonie delikatnie łaskoczą go, wędrując pod jego koszulką. Spojrzał w jej pełne zdziwienia oczy.- Nie chce tego psuć, śpiesząc się jak głupiec- przyznał, odgarniając włosy, które otaczały jej śliczną twarz.

- Nie jesteś nim- zapewniła go. Chłopak czuł jak szybko bije jej serce, niemal mógł je usłyszeć, gdyby nie to, że jego równie głośno biło.

- I nie chcę się nim stać. Tak jest idealnie- pogładził jej policzek, po czym ją pocałował.- Nie bądź zła.

- Nie jestem, to chyba najbardziej urocza rzecz, jaką do tej pory zrobiłeś- chłopak uśmiechnął się.- Powinieneś odpoczywać.

- Ale nigdzie cię nie wypuszczę- zapewnił ją, po czym wtulił się w nią, całując delikatnie jej szyję.- Zostań tutaj- poprosił.

Marlena nie zmierzała go opuszczać. Sama nie widziała, dlaczego właściwie tam przyszła, czego tak naprawdę chciała. Teraz jej serce szalało, a na ustach czuła delikatne mrowienie, które sprawiało, że się uśmiechała.

Objęła go czule, nie wiedząc, że dzięki temu poczuł się naprawdę bezpieczny. Owszem potrzebował jej bliskości, ale nie musiał przekraczać pewnej granicy żeby odnaleźć szczęście i ukojenie. Tuląc się po prostu do niej, czuł się o wiele lepiej niż kiedykolwiek przy innej dziewczynie. Ona była jego szczęściem i chociaż była przy nim taka drobniutka, jej ramiona zdawały się najlepszym schronieniem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro