Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. Przyznać się do własnych uczuć

Przez kilka następnych dni wszystko biegło dawnym rytmem. Masa nauki i przyjaciele, wypełniali całe dnie Marleny. Nie mogła jednak przestać zwracać szczególnej uwagi na dość często towarzyszącego jej Syriusza. Chłopak zachowywał się normalnie, a przynajmniej starał się to robić, chociaż z każdym dniem było to trudniejsze. Nie mógł sięgnąć po to, czego pragnął, ponieważ się bał.

Co prawda Marlena go nie odtrącała i z chęcią spędzała z nim czas, ale on najbardziej się bał, że przez nią utraci swój indywidualizm. Teraz był wolny, robił to, co chciał, był tym, kim chciał. Obawiał się, że gdy zdecyduje się na kolejny krok, to się skończy, a on trafi do innego świata gdzie coś innego zajmuje pierwsze miejsce. Nie będą się już liczyć jego potrzeby tylko kogoś innego, a on wątpił, że sobie z czymś takim poradzi.

- Ziemia do Marleny!- dziewczyna zamrugała i spojrzała na Lily i Alice.- Z kim jutro idziesz do wioski, bo zastanawiamy się nad babskim wypadem.

- Myślałam, że idziesz z Jamesem, a ty Alice z Frankiem- przyznała wprost.- Dlatego umówiłam się z Syriuszem i Remusem.

- Dużo ostatnio spędzasz czasu z Łapą- zauważyła szatynka, a Lily musiała jej przyznać rację.- Czyżby coś się między wami zadziało?

- Nie!- zaprotestowała, chociaż wiedziała, że w jakimś stopniu je okłamuje.- My się przyjaźnimy i naprawdę lubię z nim spędzać czas, ale to nic więcej- rudowłosa nie wyglądała na przekonaną. Wiedziała, że Syriusz zaczął się zachowywać inaczej względem blondynki, która musiała to w końcu dostrzec.- Nie każdemu do szczęścia potrzeba faceta.

- Mówisz tak, bo go nie masz- stwierdziła Alice.- Jak już sobie jakiegoś znajdziesz to będziesz za nim tęsknić zawsze, gdy gdzieś zniknie.

- No to Black jest kiepskim kandydatem, on stale chodzi własnymi ścieżkami- Marlena miała nadzieję, że to zakończy temat, ale wtedy Lily rzuciła się na jej łóżko, przygniatając ją do materaca.

- Doprawdy? Ja miałam wrażenie, że chodzi wszędzie za tobą- blondynka spróbowała ją odepchnąć, ale się jej nie udało, zwłaszcza, że Alice przygniotła je obie.

- Nie chciałabyś się z bliżej poznać? Wszystkie wiemy, że Syriusz jest całkiem przystojny, a poza tym przy nim człowiek nigdy się nie nudzi no i ma już trochę doświadczenia- zauważyła szatynka. Ich ciężar utrudniał Marlenie oddychanie.

- Ja nie wiem, co wam chodzi po głowie, zwłaszcza, że macie chłopaków!- włosy Lily, łaskotały ją po twarzy.- Udusicie mnie!

- E tam, przecież my nie mówimy o nim, jako o zastępstwie dla naszych facetów, ale ty coś mi tu kręcisz- zauważyła rudowłosa.- To jak?

- Przesadzacie, a teraz zejdźcie, bo nie mogę oddychać!

Dziewczyny jej nie posłuchały. Marlena zaczęła na nie krzyczeć żeby je dały spokój, co zwabiło nudzących się huncwotów. James położył się na dziewczynach. Łóżko niebezpiecznie zaskrzypiało, a leżąca na samym dole blondynka jęknęła. Stojący obok Syriusz podniósł przyjaciela, a później wziął na ręce Alice i posadził ją na jej łóżku. Lily tym czasem ukryła się za Potterem przed rozgniewaną blondynką.

- Chyba muszę cię nauczyć jak się bronić Myszko, bo kiedyś te dwie wariatki cię uduszą- Marlena wymamrotała coś pod nosem, po czym oznajmiła, że idzie do biblioteki.- Powiedziałem coś nie tak?

- A skąd Łapo- Lily usiadła na łóżku przyjaciółki.- Ona po prostu nie cierpi przegrywać, ale nie lubi się do tego przyznawać. James, nie masz ochoty na spacer?

Chłopak od razu przystał na ta propozycję, nie wiedząc, na co się pisze. Lily była dziwnie milcząca, gdy szli opustoszałym korytarzem. W jej umyśle zrodził się plan, który zamierzała jak najszybciej wprowadzić w życie, a wyjście do wioski, które miało się odbyć następnego dnia, wydawało się idealną okazją.

- Przekonaj Remusa żeby poszedł jutro z nami- James nie rozumiał, o co jej chodzi.- Mam wrażenie, że trzeba troszkę pomóc Marlenie i Syriuszowi. Widać, że im na sobie zależy, Łapa zachowuje się przy niej jak inny człowiek, ale przy okazji bardzo szczęśliwy człowiek. On nie jest z Ellen, a ona w tym tygodniu nie pisała z Padmorem i nie widzi w nim kandydata na kogoś więcej niż zwykły przyjaciel.

- Po co mieszać się w ich sprawy?- Lily zmierzyła go gniewnym spojrzeniem.

- Bo tych dwoje chce być razem, ale ciągle się czegoś boją. Poza tym nie zapominaj, że gdyby Syriusz nam nie pomógł to dalej ciskałabym w ciebie klątwami. Z resztą chcę im tylko dać okazję do porozmawiania, ja ich do niczego nie zmuszam.

James nie był przekonany, ale obiecał porozmawiać z Remusem, który dość szybko się zgodził na zmianę planów, chociaż podobnie jak jego przyjaciel, nie rozumiał, o co chodzi. Syriusz wyglądał na zaskoczonego, gdy Lupin oznajmił mu rano, że jednak z nimi nie idzie, bo obiecał coś Lily. Marlena słysząc o tym, miała ochotę kopnąć swoją rudą przyjaciółkę prosto w tyłek, ale z tym musiała poczekać do wieczora.

Szybko jednak zapomniała o złości, a wszystko za sprawą Syriusza, który mimo zmiany planów, bawił się doskonale. Wystarczyło kilka słów żeby ją rozśmieszyć, a później wszystko było już tylko lepiej i lepiej, zwłaszcza, gdy dotarli do Miodowego Królestwa.

- Może kilka cukrowych myszek?- zapytał, gdy przyglądali się sporych rozmiarów gablocie pełnej słodkości.

- Nie przesadzaj z tymi myszami- poprosiła, chociaż nie mogła przestać się uśmiechać.- Wolę te czekoladowe króliczki.

- Jak sobie życzysz Myszko- kupili jeszcze kilka rzeczy i wyszli ze sklepu.- Idziemy do Trzech Mioteł czy może wolisz spacer?

- Hmmm, trudny wybór- wyjęła z paczki jeden z cukierków.- Spacer najpierw, a później pójdziemy do Trzech Mioteł- Syriuszowi podobał się taki plan.

- Ścigamy się, kto da radę zjeść więcej?- Marlena zmarszczyła czoło.

- Ja wolę się delektować tym, co dobre- zapewniła go, odbierając mu torbę ze słodkościami.- Poza tym, kto powiedział, że się tym podzielę?

Od tego momentu dzień stał się jeszcze lepszy. Wspólne wygłupy, żarty i niekończąca się rozmowa o wszystkim i niczym, a gdy dotarli do Trzech Mioteł gdzie otoczył ich tłum uczniów, nic się nie zmieniło. To był jeden z najprzyjemniejszych dni, które spędzili razem. Brak przyjaciół wcale im nie przeszkadzał, właściwie pierwszy raz cieszyli się, że ich tam nie ma.

Syriusz spędzał czas z wieloma dziewczynami, ale jeszcze z żadną nie bawił się tak dobrze jak z Marleną tamtego dnia. On nie była słodka i głupkowata tylko radosna, pełna życia, a jej dowcipy były inteligentne i trafione. Nie śmiała się tylko z tego, co mówił, ale i sprawiała, że on się śmiał. Zaskakujące, ale nawet z huncwotami nie bawił się aż tak dobrze jak z nią tamtego dnia. Skoro tak miało wyglądać życie u boku tej dziewczyny to po raz pierwszy zapragnął żeby to się nigdy nie skończyło.

- Chyba pora już wracać do zamku- zauważyła blondynka, gdy na dworze zaczęło się robić szaro, a w lokalu nie było już prawie nikogo z ich szkoły.

- Masz rację, nie chcemy przecież dostać szlabanu za spędzenie tak cudownego dnia i jestem bardzo głodny, chodźmy na kolację- Marlena się uśmiechnęła. Syriusz pomógł jej ubrać płaszcz i razem ruszyli w kierunku zamku.

- To był naprawdę miły dzień- zapewniła go.- Dziękuję, że powlokłeś się ze mną na ten spacer.

- To była czysta przyjemność, chociaż Remus jest zabawniejszy- dziewczyna odepchnęła go. Syriusz zaśmiał się i objął ją ramieniem.- Żartowałem, uwielbiam spędzać z tobą czas.

- Pewnie jest wiele ciekawszych osób od ciebie, ale twoje towarzystwo też może być- minęli bramę zamku.- Naprawdę dobrze się dzisiaj z tobą bawiłam- złapała go pod ramię.- Jesteś niesamowitym przyjacielem.

- A gdybym chciał być kimś więcej?- widzieli już światła zamku. Szli powoli w jego kierunku, pod czas, gdy dziewczyna próbowała wykrztusić jakąś odpowiedź. Syriusz zatrzymał ją, gdy stanęli przed bramą zamku.- Wiem, jaki byłem, doskonale sobie zdaję sprawę z opinii na mój temat, na którą zapracowałem przez minione lata, ale teraz...- dziewczyna patrzyła na niego, czując jak serce jej łomocze w piersi.- Gdy wyłoniłaś się z tamtej mgły na dworcu, miałem wrażenie, że wszystko stało się inne.

- Syriuszu ja...

- Poczekaj, muszę to powiedzieć póki mam odwagę- Marlena przygryzła dolną wargę.- Ja naprawdę uwielbiam spędzać z tobą czas. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale gdy tylko cię zobaczę, mam olbrzymią chęć uśmiechnąć się, a gdy gdzieś znikasz to zastanawiam się, kiedy cię znów zobaczę- policzki blondynki zarumieniły się.- Ja nie wiem, co się ze mną dzieję, ale nie chcę już nigdy więcej patrzeć na inne dziewczyny. Ty mnie rozśmieszasz i sprawiasz, że chcę być lepszym człowiekiem, z tobą nawet nauka nie jest nudna- Marlena się zaśmiała, a w jej oczach zaszkliły się łzy.- Co się dzieje?

- Nic, po prostu- pokręciła głową, opuszczając wzrok. Syriusz ujął jej drobną twarz i zmusił żeby na niego spojrzała.

- Powiedziałem coś złego, ja nie chciałem...

- Nie zrobiłeś nic złego tylko po prostu mnie zaskoczyłeś. Ja od jakiegoś czasu mam jakieś dziwne wrażenie odnośnie nas i nie potrafiłam go nazwać, a teraz- Syriusz otarł łzę, która spłynęła po jej policzku.- To nic złego, teraz przecież jest tak przyjemnie.

- Mam nadzieję, że to, co powiedziałem tego nie zmieni- dziewczyna wtuliła się w niego. Syriusz objął ją troskliwie, czując jak jakiś olbrzymi ciężar spada z jego barków.- Co teraz zrobimy?

- A trzeba coś zmieniać?- odsunęła się i spojrzała mu w oczy.- Myślę, że my już tak trochę zachowywaliśmy się jakby to było coś więcej niż przyjaźń. Po prostu pójdziemy na kolację, usiądziemy razem i będziemy się cudownie bawić we dwoje, starając się znieść naszych przyjaciół, którzy na pewno będą komentować tą niewielką zmianę.

- To rzeczywiście wydaje się coś prostego- uśmiechnął się do niej. Jej oczy przyjemnie błyszczały, pokazując tą samą radość, która go przepełniała.- Jeszcze tak się nie bałem- przyznał, sprawiając, ze dziewczyna się zaśmiała.

- Co za cykor- wyślizgnęła się z jego objęć, ale Syriusz nie pozwolił jej uciec. Złapał jej drobną dłoń i lekko przyciągnął do siebie.- Obiecaj mi tylko, że nie będziemy siebie okłamywać, gdy coś zacznie zgrzytać porozmawiamy o tym.

- Jak sobie życzysz. Gotowa na reakcje tych szaleńców?- blondynka objęła jego ramię, uśmiechając się szeroko.

- Może być zabawnie- Syriusz uśmiechnął się do niej promiennie i ruszyli w kierunku wielkiej sali gdzie już siedzieli ich przyjaciele.

Lily spróbowała zachować spokój, ale widząc ich splecione dłonie, potrząsnęła mocniej ramieniem Jamesa. Panom zajęło kilka sekund zrozumienie, o co chodzi, ale o dziwo zachowali się dorośle jak nigdy wcześniej i postanowili nie komentować tego, co się stało między tą dwójką. Rozumieli, że Syriuszowi nie było łatwo przyznać się do tego, co czuje, a tym bardziej zmienić tego, kim był. Remus cieszył się, że Black postanowił w końcu przyznać się przed samym sobą do skrywanych głęboko uczuć.

Jeśli na ich drodze nie pojawi się żaden tragiczny wypadek to mieli spędzić razem mnóstwo cudownych chwil. Pytanie czy zazdrość Syriusza przestanie być tak dotkliwa, gdy następnego dnia spotkają się z Padmorem?

****************************************

Jak wam się podobało? Myślicie, że Syriusz się zmieni, a może zostanie taki sam jak wcześniej? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro